21. Nocna wyprawa

66 5 2
                                    

- Nic mi nie jest, to tylko osłabienie -  powiedziała słabym głosem brunetka - Myślę, że to czas już wracać - spróbowała się podnieść, ale jej się to  nie udało. Do pomocy od razu rzucił jej się blondyn, ale zatrzymał się na chwilę zaskoczony.

- Odzyskałem siły - powiedział zszokowany - Jak...

- Medytacja tak działa - powiedziała brunetka słabym głosem - Zdarza się

- Co zrobiłaś? - zapytał cicho obserwując ją uważnie, natomiast dziewczyna unikała jego wzroku. Podejrzewał, że to mogła nie być sprawka medytacji o powrocie jego mocy. - Dalia, co zrobiłaś...

- Zdarza się wracajmy - machnęła lekceważąco ręką w jego stronę i spróbowała się podnieść poraz drugi. - Pomożecie

Mężczyźni nie wiedzieli co mają powiedzieć Kai nie miał słów podniósł się z ziemi jednak nie był w stanie sam pomóc dziewczynie przez swoją skręconą kostkę, jednak już po chwili to samo zrobił zielony ninja, który czół się jak nowo narodzony. Lloyd pomógł dziewczynie wsiąść na smoka, a następnie wspomógł w tej samej czynności swojego przyjaciela. Kiedy cała trójka siedziała na smoku, to wyruszyli w drogę powrotną do klasztoru. Widoki były przepiękne z powodu zachodu słońca, jednak nikt ich nie podziwiał, bo wszyscy byli pogrążeni w swoich myślach. Dziewczyna miała wrażenie jakby umierała, nie znała tego uczucia i już wiedziała, że to co zrobiła odbiło się na jej zdrowiu. Bała się, że właśnie straciła wszystkie swoje moce, tylko tym razem na dobre. Nim się obejrzeli to Draco londował w swoim stanowisku dla smoka. Wszyscy ostrożnie z siedli ze zwierzęcia i ruszyli do środka. Dziewczynie pomagał iść blondyn, który był tak pogrążony w myślach, że prawie się wywrócił o próg. Na placu znajdowali się jeszcze ninja, ale widocznie roźciągali się po treningu. Spojrzeli w stronę wejścia, a widok, który zobaczyli lekko ich zszokował. Lloyd, który przy wyjściu na trening medytacji szedł z kulami, to teraz pomagał iśc Dali, która natomiast wyglądała sto razy gorzej.

- Myślałem, że to oni mają padać ze zmecznienia nie ty Dal - powiedział Alex podchodząc do przyjaciółki - I nie wiedziałem, że medytacja działa uzdrawiająco.

- Ona coś zrobiła, ale nie chce się przyznać co - powiadział czerwoni ninja idący obok - Według niej to się zdarza

- Chciałam przetestować czy wchłanianie złej energii podziała - powiedziała słabo, a Morro jęknął zawiedziony

- Czy ty choć raz możesz nie robić takich rzeczy - wziął ją pod ramię z drugiej strony - Pójdziesz teraz do pokoju i powiemy Wu, że rozbolała cię głowa. - westchnął -  I to niby ja jestem ten młodszy i nieodpowiedzialny

Dziewczyna z pomocą dwojga ninja dostała się do swojego pokoju, w którym spędziła cały wieczór. Raz zajrzał do niej Morro, który przyniósł jej kolację, a ona zjadła ją w towarzystwie dwójki przyjaciół. Brunetka szybko odzyskała siły, ale już nie zamierzała wychodzić z pokoju. Próbowała zasnąć, ale nie była w stanie, około północy postanowiła, że pójdzie do kuchni po ciepłe mleko. Było ciemno, i z tego co słyszała, to wszyscy spali. Weszła do kuchni i zapaliła światło, ale podskoczyła lekko ze strachu widząc przed sobą jakąś osobę.

- Nie strasz mnie tak - złapała się za serce w teatralnym geście - Co tu robisz?

- Nie mogłem spać - powiedział chłopak - Wychodzę na spacer, a ty co tu robisz?

- Też nie mogłam zasnąć. Mogę iść z tobą - spojrzała uważnie na chłopaka - Oczywiście jeśli chcesz pobyć sam to...

- Przyda mi się towarzystwo - uśmiechnął się w stronę dziewczyny i ruszył do drzwi, w których pościł dziewczynę pierwszą. Szli przez jakiś czas w przyjemnej ciszy, Dalia była w swoich myślach tak samo jak chłopak. Brunetka obserwowała niebo na, którym świecił jasno księżyc - Dziękuję - powiedział cicho chłopak i zatrzymał się przy krawędzi lasu. Dziewczyna spojrzała na blondyna lekko zaskoczona.

- Ale ja nic specjalnego nie zrobiłam - powiedziała patrząc chłopakowi uważnie w oczy, które były dziwnie przyciągające - To był mały eksperyment, by pomóc Nyi.

- Nie ryzykujesz za bardzo?  - zapytał chłopak obserwując uważnie dziewczynę - Morro mówił coś, że...

- Że mogę stracić moce? Wiesz - ruszyła dalej przed siebie, by usiąść na kamieniu, który znajdował się kawałek dalej - coś sobie uświadomiłam. Moc jest we mnie i jest nie do odebrania, po prostu jest to nie możliwe. Nie mogę być w ciągłej depresji, bo straciłam moce, przecież jedna mi w szczególności wystarczy. A poza tym, bez ryzyka nie ma zabawy - powiedziała uśmiechając się do siebie. Blondyn zajął miejsce obok niej.

- Chciała byś mnie trochę podszkolić na mistrza? - spojrzał na nią i zauważył, że wygląda ładnie oświetlana przez księżyc - Bo ja chyba nie jestem w tym najlepszy.

- Wiesz dobry nauczyciel to taki, który zdobywa wiedzę przez doświadczenie i jeśli uczy się na swoich błędach - spojrzała w górę na gwiazdy - Sam Wu tak zdobył tak część swojej wiedzy. W brew pozorom zdarzały się momenty, że był gorszy od Garmadona. Ale wiesz, zawsze mogę ci jakąś wiedzę przekazać - znowu zapadła między nimi cisza, która była bardzo przyjemna. Brunetka ciągle patrzyła w gwiazdy, i choć chłopak też próbował to robić to uciekał wzrokiem w stronę dziewczyny. Zauważył, że w pewnym momencie na jej ramionach pojawiła się gęsią skórka. Ściągnął z siebie rozpinaną bluzę i założył ją na ramiona dziewczyny co zwróciło jej uwagę - Nie trzeba, jest mi...

- Daj sobie od czasu do czasu pomóc - przybliżył się bliżej do dziewczyny i objął ją ramieniem. Na ten gest ona oparła głowę na jego ramię. - Czemu się nie ubrałaś cieplej? Noce są zimne.

- Z przyzwyczajenia... Mocą ognia zawsze mogłam podkręcić sobie temperaturę ciała - westchnęła - Lloyd mogę ci zadać pytanie?

- Tak jasne - powiedział blondyn obserwując ją uważnie - Pytaj śmiało.

- Jak ty się czujesz? Wiesz cała presja bycia w centrum uwagi i w ogóle.

- Wiesz bywało ciężko, jednak to że zostałem postarzony było lekką pomocą. Chociaż z drugiej strony straciłem sporą część dzieciństwa. Musiałem stać się dorosły z dnia na dzień, przez to zdobywanie doświadczenia było lekko utrudnione. Ale mam moich przyjaciół, oni mi bardzo pomagają. Tak samo mama, tata i wujek Wu. Wiesz teraz to cała presja przeszła na ciebie, następco pierwszego mistrza spinjitzu. - oboje się zaśmiali na słowa chłopaka

- No tak zapomniałam o tym, ale wiesz mi to tam jedno. To tego byłam przygotowywana przez lata więc to nie jest dla mnie nowość. - wyprostowała się, ściągając głowę z ramienia chłopaka

- Chyba pora wracać, co? - brunetka pokiwała głową na tak. Chłopak wstał jako pierwszy i podał dziewczynie rękę do pomocy, którą ona od razu przyjęła. Oboje ruszyli w stronę klasztoru, nie zważając na to, że ich ręce były cały czas złączone. Wchodząc tylnymi drzwiami do kuchni chłopak przepuścił po raz kolejny dziewczynę w drzwiach. Dopiero wtedy zorientowali się, że ich ręce były splecione, co ich lekko speszyło. Pożegnali się, bo dziewczyna została jeszcze w kuchni nalać sobie wody. Jak zobaczyli, to Nim się obejrzeli znaleźli się w swoich pokojach. Dalia położyła się do łóżka z ogromnym uśmiechem na ustach. Nie umiała zasnąć jeszcze przez jakiś krótki okres czasu, bo po jej głowie wędrował pewien blond włosy ninja, z którym spędziła czas na miłym spacerze.

Dawna uczennica WuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz