16. Gdybanie

120 6 4
                                    

W momencie znalezienia się w klasztorze Dalia jak najszybciej przemieściła się z mistrzami żywiołów za pomocą swojej mocy. Zaniosła ich do swoich pokoi i szybko sprawdziła pokój Cola.

- Mógł byś odpowiadać jak wołam cię przez komunikator ? - okazało się, że Morro był w pokoju mistrza ziemi, ale widząc zmartwienie na jego twarzy złagodniała- Co jest ?

- Stracił przytomność i nie obudził się od tego momentu. Jego puls też zaczął być słabszy i nie kontaktuje. Myślę, że w tym czym zostały zadane te rany była...

- Trucizna - brunetka dokończyła za chłopaka - Cholera definitywnie mamy na to za mało ludzi. Trzeba jak najszybciej znaleźć resztę i zrobić herbatę na zatrucia.

- A nie tak, że herbata tylko spowolni działanie ? - zapytał chłopak

- Tak, ale to zawsze coś. Kupi nam więcej czasu. Ty ją zrób, a ja lecę tam jeszcze raz szukać reszty. Czekaj... Gdzie jest w ogóle Misako powinna tu być. Przecież ona nie jeździ na misje.

- Miała iść na zakupy do miasta, ale czemu nie wróciła - zastanawiał się chłopak - Dal uważaj na siebie mam wrażenie, że coś jest nie tak.

- Ja też to wiem ty też uważaj Mor

Z tymi słowami dziewczyna ruszyła do wyjścia z klasztoru. Nie minęła chwila, a już siedziała na Draconie lecąc w stronę zdarzenia. Wzięła głęboki wdech. Stresowała się, bała się, że te wydarzenia to wszystko jej wina. Kiedy znalazła się nad zniszczonym budynkiem, podleciał do niej jej trzeci smok.

- Nie znalazłem nikogo ale jedyna poszlaka jaka została to ogień palący się przecznice dalej. Też jest cała zniszczona i wcale nie wygląda lepiej.

- Prowadź tam. Mam nadzieję, że to Kai, a nie przypadkowo wzniecony pożar

Dax leciał przodem i po chwili znaleźli się nad nią częścią zniszczonego budynku. Tak jak mówił smok w jednym miejscu było widać malutki ogień palący się na tle gruzów. Jednak nigdzie nie było widać ognistego ninja. Brunetka zeszła na ruiny i zaczęła wołać imię mistrza ognia. Chodziła i chodziła, a teren na którym stał budynek był ogromny. Już teraz wolała imię każdego ninja z osobna. W końcu po pół godzinnej wędrówce usłyszała czyjś słaby głos.

- Tutaj - poszła w stronę gdzie go słyszała - Dalia... To ty... Dobrze, że to ty

- Kai co się stało ? - zapytała, ale widząc, że brązowowłosy nie jest jedyną osoba znajdującą się w tym miejscu, klęknęła przy drugiej osobie - O cholera - powiedziała widząc kto to- Lloyd ? Co z nim.

- Podczas walki spadł na niego wielki gruz, nie rusza się, ale oddycha - dziewczyna dopiero teraz zobaczyła, że chłopak miał opuchnięte oczy od płaczu - Gdybym tylko...

- Nie ma czasu na gdybanie, coś cię boli ?

- Ale...

- Żadnego ale. Kurde, a co z twoją nogą? - patrzyła ze zmartwieniem na całą zakrwawioną nogę chłopaka, a on jej nic nie odpowiedział tylko patrzył na swojego przyjaciela - Kurna Kai... - dziewczyna zagwizdała

Nie musiała długo czekać, a na niebie pojawiły się dwa smoki. Jak najostrożniej mogła położyła Kaia na Draconie, a ona podtrzymując zielonego ninja usiadła na Daxa. Nic nie mówiąc ruszyła do klasztoru. Kiedy już się tam znalazła, zrobiła z ninja to samo co z dwójką poprzednich i poszła do kuchni gdzie znajdował się Morro, a w zasadzie to do aktualnego centrum ratowniczego.

- Mam Lloyda, który jest chyba w najgorszym stanie z nich wszystkich i Kaia z całą nogą we krwi. Nie wiem ile jej stracił, ale obstawiam, że może za niedługo stracić przytomność . Ten drugi leży z ogromną raną na klatce i na brzuchu. Nie wiem kim...

Dawna uczennica WuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz