Rozdział 13

128 17 1
                                    


Shinki uważnie obserwował swoją przeciwniczkę. Stała dumnie z uniesioną głową patrząc uważnie na niego i skanując go spojrzeniem. Nic nie mógł z niej odczytać. Była jak zimny głaz. Mimo, że na około nich  nie było praktycznie niczego gdzie można było się schować... Karasu zniknęła. Zaczął się okręcać. Nie mógł spanikować, musiał uważnie obserwować.  Zdało sobie z czegoś sprawę. Skoro nie na około, ani na niebie... To pod ziemią. Szybko odskoczył w ostatnim momencie. Zaraz z ziemi wyskoczyła Uchiha. Chłopak szybko zareagował wysyłając w jej stronę pociski z żelaznego pisaku. Nie używając nawet sharingana ominęła je z łatwością. Nie było to coś szybkiego na tyle by musiała ich używać. Karasu widziała w nim bardzo duży potencjał na silnego shinobi. Obserwował każdy jej ruch, nie dał się złapać na to, że wskoczyła pod ziemię. 

-Doton: Dorojigoku. - Technika pozawala kondensować pobliską ziemię wokół celów, utrzymując ją wokół ich ciał, aby złapać je na różnych poziomach. W ten sposób unieruchamia i zatrzymuje swoje cele. Tak jak i teraz. Shinki nie zdążył tym razem na czas i dał się złapać. 

W mgnieniu oka znalazła się przy nim. Przyłożyła mu katanę pod nos i czekała.

-Walcz na poważnie. - Warknął. 

-Zauważyłeś? Jestem pod wrażeniem. - Karasy wyszła za wcześniejszej skały gdzie siedziała dużo wcześniej. W rękach spalała papier, a Nero siedział na ramionach. Klon cienia zniknął, a Shinki znowu był wolny. 

-Chce walki na poważnie. - W oczach zapłonęła determinacja. Zaciskał obie pięści. - Nie mam zamiaru być testerem twoich technik. 

-Ja ciągle walczyłam na poważnie. - Stanęła przed nim. - Tylko ty nie zauważyłeś. - Otworzył szerzej oczy. Czerwone tęczówki patrzyły na niego. Zaczął się okręcać i patrzeć na boki.

Otoczenie zaczynało się załamywać. Wytworzyła się istna czarna dziura pochłaniająca wszystko. Obok niech wytworzyło się wielkie tornado demolując wszystko na około. Pioruny uderzały w wioskę, z której były słyszane przerażające wrzaski, a z nad muru wyłoniły się kłęby dymu. Następny trąby powietrzne pojawiały się pożerając wszystko. Chłopak złapał się za głowę i padł na kolana. 

-Dość. - Szepnął. 

Cisza. Czas się zatrzymał. Małe odłamy otoczenia zaczynały się łamać i znikać, aż w końcu znaleźli się w białej przestrzeni. Otoczyła ich cisza i spokój. Dalej oszołomiony Shinki spojrzał na stojącą nad nim postać. Wyraz nie zmienił się. Usiadła obok niego. Oparła się o białą ścianę.
Teraz byli w białym pomieszczeniu. Gdzie się nie spojrzy widzi się biel. Nie było żadnego wyjścia ani okna. Po prostu, biały pokój. 

-Lubuję się w genjutsu. - Po minutach ciszy, odezwała się. Czekała, aż nie uspokoi oddechu, a co najważniejsze umysły. - Od razu potraktowałam cię poważnie i dlatego od razu poszłam w iluzję. Nie mogłabym zakpić z twojej determinacji.

-Naprawdę przypominam ciebie? - Zadał nurtujące pytanie.

-Tak.

-Dlaczego? - Zwykłe potwierdzeniu mu nie wystarczało, chciał znać powód.

-Jesteśmy podobni z charakterów. Tak jak ty chce stawać się silniejsza, mam cele, do których chce dojść. Nie każdy by miał odwagę wypowiedzieć walkę członkowi z ANBU, gdzie umiejętnościowo dzieli nas przepaść, bardzo wielka i rozległa. Chciałeś zasmakować namiastki siły, ale nawet nie polizałaś drobinki cukru. Widzę w tobie naturalny talent. Można z twoim piaskiem wiele zdziałać. W głowię aż roi mi się od pomysłów co możesz z nim zrobić, nawet z połączeniem z innymi naturami. Władasz niesamowitym kekkei genkai. Używaj jej na najwyższych obrotach. 

Przetwarzał każde kolejne słowo bardzo uważnie. Zrobiła na nim oszałamiające wrażenie. Pokonała go genjutsu. Co prawda słyszał kiedyś od ojca, że ludzie z klanu Uchiha dzięki swojemu dojutsu są niesamowicie silni w iluzjach. Mógł to odczuć na własnej skórze. Czuł się strasznie zmęczony, jakby przebiegł maraton do każdej głównej z pięciu wielkich nacji. 

-Mamy gościa. - Westchnęła. Shinki nie wiedział o czym mówi. Jakiego gościa? Ostatnie co zobaczył to pstryknięcie palca i zaraz znaleźli się z powrotem pod skałą, a on dalej utrzymywał duży cień, chodź piasek zaczął sypać w dół. Coraz gorzej szło mu utrzymywanie parasola. 
Dłoń Karasu spoczęła na jego ramieniu. Czuł jak odzyskuję siły. Spojrzał na Uchihe. Oddawała mu czakrę. - Kazekage-sama. - Wstała i uchyliła się władcy. 

Gara patrzył uważnie na oboje ludzi. Przyszedł, ponieważ zaniepokoiła go utrata tak szybko czakry ze strony syna. Chciał zobaczyć czy nic złego mu się nie dzieje. Kiedy już przylazł, to ciemnowłosa kunoichi oddawała mu czakrę by nie padł z wycieńczenia. 

-Mogę wiedzieć, co tu się dzieje?

-Ja...

-Poprosiłem Uchihe Karasu o walkę na poważnie by się hamowała. Dlatego nie wiń jej ojcze. -Stanął przed czerwonowłosym.

-Nie przyszedłem nikogo winić. Nie mogłem tylko pojąć dlaczego tak szybko straciłeś duże ilości czakry. 

Shinki po wyjściu Karasu z biura i osób z drużyny na czele z starszym bratem Gary, pytał o Karasu. Domyślał się, że taka sytuacja mogła wyjść. Znał syna. Nigdy by nie poszedł do nie godnej dla niego osoby, a teraz widział jak z wielkim szacunkiem i błyskiem w oku patrzył na dziewczynę obok. Zrobiła na nim wrażenie, dała mu posmakować tego co sama umie. Widział w niej mentora. 

-Złapałam go w genjutsu. - Wyjaśniła. 

-Rozumiem. 

-Karasu-san. 

-Tak?

-Chce byś mnie trenowała. - Wypowiedział to poważnym głosem. Nie była tam nic poza powagą, nawet krzty żartu. Shinki nie potrafił żartować...

-He?

***

Cisza. Tylko tyle się działo w tymczasowym lokum Karasu. Siedziała i patrzyła na chłopaka w żelaznej zbroi. Nero raz patrzył na młodego, a raz na Uchihe. Chciał zrobić cokolwiek by ich zainteresować swoją skromną osobą, ale oni patrzyli sobie w oczy. To była istna walka na spojrzenie. Dwa słupy nawet się nie poruszały. Trwało to już dobrą godzinę i nic nie wskazywało na to by miało się to zmienić. Urażony brakiem uwagi potuptał przez cały ciąg stolika, przy okazji stukając o drewienko by wydać jakiś hałas. Po co? Dla zasady. Jakiej? Tylko Nero to wiedział. 

Przeszedł na parapet i rozsiadł się wygodnie patrząc przez okno szyby. Westchnął głęboko i przymknął powieki. 

W tym czasie głowa Karasu była pełna kotłujących się myśli. Wojowała i walczyła z każdą jedną podsuniętą myślą. Robiła listę za i przeciw. Propozycja, która padła z ust Shinkiego była na tyle szokująca, że nie potrafiła nic wymówić. Czegoś takiego się nie spodziewała... Bez słowa udała się do mieszkania, a za nią młody. Rozsiedli się przy rzeźbionym drewnem. Ich spojrzenia się skrzyżowały i walka na spojrzenia się rozpoczęła.

Mogła by go przyjąć jako swojego ucznia, zadbać o to by zaczął się rozwijać w szybkim tempie. Rósł by w siłę, widziałaby jego rozwój i wzrost. Chciała wiedzieć jak  bardzo silni się stanie, może pokazać mu inną stronę bycia ninja. Przecież widziała w nim niesamowity talent, a jego zaangażowanie i determinacja pokazywała, że nie odpuści do puki się nie zgodzi. Nawet problemem nie było, to że mieszka w innej wiosce w innym kraju. Jakie były minusy? 

No właśnie, nie widziała już żadnych.

Przegrała.

Westchnęła głęboko, przymknęła powieki i odchyliła się do tyłu na krześle. Zastygła tak na dwie dobre minuty następnej ciszy by nagle przechylić się gwałtownie do przodu. Spojrzała na Nero. Spał smacznie na parapecie. 

-Zgoda. - Wyrzuciła zalegające słowo, które maltretowało jej język by w końcu wypluć to co chciała. 

-Co? - Zamrugał.

-Nie udawaj debila. Nie mam zamiaru się powtarzać. - Ujrzała zadowolony i triumfalny uśmieszek. - Ty mała cholero. - Syknęła. 

Czerwone Oczy - Nowa WersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz