Rozdział piętnasty

7.3K 266 26
                                    

Yvonne

Razem z pupilem Drexela, udałam się do garażu, gdzie czekał już na nas odpalony wóz przez drugiego gościa. Wsiadam na tył czarnego suva i zapinam pas. Ten pierwszy przestawił się jako Ron. Usadowił się na miejscu pasażera z przodu i tak wyjechaliśmy z posiadłości. Był wysokim dobrze zbudowanym ciemnym blondynem o brązowych ciepłych oczach. Za to ten drugi był łysy, nie widziałam czy wysoki czy nie, ale sądząc po jego masie mięśniowej, to na pewno był duży. Załapałam jego spojrzenie w lusterku wstecznym i aż się wzdrygnęłam. Jego szare oczy nie pokazywały nic innego, tylko pustkę. Odwracam wzrok zerkając przez okno. Do naszego osiedla było dość blisko. Nie mogłam się doczekać spotkania ze Steph, przez co zaczęłam podrygiwać nogą. Jak ja jej powiem o Lucasie? A może już wie o wszystkim? Choć wątpię w to, bo chłopak nie miał żadnej rodziny. Ciekawi mnie też to, co Drexel zrobił z jego ciałem, przecież nie mógł tak po prostu tam go zostawić. Ale najbardziej szokująca wiadomość to to, że nie zabił mi rodziców.

Dotykam palcami skroni. Jeżeli Veren ich nie zabił to... na wspomnienie o Drexelu, od razu robi mi się ciepło. Jak sobie przypomnę moją głupotę, która z resztą zakończyła się sukcesem, bo jadę do Steph, mam ochotę walnąć się w łeb. Gdy tylko weszłam do pokoju, nie mając pojęcia, że był jego. Jego sypialnia. Cała w czerni, jedynie podłoga była z jasnego drewna. Tyle zdążyłam zauważyć zanim wyszedł ze swojej łazienki. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Mokry z ręcznikiem zawiniętym wokół bioder. Na samo wspomnienie jego ciała serce zaczyna mi bić szybciej. Klatka piersiowa tak perfekcyjnie wyrzeźbiona, mięśnie V i umięśnione ramiona. Całą prawą rękę ma wytatuowaną. Tak jak tors i plecy. Nie sądziłam, że podobają mi się, aż tak bardzo tatuaże, ale od niego, nie potrafiłam oderwać wzroku. Najbardziej jednak przykuł moją uwagę, cierń na jego plecach. Rozciągał się wzdłuż kręgosłupa kończąc czarnym krzyżem na szczycie. Na bicepsie miał kobietę ze skrzydłami, które wchodziły na klatkę i plecy. Miała związane ręce pod brodą różańcem z dużym krzyżem. Otaczały ją pnącza róż, pod którymi na przedramieniu dostrzegłam czaszkę w kapturze z uśmiechnięta szczęką i nosem w kształcie jednego z kolorów pokera. Król Pik. Gdy sięgnął ręką po telefon zobaczyłam, że po drugiej stronie tego anioła, miał rozłożoną książkę z piórem, a niżej w różach jakiś napis.

Gdy podszedł bliżej i złapał za mój podróbek dostrzegłam blizny na jakiego piersiach. Choć na pewno niejedną osobę by szpeciły, to jemu dodawały jeszcze większej męskości. Wpatrując się tak w jego oczy dotarło do mnie najgorsze co mogło. Byłam nim zauroczona. Nawet nie wiem kiedy to się stało, przecież cały czas wierzyłam w to, że zabił mi rodziców. Jednak teraz to wszystko zmienia. Podoba mi się szorstkość jego głosu, zmiana nastrojów, delikatność, męskość, twarz, piękne ciało, a najbardziej te jego czarne oczy. Dlatego szybko odrzuciłam wszystkie te uczucia od siebie i przybrałam naturalny wyraz twarzy, żeby nie mógł tego ze mnie wyczytać. Choć pewnie coś zdążył, po tym jak serce mi waliło i puls przyspieszył od jego dotyku. Nie chcę być kolejną głupią laską, która zakocha się w diable bez wzajemności. Jak powiedział, że mogę jechać do Steph na dwie godziny byłam w takim amoku, że nawet go pocałowałam, nie wiedząc nawet co robię. Przesuwam palcem po swoich ustach. Mimo jego lekkiego zarostu, policzek miał bardzo miękki. Ciekawe jakie w dotyku są jego usta.

– Jesteśmy na miejscu – mówi łysy.

Otrzeźwiam się i rozglądam dookoła. Ma rację przed nami jest mój dom, a obok dom Steph.

– Masz dwie godziny. Cały czas będziemy mieć cię na oku – Ron pokazuje tablet w swojej ręce.

Otwieram szeroko oczy.

– Skąd macie kamery w jej domu?! – warczę w ich stronę.

– Dla bezpieczeństwa. Chyba nie chcesz, żeby się jej coś stało? – mówi do mnie łysy.

Tajemnice Przeszłości Seria Haker #1 - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz