9.Bliska Prawda

396 17 4
                                    

Następnego dnia wszyscy oczekiwali z niecierpliwością wieczoru, ponieważ to właśnie wtedy Dalia ze swoim chłopakiem mieli przylecieć do klasztoru ninja. Wszyscy od samego rana byli już na nogach i wszystko przygotowywali na przyjazd pary. Zane zrobił ciasto cytrynowe, bo wiedział, że jak zrobi czekoladowe to zostanie one zjedzone przez Cole'a, a on sam zrobił ,,NAPRAWDĘ" dużo rzeczy. Za to Lloyd i Kai wyjątkowo byli chętni do pracy co wcale nie zdziwiło dorosłych, ale nastolatków już tak. Tak naprawdę nikt nie miał pojęcia co dzisiaj się wydarzy, nikt oprócz brązowowłosej dziewczyny, która miała w nocy podczas snu wizję. Młoda mistrzyni miała być w klasztorze około godziny osiemnastej, ale jej tam nie było, a wszyscy stwierdzili, że poczekają na nią w jadalni. Była już godzina dziewiętnasta, a dziewczyny i chłopaka dalej nie było widać. Wszyscy zaczęli się obawiać czy im coś się nie stało, ale stwierdzili, że poczekają jeszcze półtorej godziny, a jeśli nikt nie da znaków życia to spróbują się skontaktować z fioletową ninja. Po minięciu trzydziestu minut zegarek należący do Morro zaczął się świecić i cały czas wydawać dziwne dźwięki i w tamtym momencie mina chłopaka wyrażała przerażenie.

- Morro co to jest?- spytał Zane, ale czarnowłosy tylko kliknął coś w zegarku nie odpowiadając na pytanie androida

- Morro, Morro!- usłyszeli głos wydobywający się z urządzenia- Pod żadnym pozorem niech nikt nie wychodzi z klasztoru i ty masz o to zadbać! A ciebie tym bardziej nie chcę przy mnie widzieć.

- Ale co się dzieje?!- spytał się mistrz wiatru dziewczyny

- Popełniam chyba błąd- było teraz słychać trzask- tak jak dawniej, ale to wszystko, żeby was wszystkich ratować.

- Ale co się dzieje?- ponowił pytanie chłopak

- Pamiętasz jak podczas gry w butelkę z Austinem powiedziałam w żartach, że wróg może być wśród nas?- Morro powiedział ciche ,,tak"- To nie były żarty, już wtedy wiedziałam, że mój chłopak współpracuje z Narlxem. Chyba za późno się tym zajęłam i teraz mam malusieńki problem. Młody pamiętaj, że...

- Już do ciebie lecę- powiedział stanowczo chłopak przerywając dziewczynie

- Nie ma mow...- wszyscy usłyszeli wybuch- O cholera! Mają niezłe bronie, może być ciężej niż ostatnio. Wyciszę cię na chwilę, bo stracili mnie z oczu więc mogę się zaczaić. Morro, pamiętaj, że jesteś wielki, i że jesteś w stanie wiele osiągnąć. Kocham cię braciszku - coś przerwało połączenie i czarno włosy nie potrafił dodzwonić się do dziewczyny

Ninja nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji słuchali co wydarzy się dalej. Usłyszeli głos, który wszyscy już gdzieś słyszeli, ale tylko Wu wiedział na samym początku co to znaczy. Mistrz zaraz zarządził, żeby ninja tam lecieli, ale Morro stwierdził, że skoro Dalia zabroniła wypuszczania kogo kogokolwiek z klasztoru to musiała mieć wizję, lub sytuacja nie jest do opanowania przez mistrzów żywiołów. W klasztorze zaczęła się walka, ale dzięki ciężkim treningom podopieczny brunetki zdołał zatrzymać na jakiś czas młodych mężczyzn, chociaż oni nie byli z tego zadowoleni.

Tym czasem dziewczyna znajdowała się już na statku i patrzała jak Narlx był wściekły na swoich służących włączając w to byłego już chłopaka dziewczyny. Fioletowa ninja zyskała chwilową przewagę ponieważ nikt nie wiedział, że była na statku. Postanowiła, że zakończy tą walkę raz na zawsze. Kiedy wszyscy zniknęli na niebie szukać wroga na niebie, brunetka wślizgnęła się tuż za Narlxem do jego kajuty. Przestraszony złoczyńca odskoczył, ale gdy zobaczył kto za nim przyszedł uśmiechnął się i zrobił parę kroków w stronę dziewczyny.

- Dawno się nie widzieliśmy Liluś- odezwał się pierwszy

- Nie nazywaj mnie tak- wysyczała dziewczyna w jego stronę- Nie ma przy tobie twoich sług, więc nikt nie ma ci jak pomóc. Co zamierzasz dalej Narlx.

- Nie chcesz się może zemścić na Ninja, co? - zapytał mężczyzna

- Czemu niby miała bym się na nich zemścić ?

- Straciłaś przez nich swojego przeszywanego ojca, wujka i ciotkę. Zapomnieli o tobie kąpletnie na rzecz tych nieudaczników, a oni ich nie szanują. Nie chciała byś mieć spowrotem Wu przy sobie? - zapytał-Byli byście szczęśliwą rodziną, o której zawsze marzyłaś.

2 godziny później na placu klasztorowym

Wydawało by się, że ninja odpuścili, ale tak naprawdę chcieli tylko uśpić uwagę Morro. Tak więc Wu i Garmadon ubezwładnili chłopaka. Ninja w końcu się wydostali z budowli omijając Morro. Na dworze było bardzo cicho, aż za cicho. Już mięli wywoływać swoje smoki, kiedy całe Ninjago City zatrzęsło się przez jakąś jasno fioletową poświatę. Uderzenie było tak mocne, że zwaliło wszystkich z nóg. Morro spojrzał z przerażeniem na Wu, Garmadona i Misako, ale po ich minach dało się wnioskować, że wiedzą co się właśnie stało. Kiedy mistrzowie żywiołów wstali, żeby spróbować po raz kolejny wywołać swoje smoki Wu zatrzymał ich słowami ,, Już nie ma sensu tam lecieć". Wszyscy na niego spojrzeli, ale jego oczy były zalane łzami.

- Bracie może to nie było TO- powiedział bez przekonania w głosie

- Ale co to było- spytał Kai

- Koniec- odpowiedziała mu Misako

- Czemu to zrobiła - zapytał Morro, ze łzami lecącymi po policzkach - nie mogła mi tego zrobić. Znowu jestem sam i nie mam nikogo.

Po chwili na niebie zobaczyli Dracona z leżącą postacią na jego grzbiecie. Za nim leciały jeszcze dwa inne smoki, wszystkie trzy wyglądały na bardzo przygnębione. Stworzenie wylądowało na placu. Dalia była na jego grzbiecie ale się nie ruszała. Łzy w oczach zwierzęcia potwierdziły podejrzenia dorosłych. Misako padła ze łzami w oczach w ramiona swojego męża, któremu łzy też leciały po policzkach. Ninja wiatru schował swoją głowę pomiędzy nogami szlochając. Smoki zaczęły kaszleć, ale zanim wszystkie padły na ziemię Dax zdążył wypowiedzieć jedno słowo,,Lilia".

- Lilia, lilia - zaczął powtarzać czarnowłosy - Lilia ocali ich istnienie, kiedy raz w potrzebie będzie - Morro wstał jak oparzony i ruszył do dawnego pokoju Dali.
Kiedy się już tam znalazł klęknął na kolana i zaczął szukać odpowiedniej deski, a kiedy już taktowną znalazł,a pod nią była czarna skrzynka z podpisem ,, Dla mojej małej pani Garmadon". Wziął ją i poszedł w stronę placu, na którym się wszyscy znajdowali. Powoli je otworzył, a tam, nie było kwiatu, chłopak załamał się.

- Gdzie jest cały kwiat - zapytał szeptem - jak to możliwe...

- Wykorzystała, go by ocalić ciebie i... Garmadona - usłyszał słaby głos, który należał do Dracona - Wszystko... Wszystko inne... ma za małą moc Morro... Nie uda się...

Chłopak podszedł do bezwładnego ciała dziewczyny, kęknął przed nim, położył głowę na brzuchu dziewczyny i zaczął jeszcze mocniej płakać. Wiedział, że po jej śmierci już nic nie będzie takie samo jak przedtem. Wszyscy poszli do środka, jedynie on przy niej został i płakał.

Witajcie moi drodzy czytelnicy. Przepraszam was bardzo, że nie było tak długo rozdziału, ale nauczyciele bardzo mnie zasypali przez ostatnie tygodnie kartkówkami i sprawdzianami.
Wracam i mam nadzieję, że podczas majówki i matur uda mi się nadrobić z rozdziałami.
Dajcie znać jak wam się podoba rozdział
Autorka

Dawna uczennica WuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz