Rozdział dwudziesty ósmy

5.5K 224 56
                                    

Drexel

Podnoszę dłoń sygnalizując Danowi, żeby chwilę poczekał, akurat w tym czasie Ron związuje dziewczynie nogi przy krześle, a nadgarstki z tyłu przy plecach na oparciu. Nie odchodząc od niej chwytam ją za policzki, mocno ściskając.

– Dobra, zacznijmy od tego jak masz na imię?

– Yvette – mówi niewyraźnie.

– Serio? – Puszczam jej twarz obracając się w stronę Dana. – Martinez ma pomysły. – Wracam spojrzeniem do dziewczyny. – Lecz najgorszy był ten, żeby cię tu wysłać. – Zakładam ręce na klatkę piersiową – Gdzie jest Yvonne?

Kręci głową, patrząc to na mnie, to na Dana, to na Rona, ale nie odpowiada.

– Zanim przejdziemy do zabawy. Powiesz co chciał osiągnąć wrzucając cię do paszczy lwa?

– Miałeś się nie zorientować – szepcze ledwo słyszalnie.

– Przysłał cię po program? I jak niby miałaś stąd wyjść? – pytam, lecz ona znów nic nie mówi tylko zerka na nas przelotnie.

Podnoszę dłoń dając zgodę Danowi na mocowanie sprzętu. W tym czasie ktoś puka do drzwi. Otwiera je Ron i z kimś chwilę rozmawia. Ja cały czas wpatruję się w Yvette. Podnosi na mnie wzrok w momencie, gdy Ron podchodzi do mnie. Rozszerza oczy, więc ja swoje mrużę i spoglądam na Rona. Trzyma telefon Yvonne.

– Maks znalazła go w pokoju komputerowym przy stoliku na ziemi.

– No dobra, sprawdźmy co tu mamy.

Odblokowuję ekran i pierwsze co sprawdzam to wiadomości. Nikt nie jest na tyle głupi, żeby gadać przez telefon, choć wiadomości też mogła usunąć. Jednak jest jedna nieodczytana.

A G L 3 8 E P S.

Co to, kurwa, znaczy?

– Wiesz co to może oznaczać? – Pokazuje telefon Ronowi.

– Nie szefie. Może spytać Dereka? – odpowiada.

On pewnie też nie będzie wiedział. Dostała tą wiadomość dzisiaj nad ranem, pewnie akurat wtedy, gdy wszedłem do pokoju. Numer jest nieznany. Robiła coś na komputerze, więc może to jakieś hasło?

– Gotowe – mówi Dan cały w skowronkach.

Drugi raz w życiu będzie torturował kobietę. Tak jak już wspomniałem, mam od tego człowieka, jednak ona zasługuje na najgorsze, bo jeżeli Yvonne jest z Martinezem, on nie okaże jej litości, tego jestem pewien na sto procent. Spoglądam znad telefonu na dziewczynę. Ma założone opaski na obie piersi, których końce trzyma Dan. Gdy pociąga za jeden z nich, wyrywa jej pierś do przodu.

– Zaczynaj, chcę się dowiedzieć, gdzie znajdę Yvonne.

Dan przytakuje i ciągnie za jeden koniec. Yvette zaciska szczękę, widać, że ją boli. Pokazuję Danowi dwa palce i ciągnie za drugą, wtedy dziewczyna zaczyna krzyczeć. A to i tak nie jest pełna wykonana praca przez Dana. Powiedziałbym, nawet że wcale nie używa siły.

– Więc? – pytam ją, przełączając wiadomości na telefonie Yvonne i nie darząc jej nawet spojrzeniem. – Dowiem się czegoś?

– Nic ci nie powiem, palancie! – krzyczy przez zaciśnięte zęby, a Dan znów ciągnie za jej piersi, lecz tym razem nieco silnej.

Podnoszę na nią wzrok.

– Kurwa! – drze się z podniesioną głowa do góry – Już! Skończ! To boli! Cholernie boli!

Unoszę dłoń i Dan przestaje.

– Gdzie jest Yvonne?

Głowa jej opada w dół, ale słychać jej cichy jęk.

– Nie wiem.

– Dan...

– Proszę, Nie! – Podnosi gwałtownie głowę. – Naprawdę nie wiem, gdzie jest, lecz... – przerywa na chwilę, żeby nabrać powietrza. – Miałam się z nim umówić przez sms. – Pokazuje wzrokiem na moje ręce.

– Kiedy miałaś się z nim umówić?

– Jak zgram program na pendrive.

Lustruję ją swoimi gniewnym spojrzeniem.

– Jeżeli to kłamstwo to przysięgam, że Dan na pewno nie skończy na lekkim krwawieniu z sutków!

– Nie, przysięgam! Gdy napiszę, że mam program. Marinez napisze miejsce spotkania.

Uśmiecham się złowieszczo.

– W takim razie przekonajmy się, czy mówisz prawdę.

Wysyłam wiadomość.

Mam pendrive.

– Jeżeli jednak okaże się, że kłamiesz. Przywitasz się z moim nożem.

– Nie kłamię – wzdycha. – Moglibyście mi to zdjąć? Boli.

– Ma cię boleć – odpowiadam i czuję wibracje w ręce. Otwieram wiadomości i oczy zaczynają mi świecić jak chochliki.

Numer nieznany: Vail na końcu ulicy Draco Trail. Godzina szósta wieczorem.

Dobra chłopaki – zwracam się do Rona i Dana. – Dziewczyna tu na razie zostaje. Muszę załatwić kilka spraw. – Poruszam brwiami i podnoszę kącik ust. – Dzisiaj się dopiero zabawimy. Ty Dan, niestety lecisz do San Diego.

Widzę kątem oka jak zaciska szczękę. Chowam telefon do kieszeni i ruszam ku drzwiom.

Nie mogę się doczekać spotkania twarzą w twarz z tym sukinsynem.

Tajemnice Przeszłości Seria Haker #1 - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz