Rozdział 20

121 18 0
                                    

-Zestresowany? 

W końcu nadeszła wyczekiwana chwila dla geninów. Walki indywidulane. Każdy odczuwał aurę rywalizacji. Dzieciaki były pełne energii i nie mogły się jej skutecznie pozbyć. Ciągle musiały coś robić i być w ruchu. Można było ich zrozumieć. Dzisiejszy dzień decydował o awansie na wyższy stopień. Karasu czując nagłą potrzebę, od rana spędzała czas z Shinkim. Nie czuła nic, ale głowa nakazywała jej postąpić tak a nie inaczej. 
Teraz wraz z uczniem stała na tarasie widokowym i obserwowali otoczenie. Cisza jaka tutaj trwała była iście uspokajająca. Z dala od zgiełku ludu. Słońce nie prażyło, a delikatnie wietrzyk rozwiewał ich włosy. 
Nero skubał ziarna niedaleko. Za to dwójka ninja opierała się o barierki. 

-Nie. 

-Masz z czymś problem?

-Nie.

Skinęła głową. Ostatni czas poprawiała u niego widoczne błędy i naprawiała je w bardziej lub mniej brutalny sposób. Poprawiła go na tyle ile mogła. Dziś pokaże swoje umiejętności nabyte przez ostatni czas. Obróciła się by teraz opierać się o barierki plecami. Wygięła się do tyłu. Teraz niebo stało się porośniętą gęstą roślinnością. Z daleka mogła zobaczyć latające owady bardziej czy mniej obrzydliwe. Listy pocierały się o siebie tworząc kompozycję muzyczną. Ptaki ćwierkały jako zespół muzyczny, orkiestrowy, a dyrygentem został mały kot, który starał się coś upolować, przez co spłoszone ptaki wydawały wyższe dźwięki. 

-Pora na ciebie. - Wyprostowała się. Shinki spojrzał z tak samo chłodnym wyrazem twarzy jak ona, skinął głową i udał się drogą prowadzącą prosto do areny. - Na nas też Nero. - Kruk zakrakał i wzniósł się wysoko w powietrze.

***

Dzisiejsze zadanie było tak samo nudne jak przez ostatnie dni. Drużyna Uchihy pilnowała areny. Tak więc mieli dobrą okazję by przyjrzeć się tegorocznym geniną. Uchiha, Nara, Hyūga byli na szczycie areny. 

-Nie powinno się już zacząć, czy jeszcze dam radę skoczyć po popcorn? - Blondyn ziewnął .

-Ale ty dzisiaj marudzisz Eizō, idź się wylataj czy coś, bo naprawdę jeszcze trochę i ciśnienie mi podniesiesz. - Shikaro szturchnął go zaczepnie w ramię.

-Ależ ty dzisiaj wygadany i zadowolony z braku roboty. - Wykręcił oczami by zaraz zaśmiać się wraz z szatynem.

-W ogóle was dziś nie poznaje. Zamieniliście się ciałami czy co? - Czarnowłosa konspiracyjnie spojrzała na nich z pod ciemnych i gęstych wachlarzy rzęs. 

-To przez to, że go zlałaś za rzut Nero. - Wskazał na bandaż opleciony dookoła głowy blondyna. Wzruszyła ramionami ignorancko i obróciła głowę da widownie. Zasłużył sobie. 
Obok usłyszała tylko rozbawione prychnięcie należące do Nary, i oburzone wciągnięcie większej ilości powietrze w policzki przez Eizō.
 Westchnęła głęboko i oparła się o barierki. Trzeci etap już się zaczynał. Losowanie przeciwników zostało zaczęte. Sędzią dzisiejszego dnia będzie Rock Lee. 
Pierwsza walka była pomiędzy Boruto Uzumaki, a Yurui z wioski chmury. Ten drugi, wyglądał na typowego ucznia Kiler Bee. Uchiha miała okazje raz spotkać posiadacz ośmioogoniastej bestii. Bardzo żywiołowy facet, z ciekawym stylem walki z ośmioma ostrzami. Musiała przyznać, że był naprawdę dobry i nawet jej sharingan miał problemy by za nim nadążyć. Spotkała go kiedy była na delegacji w wiosce ukrytej w chmurach kiedy zaczynała staż na wyższym stopniu, a dokładnie jonina. Walczyła z nim, bo nie chciał uwierzyć, że taka młoda osoba jak ona była przydzielona do poważnego zadania i w pewnych momentach naprawdę niebezpiecznego. Za nim zaczynali kończyć rozgrzewkę, całą błazenadę zakończył Raikage. Przeprosinowo stworzył dla niej rapowaną piosenkę, o dziwo którą do teraz pamięta. 
 Walka nie była emocjonująca, a bardziej żenująca. Karasu ciągle coś nie pasowała w Boruto, nie mógł od tak zakręcić shurikenem, z jego umiejętnościami było to wręcz niemożliwe. Przez głowę przesuwało się mnóstwo pomysłów i żaden nie pasował. Wlatywała na bardziej absurdalne, a w porę się uspokoiła. 

Spojrzała na Nero, który okrążał stadion by szybko zacząć zniżać swój lot. I nie, nie poleciał do Karasu, Shiakro i Eizō. Cała trójka z dziwną miną patrzyli jak kruk poleciał atencjonować się do Kage. Było można usłyszeć głośne plaśnięcie o czoło i ogłuszone śmiechy. 
Ptak zadowolony ze swojego działania stanął na długim biurku i przywitał się z wszystkimi należycie.

-Kruk? - Tsuchikage z niedowierzeniem spojrzała na zwierzaczka. Kiwnęła mu jednak głową kiedy ładnie się przed nią ukłonił, tak samo jak reszta niewiedzących.

-To jest Nero. Można powiedzieć, że nasz najlepszy zwiadowca. - Uzumaki Naruto, siódmy Hokage, pochwalił się rządzącym cudacznym krukiem. 

-Był u mnie w wiosce.-  Zaczął Kazekage, Gaara. - Był z Uchiha Karasu. 

-Pamiętam cię. - Raikage dotknął palcem dziób  nowego towarzysza. - Był bardzo dawno u mnie, tak samo z Uchihą. 

-Od kąt tylko pamiętam, zawsze był z Karasu obok. Nigdy nie rozłączni i bardzo dobrze ze sobą współpracują. 

-Uchiha Karasu. Słyszałam o niej dużo dobrego, ale i też pewnych niekorzystnych plotek. Chodź wiadomo im nie można nigdy ufać do puki nie okażą się prawdą. ANBU, w tak młodym wieku, świetny shinobi urodzona jak to by niektórzy jeszcze nazwali pod "koniec starej ery i początek nowej". - Pani Kage chciała coś wyciągnąć i pociągnąć za język co nie udało się. Naruto uśmiechnął się ostrzegawczo. Westchnęła sztucznie udając nagłe zainteresowanie czymś innym. Atmosfera zgęstniała co było coraz bardziej wyczuwalne. 

-Oddana i bardzo lojalna. - Dorzucił szybko Hokage by zapobiec złym pogłoską. Oczywiście, że wiedział o tych "plotkach", nie wiedział kiedy one się wylały, ale to nie były żadne plotki, to go martwiło. Od wyżej postawionych słyszał, że boją się jej, jej szybko rosnącej potęgi i niebezpiecznego usposobienia. Ufał jej i wiedział, że nie zrobiła by nic przeciw wiosce. Nie wiedział jednak, kto to wszystko rozpowiada...Nabrał więcej powietrza wypuszczając go ze świstem.

-No chyba, że by miała mocny powód. - Taka odpowiedź kiedyś dostał od Kuramy kiedy zaczynał rozmowę na jej temat. - Nigdy nie dowiesz się co kryję się w jej głowie, do puki sama nie będzie chciała tego pokazać.

Wiedział to bardzo dobrze, wiedział w niej pewną osobę, którą szanował i pamiętał jaką obietnicę mu złożył. Westchnął głęboko i spojrzał prosto na Karasu, która od razu złapała z nim kontakt wzrokowy i ukłoniła nisko głowę. Oczywiście, że wyglądała jak on. Nero tym razem zakrakał by zebrać ich spojrzenia znowu na siebie. Jakby rozumiał do czego to dąży i chciał temu zaprzeczyć. 

Kruk po już większej fali pochwał i podlizaniu się należycie, w końcu zdecydował opuścić szanowane grono i powrócić do patrolowania okolicy wraz z innymi krukami, które zostały przywołane wcześniej przez kolorowooką. 

Następna walka była po miedzy Shikadaiem a Yodo, dziewczyny z wioski piasku. Karasu pamiętała ją. Miała bardzo dobry, jak nie świetny i bardzo czuły słuch. Dlatego ciągle nosiła słuchawki z lezącą dalej muzyką by aż tak nie słyszeć otoczenia na około. W tej chwili starszy braciszek zdołała wykrzesać większe siły i dzielnie obserwować poczynania swojego brata. Trójka nastolatków od razu wiedziała, że młodszy Nara wygra. Skromnie mówiąc, był lepszy.
Usta wygięły się w górę zadowoleni (Shikaro i Eizō), mimo że z oczywistego, wyniku.  Dwunastolatek zdołał jeszcze zobaczyć jak Shiakro pokazuję mu kciuka w górę. 
Shikadai parsknął krótko i wrócił do poczekalni. 

-Nie wychowany gówniarz. - Szepnął pod nosem. 

-W końcu twój brat...Ał! - Eizō wrzasnął krótko odskakując na bezpieczną odległość. Ze wzrokiem pokazującym swoją złość pokazał przyjacielowi środkowy palec by zaraz wyszczerzyć się złośliwie. Bezdźwięcznie poruszał ustami. Karasu i Shikaro od razu to przeczytali, a szatyn już gnał do blondyna. W porę czarnowłosa złapała go za kołnierz i przyciągnęła do siebie.

-No już, dziecinne przepychanki na koniec. 

-Nazwał mnie szmatą... 

-Na potem. - Podkreśliła te dwa zdania jak tylko mogła. Jej głos w pewnej chwili stał się lodowaty. Chłopacy drgnęli zaniepokojeni. 

Żarty już się skończyły. Jej humor spadł gwałtownie co nie podobało im się. Przełknęli gule i jak gdyby nic wrócili na swoje miejsce bez słowa. Nie przepadali za taką wersją jej. Zdali sobie jednak sprawę, że to nie żaden wolny dzień.

A jebana misja, która dla Karasu jest świętością. Westchnęli bezgłośnie. Dziewczyna pożartuję na misji dosłownie na chwile by zaraz stać się zimnym jak żyletka i przestać pajacować. Pozwoli sobie na chwile spokoju i zaraz koniec. Nie ma. 

Przyszedł czas na Sarade i jakąś Tarui. Wystarczyły trzy sekundy i Uchiha wygrała. Z nadzieją spojrzała na swoją starszą siostrę i jedynie co zobaczyła to twarze pozostawioną bez emocji. Przegryzła wargę i szybko schowała tlący się smutek. Miała nadziej, że dostanie niemą pochwałę jak to miała w zwyczaju jej dawać, po czymś dla niej udanym. Zacisnęła pięści. Nie stała się silniejsza na tyle ile myślała. Zawiodła ją? Nie. Karasu Uchiha poświęciła swoje zainteresowanie tylko dla Shinkiego. Ją straciła już kiedy znalazła się w kraju Wiatru i zyskała ucznia. Był o wiele silniejszy i ciekawszy niż ona... Poczuła jakby ktoś zaciskał dłoń na jej sercu i wbijał w nie szpilki.

-Nie pójdziesz jej pogratulować? 

-Nie.

-Al... - Uciszył się widząc jej spojrzenie. 

-Mogło ją to zaboleć... - Głos stanął obok niej. Szara postać stanęła tuż nad jej uchem. 

Krzyk tłumu, który dalej się zachwycał zagłuszył jej wypowiedź.

-Nie interesuje mnie to. 

Czerwone Oczy - Nowa WersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz