-Marne płotki. - Poruszyła nadgarstkiem zostawiając nieprzytomnych ninja. - Zawsze ktoś musi cię pilnować? - Pytanie poszło w eter, a odpowiedzi na niej brak. W końcu była sama pośród kilkunasty nieprzytomnym, więcej czy mniej rannych ludzi.
Stanęła przed wejściem i czekała. Rozejrzała się po kontach. Kiedy kierowała się do niego, wolała być zawsze przezorna. Nigdy nie wiadomo co by mogło z tego wyniknąć. Zmarszczyła brwi i podeszła do wejścia. Pchnęła coś przypominające wejście ale będąca jego marną imitacją. Od razu ujrzała... Nic. Ciemność panowała w większości pomieszczeniach. Jedynie co je oświetlało to małe diody czy inne tego typu gówna. Jak na "naukowca" trzymał się dobrze.
Wyczuła cztery czakry. Znała je, chodź jedna była najbardziej rozpoznawalna. Obślizgła i fałszywa, chodź zapewne pod jakimś względem się zmienił. Gdyby tak nie było, to uważała, że dostała rykoszetem kiedy wybierano jej ojca chrzestnego. Było tyle ludzi do wyboru, a pożal się boże, rodzice wybrali... Go.
-Kogo moje oczy widzą? - Niski, przyjemny głos dotarł do niej. Później zobaczyła świecące oczy by zaraz dojrzeć bladą skórę i czarne włosy.
-Orochimaru.
-Jak chłodno. Też to czujesz? - Uśmiechnął się wężowato. - Przyszłaś mnie odwiedzić. - Oczywiście, że wiedział iż tak nie było. Po prostu lubił zadawać niepotrzebne pytania i gadać od rzeczy by czas jak najbardziej się dłużył, a irytowanie gości i straszenie, podchodziło pod jego małe hobby.
-Marzenie. - Następnie z cienia wyskoczyła Karin. Poprawiła swoje oprawki. - Nieźle zabawiłaś się w wiosce. - Dodała.
-Wieści szybko się rozchodzą. - Sugeitsu wraz z Jugo stanęli zaraz obok Uzumaki. - Od razu dostaliśmy powiadomienie, że jak cię napotkamy to mamy dać znać.
-Zrobiliście to. - Stwierdziła Karasu i jak gdyby nic ruszyła z Nero w głąb laboratorium. - Chce to co moje i idę dalej.
-Cóż my mamy czas. - Orochimaru wyrównał z nią krok. - Jednak jestem najlepszym ojcem chrzestnym na świecie, dlatego... Spodziewałem się tego. - Poszperał chwile po bokach kieszeni, a zaraz w jej kierunku wyleciały dwie złączone duże fiolki wypełnione przezroczystym płynem, a w nich dwie pływającego kulki. - Kiedy się urodziłaś i wyznaczono mnie na twojego chrzestnego, spodziewałem się od razu kiedy pierwszy raz mnie odwiedziłaś, jak daleko zajdziesz. Przygotowałem to naprawdę dawno temu... Przyszedł w końcu dzień kiedy mogę ci to dać być stała się jeszcze silniejsza, chodź po cienkim lodzie stąpasz. - Podał jej szklane pojemniki.
Karasu stanęła i przyjrzała się oczom. Sharingan błyszczał, a jej wzrok nagle zabłysł z zainteresowania. Szybko zapieczętowała delikatne narządy i twardo spojrzała na dawnych złoczyńców. Nic więcej nie mówiąc użyła swojego fioletowego romba. Potrzebowała dużo czakry, bo musi się przenieść naprawdę daleko, a już z tond wyczuwała kto jest w budynku. Otwarła portal, przez który Nero od razu wskoczył, a zaraz za nim Karasu. Ostatnie co ujrzała to jak jej ojciec, Uchiha Sasuke patrzy smutnym spojrzeniem. Żal wylał się na nią.
Spłynęło to po niej jak na gumowej kaczce.
Portal zniknął.
Będąc już po drugiej stornie musiała oprzeć się o drzewo. Daleko ich wysłała, nie była wprawiona w portale i czakra została wessana dosłownie jak przez odkurzacz. Nie zostało jej praktycznie nic. Zacisnęła szczękę.
-Szlag. - Odsapnęła. Nero szybko podleciał do Karasu i musnął dziobem policzek.
Mogła mimo wszystko odpocząć. Wiedziała, że nie będą jej gonić bez planu. Za bardzo znała ten system Konohy by go nie wykorzystać w pełni. Teraz wszystko rozniesie się po wiosce... Nie. Po świecie. Dotrze do Shinkiego... Pokręciła głową. To koniec. Nie ma na co liczyć by patrzeć na jego rozwój. Nie interesowało jej to.
Już za kilka godzin będzie w księdze Bingo. Musi znaleźć schronienie.
-Mimo, że nie czuje twojej czakry, to wiem kiedy ktoś wbija swój wzrok w moją osobę. - Rzuciła w eter.
-U ciebie dalej jest ta sama luka. - "Znajoma" postać uskoczyła z gałęzi. - Cóż to się stało, że uciekałaś?
-Skąd te wnioski? - Prychnęła i chłodno przejrzała jego sylwetkę.
-Mam oczy. - Parsknął stając równo przed nią. Rozsiadł się pod drzewem, które było na przeciw dziewczyny. Spojrzał na kruka, a ten o dziwo kiwnął głową. Podniósł brew zdziwiony, ale oddał gest powitalny.
-Karatachi Yuki. - Na potwierdzenie skinął głową i uśmiechnął się szerzej. - Jesteś inny niż ostatnio.
-W tedy była misja.
-A teraz?
-Teraz jest wolność. - Dziewczyna zmarszczyła brwi kiedy chłopak ukazał jej swój przekreślony emblemat. - Niedawno opuściłem swoją wioskę. A nie, przepraszam, cięgle robiłem za jej plecami ale dobrze się ukrywałem. Kiedy w końcu mnie odkryli to był czas zwijać manatki.
-Jesteś w tej grupie niebezpiecznych shinobi o których nic nie wiadomo, a robią niezłego rabanu.
Niedawno odkryto niewyjaśnione wydarzenia, gdzie grupa silnych ninja zjednoczyła siły, pomimo bycia z innych wiosek i rozwinęła nieciekawe sytuacje. Posiadali przekreślone emblematy sowich narodów, także każdy wiedział co to oznacza. Największym zaskoczeniem jednak jakie zostało poczynanie, co zaciekawiło samą Karasu, był fakt, że podporządkowali sobie cały pół światek. Uchicha badała tą sprawę z... swoją dawną drużyną, ale tylko doszli do informacji, że nikt nie wie kto to. Mimo swojej siły nikt nie zdołał ich pamiętać. Zawsze były jakieś powiedzenia, że raz chodzili w maskach, a raz zakrywali twarz kapturem. Wszyscy kłamali. Bardzo dobrze widziano ich twarze ale nikt nawet nie pisnął o tym. Pochodzili z wielkich nacji, więc było to logiczne, że Kage pod którymi stacjonowali nie wyleją pary z ust by nie wyszło na jaw, że tracą panowanie nad swoimi ludźmi. Dlatego nic, nie było wiadome do teraz. W końcu, Federalni pod naciskiem swoich poddanych kazali wydać szczegółowe informacje na ich temat i mieli jak najszybciej trafić do księgi Bingo. Krasu dostała informacje, że książka ta została przyozdobiona o nowe kartki. Wiedziała, że Karatachi był poszukiwany (chodź na początku nie skojarzyła, że należał do tej nowej grypy shinobi), ale chciała wiedzieć czy sam się do tego przyzna.
-Masz dobrą dedukcję i informacje. Skojarzyłaś to po szczątkowych informacjach? Jestem pod wrażeniem. - Zaklaskał kilka razy. - Z tego powodu właśnie przy tobie się pojawiłem. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia! Jeśli się zgodzisz to wiedz, że ty możesz wykorzystać nas jak i my możemy wykorzystać ciebie... - Zbliżył się i wyciągnął dłoń pochylając się nad ciałem czarnowłosej. - To jak?
Odchyliła głowę by na niego spojrzeć. Ich oczy skrzyżowały spojrzenie, trwali tak dosłownie chwile, gdzie Karasu nie zobaczyła nic. Ich lodowate spojrzenia biły się ze sobą, ale w końcu ktoś musiał ulec. Chłopak uśmiechnął się rozbawiony i czekał dalej. Czarnowłosa w końcu wysunęła kończynę i pochwyciła dłoń. Białowłosy ostatni raz na nią zerkną i zaczął prowadzić w tylko jak na razie, jemu znanym kierunku.
Nero tylko odleciał kawałek i tworzył nad nimi pełne koła.
***
Słońce wysuwało się na horyzoncie, a Karatachi Yuki i Uchiha Karasu dalej szli. Kilka godzin minęło, a umysł czarnowłosej wyciszył się i spokojnie przemyślała wszystko jeszcze raz. Tam gdzie teraz się udają, będzie więcej osób, takich jak oni. Zdrajcy, osoby z zbrodniami, krwią na rękach bez sumienia lub na załamaniu psychicznym, ale bez odwrotu na lepsze jutro.
Różowooki widząc granice kraju Rzek nagle zaczął biec. Karasu niewiele myśląc uczyniła to samo i dopiero teraz wyczuła nieznajome czakry. Udawała, że nic się nie stało, że je wyczuła i nie pokazywała zaskoczenia, a w głowie powstała burza. Znowu się zamyśliła, a ten stan tylko pogarszał jej wyczucie.
-Spokojnie, to nasi, więc nie trzeba atakować. - Skinęła głową. - Zaraz zejdziemy do podziemi. Będziemy dalej szli tunelem, który nikt nie zna oprócz osób z przestępczego półświatka. Jak możesz się spodziewać, prowadzę cię do organizacji. Ja wraz z jeszcze trzema osobami jesteśmy na jego szczycie, a i teraz ty razem z nami. Mam taką nadzieje. Reszta zaakceptuje ten fakt. - Parsknął nagle. - A jak nie to ich przekonasz.
-Dużo was tam?
-Nie. Przyjmujemy tylko najsilniejszych. - Rzucił.- Jakieś płotki szukającego azylu, bo uciekały przed shnobi, a ich zbrodnia to okradanie babci w spożywczym, od razu są wywalani na zbity pysk. Przydali by się na mięso armatnie, ale po co nam to, jak samo możemy o siebie zadbać? Ci niżej, wykonują nasze rozkazy i tyle. Wszystko działa u nas tak, że przyjmujemy zlecenia i płatność od razu z góry, w tedy wykonujemy powierzoną nam misję przez anonimową osobę i tyle. Tak żyjemy. Jak wspominałem wcześniej, mamy też własne zachcianki, więc wykorzystujemy siebie do ich wykonania. A i dla jasności, na razie tych nie licząc mnie i ciebie, jest nas coś od 25 do 35 osób. Jak już będziesz oficjalnie przedstawiona korzystaj i wykorzystuj ich. Ach coś pięknego. Ślepo będą robić twoje polecenia, bo w tedy myślą że dostają namiastkę zaufania i myślą, że w końcu któregoś dnia trafią do "elity" - Wkroczyli do tunelu. Na starcie zauważyła dwie osoby, wyczute wcześniej. Nero poszybował dalej ignorując ich, a oni skinęli głową do Karatachiego. Podejrzliwe przyjrzeli się Karasu.
Miny im nagle zrzedły widząc kto idzie obok dowódcy. Krew jakby zniknęła z ich ciała, a wielki chłód otoczył skostniałe ramiona. Czuli śmierć na karku dyszący im na szyi. Wstrzymali oddech kiedy Uchiha szła spokojnie obok nich.
-Nieźle się zapowiada. - Zakpiła do Yukiego. Pokręcił głową rozbawiony i jednym ruchem odpalił żyłki przyczepione do palców. Zacisnął dłoń w pięści, a dwie głowy za nimi przeturlały się niedaleko ich.
-O dwie osoby mniej. - Wzruszył ramionami jak gdyby nic. - Jak już mówiłem, słabych nie zapraszamy. - Tylko nie każ mi zabijać wszystkich, bo większość będzie tak reagowała na ciebie. Jak już się domyślasz, w bardzo krótkim czasie na całym świcie dodadzą nową kartkę w księdze Bingo...
CZYTASZ
Czerwone Oczy - Nowa Wersja
RandomCzas kiedy nastał pokój, ale czy na długo? Uchiha Karasu - najstarsza córka rodziny Uchiha ukaże nam drugą stronę medali tego spokoju. Zobaczmy jak sobie radzi, a czy ktoś będzie w stanie ją zrozumieć? Dowiedzmy się tego razem zagłębiając się w jej...