11. Opiekunki

218 14 0
                                    

- Co? - zapytała zdezorientowana dziewczyna - Ale jak to.... Nie żyje?

- Tak, jeszcze nie wiemy co się stało, ale starszyzna jest prawdopodobnie w okropnym stanie psychicznym i raczej wątpię, że coś nam powiedzą. Gdzie się wczoraj wymknęłaś?

- Nie ważne. Ale jak to się stało? - zapytała szeptem dziewczyna

- W sumie to nie wiemy? - westchnoł - Czemu cię to tak interesuje, co? Przecież i tak jej nie lubiłaś.

- Chyba nie tylko ja. Jej smoki były uśmiechnięte jak nie wiem.

- Poczekaj, co? Przecież jej smoki wczoraj zginęły razem z nią. Widziałem to wczoraj na własne oczy. To niemożliwe - szepnął

- Możesz iść sam zobaczyć - powiedziała i wróciła do swojej poprzedniej wykonywanej czynnośći

Jako iż dla Cola najważniejsze było zjedzenie śniadania, przygotował sobie płatki z mlekiem i zjadł je w spokoju. On i Nya nie odzywali się za bardzo do siebie, tylko siedzieli w ciszy. Po zjedzonym posiłku czarnowłosy poszedł w stronę ,, stajni" dla smoków. Nie wierzył w to co tam zobaczył. Były tam trzy jak najbardziej żywe trzy smoki, które go w ogóle nie zauważyły.

- Jak to możliwe - szepnął - Jak to możliwe, że żyjecie ?

- To wy nic nie wiecie ? - zapytał czarny smok - Morro wczoraj nas wszystkich ocalił.

- Poczekaj, poczekaj - do chłopaka zaczęło po chwili wszystko dochodzić - To oznacza, że Dalia żyję ?!

- Żyję, ale jest w bardzo ciężkim stanie- mruknął niebieski - ale nie mięli pojęcia czy chłopak to usłyszał, bo pobiegł do klasztoru.

Pierwsza sypialnia do, której wbiegł była to sypialnia Jaya. Brązowowłosy spał sobie w najlepsze i nie wyglądało na to, że zamierzał się za raz obudzić. Niestety lub stety jego przyjaciel zepsuł te plany.

- Jay wstawaj, Dalia żyję! Wstawaj leniu

- Daj mi spać mamo...- chłopak tylko za chrapał, ale nie potrwało to długo po po chwili coś zimnego i mokrego wylądowało na chłopaku - Aaa, debile... Czemu mnie obudziłeś debilu ? Po tak ciężkiej nocy

- Dalia żyję Jay ! Żyję rozumiesz

- Co jak to możliwe ?- zapytał głos za Colem

- O, hej Zane. Nie mam pojęcia, ale tam mi powiedziały jej smoki.

- Cole nie masz gorączki, czy coś - zapytał niebieski ninja - Widzieliśmy wczoraj na własne oczy, że oni wszyscy zginęli. - krzyknął

- Widziałem te smoki !!! Rozmawiałem z nimi imbecylu. Czemu mi nie wierzycie ? - zapytał lekko podłamany

- A widziałeś Dalię ? - zapytał ninja lodu

- No nie... Ale smoki mi powiedziały, że żyje

- Ale gdzie ona jest ? - zapytał Jay - Przecież nie mogła od tak zniknąć.

- Kto zniknął ? - z korytarza dobiegł zaspany głos Kaia - Jesteście tak głośno, że obudziliście mnie i Lloyda- burknął

-Bądźcie ciszej, pewnie Wu i reszta nie spali za dużo w nocy, o ile spali choć trochę. Muszą być załamani. - odezwał się drugi

- Ale właśnie o to chodzi, że ona żyje ! - krzyknął mistrz ziemi - Czy ktoś wie gdzie jest stary pokój Dalii ?

Nikt nie odpowiedział zdesperowanemu chłopakowi, więc on poszedł w stronę najbardziej prawdopodobnej lokalizacji jej pokoju. Otworzył pierwsze tajemnicze drzwi, ale pokój, do którego wszedł należał raczej do chłopaka więc otworzył następne.

- Ciszej Cole - powiedział od razu Garmadon i wyszedł na korytarz, zamykając za sobą drzwi. - Co tu robicie dzieciaki ?

- Ten cymbał twierdzi, że Dalia żyje i ma się dobrze. - powiedział dalej mokry Jay

- Bo to prawda - szepnął głośno Garmadon- Ale opowiemy wam wszystko potem, chyba, że chcecie to usłyszeć to zaraz pośle do was młodego.

Garmadon wrócił do pokoju, a tam zobaczył, że jego dawnemu podopiecznemu leciały łzy po policzkach. Podszedł do niego i go przytulił.

- Co jest młody ?- zapytał z troską w głosie

- Czuję, że powinienem wtedy być tam przy niej...- zaczął chłopak - zawiodłem ją... Mogłem tam do niej pojechać... Mogłem ją wtedy wesprzeć...

- Myślę, że ona... Ona na prawdę nie chciała byś tam był - odpowiedział mu mistrz dalej przytulając chłopaka - Jesteś dla niej jak młodszy brat... Nie wybaczyła by sobie gdyby coś ci się stało.

- Nie...nie wybaczyła...bym...sobie tego - powiedziała słabym głosem dziewczyna - Mistrz Garmadon... ma rację. Nie płacz...proszę.

- Jak się czujesz Dal ? - zapytał szybko czarnowłosy - Czego potrzebujesz, woda ? Coś do...

- Spokojnie, spokojnie nie umieram - zaśmiała się lekko, ale od razu po tym zaczęła kaszleć- Wszystko, ok. To tylko zwykły kaszel. Moglibyście pomóc mi dojść do łazienki. Chciałabym załatwić potrzeby fizjologiczne i się okąpać.

- Jasne pomożemy ci. Pójdziemy ci zrobić coś do jedzenia, a ty poczekaj na nas w pokoju.

Kiedy część męska wyszła z łazienki znajdującej się w pokoju dziewczyny ona sama zaczęła się rozbierać z dresu, który dała jej Misako. Dokładnie oglądała swoje obrażenia, nie była zadowolona z przebiegu walki. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach, a ona nie umiała ich powstrzymać. Zawiodła siebie samą, bała się, że z tego co zrobiła wyniknie ogromna walka, na której mogą ucierpieć jej bliscy.

W tym czasie Morro, był już przy ninja i miał im opowiedzieć całą historię, a Garmadon robił coś do jedzenia. Ninja siedzieli w salonie i z niecierpliwością czekali na opowieść czarnowłosego (nawet Nya się pojawiła).

- W sumie to nie ma zbyt dużo do opowiadania. W pewnym momencie poczułem, coś w mojej dłoni. Okazała się to bransoletka stworzona z mojej mocy wiatru.

- Stworzona z twojej mocy? - zapytał Zane

- No tak. Nigdy tego nie robiliście - ninja zaprzeczyli tylko kiwnieciem głowy- No to dziwne, bo jak ja się uczyłem to dla mistrzów to była dosyć ważna rzecz. Chodzi w tym wszystkim o to, że tworzysz ze swojej mocy jakąś rzecz, najczęściej to jakaś biżuteria, kamienie lub kwiaty no i potem w obliczu zagrożenia to cię może uratować. Ale zrobienie czegoś takiego trwa dosyć długo, zależy od kondycji twojej mocy.

- Ta bransoletka uratowała Dalię - zapytał Kai, a Morro pokiwał głową - Ale jak to możliwe, nie była za słaba? Patrząc na ilość jej mocy...

- Patrząc na ilość moich mocy ta bransoletka musiała być stworzona przez naprawdę silnego mistrza żywiołu - brunetka zaczęła kaszleć

- Dalia miałaś czekać na nas w swoim pokoju - powiedział Morro, szybko podchodząc do dziewczyny, która ledwo co stała na nogach - Usiądź na kanapie

- I miałam się tam zanudzić na śmierć - prychneła - chyba podziękuję.

Brązowooka miała na sobie czarne dresy i za duża, fioletowopastelową bluzę. Włosy miała spięte w niechlujnego koka, a na jej nosie znajdowały się okulary. Do pomieszczenia wszedł Garmadon, który dopiero po chwili zauważył dziewczynę.

- Dal co ty tu robisz? Przecież miałaś...

- Tak wiem miałam siedzieć w pokoju, ale ja bym się tam zanudziła.

- Już chyba wiem czemu Misako nie chciała nam powierzyć opieki nad tobą. Bardzo ciężko cię ogarnąć wiesz - mężczyzna westchnął - Masz tu swoją ulubianą herbatę i zaraz przyniosę Ci naleśniki.

- Nie piłam tej herbaty od wyjazdu z tąd - wzięła łyk parującego napoju - zapomniałam jaka jest dobra. Wiecie ja też się nie dziwię, że nie chciała mnie wam powierzyć. Naleśniki na chorobę to nie najlepszy pomysły, ale przecież od tego jesteśmy. Od tych najgorszych pomysłów. Z chęcią zjem, ale tylko z nutellą.

- Oni nas zabiją - mruknął mistrz - Nie mamy już życia

No i wlatuje następny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.

Dawna uczennica WuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz