Rozdział 37

67 7 2
                                    

-Shikaro? - Chłopak usłyszał pukanie za drzwiami, ale nie reagował na nie tylko dalej głęboko wpatrywał się w papiery porozwalane na ziemi tworząc jakiś kształt. - Żyjesz tam? - Ponownie usłyszał pykanie. - Shikaro? 

Dalej nie odpowiedział. W dłoń pochwycił czerwony marker i coś zakreślił na rozległej mapie. Osoba z drugiej strony wyraźnie się zdenerwowała i bez pytania weszła do pokoju. Nara Temari westchnęła głęboko patrząc na syna. Minęła go i otworzyła okno by trochę świeżego powietrza wpadło do pomieszczenia.

-Przemęczasz się.

-Nic mi nie jest. - Już miała mówić, że "jednak umiesz mówić". Zrezygnowała z tego znowu wzdychając. 

-Dalej szukasz odpowiedzi? Nie wystarczy już?

-Nie. Nie przestanę puki nie dowiem się dlaczego. Gdybym tylko wiedział co zawierają te dokumentu.

-Shiakro! - Kobieta krzyknęła, a syn podskoczył zaskoczony nagłym wysokim dźwiękiem. - Rozmawialiśmy o tym. Nie masz....

-Prawa wiedzieć co tam jest, bla bla bla. Znam tą śpiewkę. - Przerwał jej chamsko. Czasami zachowywał się jak matka i traciła kontrolę nad emocjami. - Jednak! Nie zmienia to faktu, że gdybym wiedział co w nich jest to mógłbym stwierdzić d-dla-czego - głos załamał mu się - Ka-Karasu mu-musia-ł-ła... - Zamilkł mrugając szybko by zatrzymać wypłynięcie zbędnych łez.

Przez to wszystko co przeżył, czuł jak taki samotny... To prawda miał rodzinę i nie był sam z tym wszystkim, ale nie miał swoich przyjaciół. Czuł pustkę. Nikt nie mógł wejść mu do głowy i wyjaśnić kilka kwestii. Zamknął się w sobie by po kilku dniach wręcz obsesyjnie szukać odpowiedzi... Dlaczego to poszło w takim kierunku? Nie rozumiał, co nie było w jego stylu. Tak bardzo pragnął zrozumieć... Umysł Karasu to jego największa życiowa zagadka. Po co kradła te dokumenty? Co w nich było? I jak się dowiedziała o ich zawartości? Tyle pytań i zero odpowiedzi. 

Każdy starał się go pocieszyć, wspierać. Pragnęli wysłuchać tego co ma do powiedzenia, ale ten niezłomnie zamknął się w swoich czterech ścianach nie chcąc nikogo do siebie dopuszczać. Tylko matka wbijała na interwencję i ogarniała go od góry do dołu i wrzucała do łazienki i zamykała na klucz by doprowadził się do względnego porządku. Gdyby nie ona to już by zmarł z głodu. 

Dziś nadszedł dzień kiedy miała zamiar wepchnąć go pod nożyczki. Przestał dbać o swoje włosy i nawet nie robił tej swojej rodzinnej fryzurki by wręcz na najwyższym puncie głowy zapleść sobie ciasnego kucyka. Teraz czarne włosy kaskadami opadła na ramiona. 

-Wiem - przerwała mu. - Wierze, że w końcu ci się uda... W nic bardziej innego nie mam zamiaru wierzyć. Każdy chce się wpierać mimo, że pozostawili cię z tym wszystkim samego. Tobie dali torbę pełnych kamieni na ramiona byś dowiedział się tego dlaczego tak się stało. Jednak tylko ty będziesz w stanie dowiedzieć się co tak naprawdę dzieje w głowie ma Karasu. Tak samo jak ona i ty masz genialny umysł. Mocno cię wpieramy i jak bardzie byśmy chcieli pomóc, Hokage nie może ci powiedzieć co zawierają dokumenty, nawet ja tego nie wiem... Co nie zmienia faktu, że musisz o siebie dbać by tego dokonać. Sam wyniszczasz swój organizm i umysł przez co jest zaślepiony tym czym nie trzeba. Nie myślisz czasami trzeźwo bo nawet zadbać o siebie nie potrafisz. Mam tego dość! By iść na przód najpierw się ogarnij do jasnej cholery! Nie będę ciągle pilnować czy kurwa zjadłeś to co ci przyniosłam. Każdy przeżywa to co się stało! Nie jesteś sam! Jak myślisz co czuje Shikadai i Sarada, co? A tym bardziej Sakura i Sasuke oraz Naruto!? Może i jesteśmy w stanie tylko dokładać  kamieni i robić pod górkę, ale my też rozmyślamy nad wieloma sytuacjami co gdyby... I jakby nie nie brzmiało to chamsko i okrutnie, ale ogarnij się chłopie i weź się porządnie do pracy! 

Temari w końcu po wielu dniach mogła odetchnąć. Wypowiedziała co chciała i patrzyła na zaszokowanego syna. Patrzył oniemiały na matkę i mrugał oczami co kilka sekund. W jego głowie właśnie ruszyły zardzewiałe trybiki. Spojrzał na dokumenty, mapy i inne papiery oraz markery porozwalane na podłodze. Dotarło do niego co sam w siebie wpakował. Aż tak bardzo był ograniczony? Wykręcił głowę do wielkiego lustra w jego pokoju. Nie pamiętał kiedy ostatni raz się sobie przypatrywał. Tak ciągle żył jako zombie i rozmyślał... Ale czy nie miał zaćmionego umysły, a były to tylko i wyłącznie jego małe perspektywy. Może nie chciał aż tak głęboko wchodzić w umysł dziewczyny, którą kocha bo wie co tam znajdzie? Złapał się za głowę. Przez cały ten czas sam siebie hamował i udawał, że nie może domyślić się i zrozumieć. Sam siebie przykrywał kopułą. Nie chciał nigdy się dowiedzieć co tak naprawdę popchnęło ją do tego czynu... Tak tylko napotka potwora całego pokrytego krwią a na około niego same trypy. Tylko to go czekało kiedy przekroczy tą granicę, którą chciał omijać i do śmierci. Jednak teraz? 

Zaskakując matkę, wybiegł z pokoju do łazienki i nie wychodził z niej z dobre 15 minut. Akurat w domu była cała rodzina więc na rozkazy jedynej kobiety w tym domu czatowali przy drzwiach by dowiedzieć się co Shikaro planuje.

-Coś ty mu powiedziała co? - Shikamaru niepewnie przypatrywał się drewnie, a Shikadai głęboko nad czymś myślał.

-To co musiałam. - Odpowiedział niejaśnie. 

No i musieli się odsunąć, kiedy Nara Shikaro wyszedł z pomieszczenia. Miał przycięte włosy i ułożone w tą fryzurkę. Strój zmienił na nowy i świeży. Był to typowy mundur shinobi. Zadbana twarz zaraz przykuła ich uwagę, chodź worki pod oczami zaprzeczały tej teorii. Najstarszy syn Nara bez słowa wybiegł z domu i biegł na załamanie karku do budynku gdzie przebywał Hokage.

***

-Co? - Naruto zamrugał oczami zdziwiony zaistniałą sytuacją. Shikaro wbiegł do jego biura nie przejmując się nikim i zażądał czegoś specyficznego. Kage naprawdę się ucieszył na powrót do zdrowia z strony chłopaka i jego pierwsze słowa jakie wypowiedział wbiegając tutaj zostawiły go z pytaniami, których na razie nie śmiał zadawać. 

-Proszę o całkowity i wyłączny dostęp do archiwum. - Stanowczy wydźwięk jego głosu przyćmił wszystko inne. Twarz Shikaro była bardzo poważna, a jego oczy nie zdradzały nic, chodź każdy by zgadł czego to będzie dotyczyć. W końcu się przełamie i przejdzie cienką granicę by wtargnąć do mrocznego świata. Bez żadnego zawahania i beż żadnej obawy, twardo patrzył w błękitne oczy Hokage. 

Uzumaki jako pierwszy wymiękł i przymknął oczy by westchnąć głęboko. Palcem wskazującym i kciukiem chwycił nasadę nosa. Głęboko rozmyślał nad tym wszystkim by zaraz poprawić się na krześle i zaraz z szufladki obok wyciągnąć zwój. Chwycił pędzel, namoczył go w tuszu by zaraz bazgrać coś na kartce. W ostatnich słowach zawarł jakąś pieczątkę i zaraz zapieczętował rulon. Nadał symbol Hokage, a gotową wiadomość wyciągnął w stronę szatyn .

-Staraj się nikomu o tym nie mówić. - Zaczął kiedy odebrał zwój. - Dasz to ANBU przy wejściu do budynku, zaprowadzą cię do archiwum. Wybierz ANBU z maską kota. Będzie on stał codziennie tam, więc nie będziesz musiał ponownie przychodzić po potwierdzenie. Na dzień możesz być tam maksymalnie 12 godzin. Kiedy one miną to oczywiście zostaniesz o tym powiadomiony i wyprowadzony. - Odetchnął głęboko. Nie musiał się obawiać, że Shikaro źle wykorzysta informację jakie wyciągnie z archiwum. Widział jak przez pierwsze dni chodził jak żywy trup by zaraz kompletnie nie wychodzić z pokoju. Był ciekaw dlaczego naszła go taka zmiana. Nie miał oczywiście nic przeciwko. Był szczęśliwy, że zadbał o siebie. Jednak znowu zaatakuje go wielka przykrość kiedy będzie chciał zrozumieć Karasu... Naruto nie byłby wystanie tego rozgryźć, a Shikaro da radę. Wierzył, że mu się uda. Wszyscy chcieli wiedzieć co pokierowało młodą Uchiha. Śmierć drogiego przyjaciela? Byłą ostatnim zapalnikiem jej zmiany... Musiało wydarzyć się coś jeszcze wcześniej. Kumulowała wszystko przez lata? Taka też opcja mogła być. Cóż, musiał zaufać Shikaro, że szybko znajdzie odpowiedź. Coraz szybciej docierały do niego następne występki następnej tajemniczej grupy. Już strsi ludzie nazywali ich następnym pokoleniem Akatsuki, co od razu zostało przyjęte z niepokojem i zmartwieniem. Ludzie nie chcieli powtórki z historii. - Otrzymujesz dostęp do wszystkiego co tam się znajduje... - Zacisnął mocniej szczękę, a jego kości policzkowe uwydatniły się. - Dowiedz się co ją do tego skłoniło. Nie chce wierzyć, że z przyczyn egoistycznych...

-Nie zgodzę się z tym - przerwał gwałtownie monolog Naruto. - Nie ma usprawiedliwienia na jej czyny, jednak są to egoistyczne pobudki. W końcu zapragnęła coś mieć. Jak nigdy w świcie nic nigdy nie chciała i nie dbała o swoje potrzeby a była na każde skinięcie Hokage-sama. W końcu pękła, coś się wydarzyło i... pękła. Teraz kieruje się tym co ona chce. Jest bardzo sprytna i ja dowiadując się, że zainteresowała ją historia, a szczególnie ta najmniej dla nas znana i zaczyna okradać Wielkie Nacje z informacji wagi państwowej, obawiałbym się co ma w głowię. - Przez tą wypowiedź, Uzumakiego Naruto zaraz ujrzał zło. Była przy nim i on nie potrafił tego zauważyć? Czy nie chciał? Sumienie mocno zaczynało wgryzać się w jego głowię. Czuł się temu wszystkiemu winny. Tak bardzo zawiódł wszystkich, a najbardziej Karasu... Nie potrafił zobaczyć tlącego się w jej umyśle smutku i wychodzącego mroku. Jakim on był Hokage skoro nie potrafił zadbać o nawet jednego mieszkańca?! Widział jak Karasu go podziwiała... Był przykładem, że każdemu można wybaczyć, więzi są najważniejsze i trzeba je pielęgnować. Czy Shikrao i Eizō wiedzieli o jej drugiej stornie? Widząc do czego zabiera się Shikaro czuł, że wie o wiele więcej niż jak inny.

-A co ma? - Zagrzmiał poważny głos blondwłosego mężczyzny.

-Mrok Hokage-sama. Sam mrok...

Czerwone Oczy - Nowa WersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz