Rozdział dwudziesty pierwszy

7.3K 271 28
                                    

Yvonne

Lot śmigłowcem trwał w nieskończoność. Cały czas przez słuchawki pytałam się pilota, czy daleko jeszcze. Śmiem twierdzić, że mnie nie polubił. Drexel siedział przede mną i miał całą podróż wzrok wbity w telefon. Ron siedział koło mnie, rozluźniony do momentu, gdy nie dostał telefonu. Jak zakładam od Dana, że znaleźli Mika. Leżał z trzema kulami w klatce piersiowej z tyłu hotelu. Mają wysłać po niego samolot. Ciekawe, przecież mogę się włamać do kamer hotelu i zobaczyć wszystkie nagrania. Dlaczego nikt, o tym nie pomyślał wcześniej?

– Drex – mówię cicho do słuchawki, a on nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.

– No?

– Zapomnij. – Macham ręką i spoglądam w okno.

– Panie pilocie, długo jeszcze? – pytam do słuchawki.

– Kurwa, tak! – drze się Drexel.

Otwieram buzię i oczy ze zdziwienia. Wbija we mnie mordercze spojrzenie, a ja faktycznie w tym momencie się go boję. Przełykam ślinę czując, jak robi mi się gęsia skórka na ciele i to nie od zimna. Obracam głowę, żebym nie musiała już patrzeć na jego oczy.

– Ron? – mówię cicho, spoglądając na niego.

– Tak? – odpowiada spokojnie patrząc na mnie.

– Jeżeli ułatwi ci to sprawę w znalezieniu przyczyny, dlaczego Mike leżał z kulkami za hotelem, włamię się do ich kamer po wylądowaniu. – Kątem oka widzę, że Veren podnosi na nas wzrok.

– Jasne. Szkoda, że nikt wcześniej na to nie wpadł.

– Mogę to zrobić teraz. – Sięgam do kieszeni po telefon.

Znowu loguję się do swojego konta i wchodzę na swoją chmurę. Wpisuję wszystkie dane hotelu i czekam, aż pasek mi się załaduje.

– I? – odzywa się Veren.

Olewam go. Nie mam zamiaru rozmawiać z psychopatą. Kamery się załadowały. Ustawiam odpowiednią datę i godzinę. Przełączam wszystkie po kolei szukając tej odpowiedniej. Ron nachyla się nade mną i spogląda w mój smartfon.

– Nie wiem, która to kamera. Jest ich grubo ponad sto.

Klikam odpowiednie kamery i szukam tej koło mojego pokoju. Widzę Mika, jak wychodzi. Zamyka za sobą drzwi i podąża w stronę windy. Potem obraz się urywa. Jakby ktoś po porostu je wyłączył.

– Zobacz na dole – mówi Ron.

Od razu klikam na pierwsze na liście kamery, ale znaleźć tą przy windzie to jakaś masakra. Nie wiem jak ochrona na to patrzy, ale muszą mieć jakiś dobry system. Natrafiam po chwili na odpowiednią. Drzwi windy się rozsuwają i widać Mika podążającego do baru. Przełączam kamerę i widzę, że siedzi sam, pijąc coś bursztynowego. Robi tak dokładnie do chwili, gdy ja kończę grę. Widać, jak przekraczam próg sali i nagle kamery zostają wyłączone.

– O kurwa! – krzyczy Ron. – Dziwne w chuj.

– Co jest?! – warczy Veren ściskając w ręce telefon.

– Szefie. Z kamer wynika, że Mike siedział w barze, lecz gdy Yvi kończy pokera, każda kamera już nie działa.

– Mówiłaś, że widziałaś kogoś w swoim pokoju. Wejdź i zobacz.

Nie odpowiadając mu, robię co powiedział, lecz nic nie widać. Kamery na moim piętrze zostały wyłączone w chwili, gdy Mike wszedł do windy.

– Nic, nie ma. To na bank sprawka hakera Martineza. Po grze podszedł do mnie i powiedział, że on wie. Musiał dać cynk swojemu i ten zrobił co do niego należało.

Tajemnice Przeszłości Seria Haker #1 - JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz