#50 Twój ojciec was kochał

122 3 0
                                    

Froy zatrzymał się przed gabinetem dyrektora. Usiadł na jednej z ławek i wbił puste spojrzenie w sufit. Kremowe płytki były pokryte licznymi zdobieniami i wzorami. Dodatkowo przedstawiały różne sceny historyczne, bądź mitologiczne. Jego największą uwagę przykuła ta, na której widniał przywiązany do skały Prometeusz. Dopiero po chwili dostrzegł orła i odruchowo się skrzywił. Wiedział, że jak tylko wróci do szkoły to sam będzie takim Prometeuszem. Tyle, że w przeciwieństwie do tytana, osobiście nie zrobił nic pożytecznego.
- Froy Girikanan - z pokoju Bernarda wychyliła się ciemnowłosa asystentka w okularach i zaprosiła chłopaka do środka.



Dyrektor placówki stał oparty o biurko i przeglądał social media.
- Cześć - nastolatek zajął swoje miejsce.
- Froy - mężczyzna odłożył komórkę - Wiesz w jakiej sprawie tu jesteś.
- Wiem, ale na swoją obronę...
- Jesteś gejem?
- Co?
W pomieszczeniu zapanowała niezręczna cisza. Nawet asystentka po cichu uchyliła drzwi i wyszła.
- Mój własny brat jest homoseksualny?
- ... - nastolatek spojrzał w podłogę, a potem znowu na krewnego - Tak?
- Tak?
- No tak! Co w tym złego?!
Bernard usiadł na krześle.
- Wszystko, Froy.
Chłopak pobladł.
- Wszystko - mężczyzna podświetlił telefon i pokazał bratu post zamieszczony na VK - To też prawda? To twoje konto?
Froy myślał, że zaraz zemdleje. Powoli zaczynało mu się kręcić w głowie i przy okazji robić niedobrze.
- Nie chcesz mówić, huh? W takim... - Bernard zescrollował niżej - Te odniesienia do twojego przyjaciela to też zbieg okoliczności?
"Hikaru?!" - białowłosy poczuł się tak, jakby ten mityczny orzeł właśnie sfrunął i wyrwał mu wątrobę.


Dyrektor westchnął i wstał, aby rozprostować stawy.
- I dalej nie chcesz mówić... - ciągnął zataczając kółko po pokoju - Wyobraź sobie co by to było, gdyby na czele Oriona stanął homoseksualista.
Nastolatek zaczął uważnie śledzić brata wzrokiem.
- Fakt faktem, gdyby był rozsądny i rozważny to firma by nie upadła, ale jednocześnie... jego orientacja nie wyszłaby na jaw! - podkreślił, następnie nachylił się nad Froyem.
- Zdajesz sobie sprawę, że żyjemy w dość nietolerancyjnym kraju i ludzie krzywo patrzą na takie zjawiska? Ale żeby od razu wszyscy dowiedzieli się o twoim koncie na stronie pornograficznej...
- Jesteś już którąś osobą, która mi o tym przypomina - prychnął.
- Hej, nie denerwuj się tak. Jakbyś przeglądał tam roznegliżowane panny to nie byłoby tematu. Niestety twoja lista ulubionych mówi co innego...
- Ale czy to takie straszne, że gustują w tej samej płci?!
Bernard wrócił na swoje stanowisko.
- Nie... i tak.
- Co?
- Bo widzisz, dbamy o renomę organizacji. W tym poście zostały również wspomniane twoje wypady do klubu gejowskiego... ah, to dlatego wiedziałeś o Elenie. Widziałeś nas?
- Tak... - Froy odwrócił wzrok.
- No nic, zdarza się, to i tak mniej kompromitujące, niż to co ty zrobiłeś.
- Sam tam byłeś...
- Co?
- Sam byłeś w tym klubie! G-e-j-o-w-s-k-i-m klubie.
- Bo Elena tam pracowała. To tylko nasze miejsce spotkań, nic poza tym.
- A gdyby Elena była facetem...?
- ... to bym się z nią nie spotykał. Ale powiedz mi, w którą stronę teraz zmierzasz?
- W żadną.
- No właśnie. Wracając, jest tu też trochę nieodpowiednich zdjęć, ale oszczędzę sobie komentarza do nich - mężczyzna odłożył komórkę - Co masz na swoją obronę?
- Co?
- Mówiłeś, że coś masz - powtórzył, opierając podbródek na dłoni.
- Myślałem, że będziesz chciał porozmawiać ze mną na inny temat - chłopak spuścił głowę.
- Na temat tego kto zostanie następnym dyrektorem Oriona?
- Huh?
- W tym wypadku mam dla ciebie złą informację - zaczął, prostując się, niczym na jakieś ważne przemówienie - Prędzej będzie to mój potomek, niż jego tęczowy wujek. Chyba, że... to tobie urodzi się syn.
Froy odniósł wrażenie jakby coś stanęło mu w gardle.
- O tym też słyszałem i czytałem. Dobra robota.
- Co?!
- Niby taki z ciebie gej, a masz już dziecko w drodze. Szkoda, że nieślubne, ale w tych czasach już chyba nikogo to nie dziwi. Swoją drogą, jakbyście chcieli. Możemy urządzić wam ślub i wesele.
- Ale... ja jej nawet nie kocham!
- Doprawdyy? - rzucił ze sztucznym zaskoczeniem - Kto by się spodziewał.
- Nie będę żenić się z kimś, kogo nie kocham! - powtórzył.
- Wiem, Froy, słyszę! Ale powiedz mi jedną rzecz. Co w takim razie zamierzasz zrobić z nią i tym dzieckiem? Wychować? Oddać do adopcji? Czy może usunąć?
- ...
- Nie wiesz? W takim razie coś ci doradzę - mężczyzna wstał i podszedł do brata - Jeśli nie chciałeś sobie układać życia z tą dziewczyną to trzeba było nie prosić mnie o wspólny pokój na wycieczce, nie robić jej dziecka i nie byłoby żadnego problemu. Ale skoro wykonałeś te wszystkie czynności po kolei to radziłbym ci się do niej przejść, porozmawiać z nią i to łaskawie ustalić, bo w przeciwnym razie sam się do niej wybiorę z propozycją aborcji.


Słowa te wbiły Froya w całkowite osłupienie i poczucie bezradności tak dużej, że przez moment pomyślał o sznurze. W głębi duszy poprosił jeszcze, by ktoś przerwał tę karuzelę upokorzenia i wyciągnął go z tego pokoju.
- Dość tego! - w drzwiach stanęła Elena - Nie będziesz nikogo namawiał do przerwania ciąży!
- Skarbie? - jęknął Bernard.
- Nie żadne "skarbie" - kobieta spojrzała na swój pierścionek zaręczynowy, po czym zdjęła go i rzuciła o biurko. Ten odbił się od krawędzi i... wyleciał przez okno.
- Nie niszcz dzieciakom życia - powiedziała, obejmując nastolatka, który wciąż siedział na krześle z szokowaną miną.
- Ale Elena...
- Może i masz pieniądze oraz władzę, ale ten chłopak jest twoją rodziną. Jest jaki jest, taki się urodził i tego nie zmienisz. To jego dziecko i to oni zadecydują co z nim zrobią, jak je wychowają. Pewnie jeszcze uważasz, że wasz ojciec byłby rozczarowany jego postawą?
- Oczywiście, że by był!
- A może właśnie nie?! Może to właśnie twój ojciec założył tą organizację, by pomagać dzieciom, które nie zaznają lepszego jutra? Twój ojciec kochał Froya, kochał też ciebie. Ale najwidoczniej ty wdałeś się w matkę.
- Elena?!
- A co gdyby inne dzieciaki z tej szkoły były odmiennej orientacji? Wydaliłbyś je stąd?
- Nie, to nie byłby mój problem.
- Ale orientacja Froya już nim jest, tak?
- Tak.
- Świetnie, w takim razie idziemy, Froy - blondynka złapała chłopaka za rękę i wyprowadziła go z pomieszczenia.
- Elena? Elena?! Wracaj, musimy porozmawiać!
- Nie mamy o czym! Odezwij się do mnie jak przemyślisz kilka spraw i w końcu zmądrzejesz!
- Elena...!



Froy i Elena zwolnili tępa dopiero na niższym piętrze.
- Co za akcja - odsapnęła.
- Czemu to zrobiłaś? - białowłosy patrzył na nią jak na boginię Atenę, której wizerunek również widniał na sufitowych płytkach.
- Hm? Jeszcze pytasz?
- Nie musiałaś mi pomagać. Szczególnie po tym, co ci powiedziałem...
- Posłuchaj - zaczęła, nachylając się - Też miałam koleżanki, które wcześnie zachodziły w ciążę. Tak się czasami dzieje. Nie pochwalam tego, ale skoro Bóg chciał to niech ma.
- Ale... jesteś hetero.
- Hej, ludzie hetero nie są źli!
- Nie, nie o to mi chodzi! Po prostu... myślałem, że nie poruszysz tego tematu.
- Złotko, pracowałam w klubie gejowskim.
- No wiem, ale...
- Mój ojciec chciał mnie usunąć, gdy byłam jeszcze w łonie matki.
- Co?
- Tak, wiem, zmieniam temat, ale zobacz. Podobno po moich narodzinach był najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.
- I z Bernardem też tak będzie?
- Nie wiem. Ale mój ojciec ma teraz tylko jedno dziecko. Nie odbieraj tego jako zachęty do dalszej prokreacji i robienia przyszłych spadkobierców ku uciesze starszego brata, ale jako dowód na to, że życie bywa przewrotne. Pomyśl, że przeciwieństwie do tysięcy innych dzieciaków, które zostają w tym wieku rodzicami, ty masz pieniądze i mieszkanie. Nawet dwa, trzy...
- W zasadzie to pięć. Mamy jeszcze rezydencję w Północnej Westfalii i apartament w Berlinie.
- ... macie pięć mieszkań! I całą rzeszę służących. Dziecku niczego nie zabraknie. No chyba, że zaniedbacie je emocjonalnie.
Froy spuścił wzrok i przytulił się do blondynki.
- O-oh! Rety... mam nadzieję, że pomogło.
- Dziękuję.
- Drobiazg, ha ha! Swoją drogą, jak nazywa się ta dziewczyna?
- ... Yurika.
- To leć do Yuriki i sobie z nią wszystko wytłumacz.
- Już rozmawialiśmy.
- I jak?
- Szkoda gadać...
- To idź to napraw.
- Masz rację, pójdę!
- Powodzenia.
- Dzięki! - nastolatek rzucił się w stronę wyjścia - Elena?
- Tak?
- Jeszcze raz... dziękuję za wszystko i przepraszam, że źle o tobie myślałem.
- Hah, spoko, było minęło.
Kobieta jeszcze chwilę śledziła go wzrokiem.
- Kurwa, mogłam nie wyrzucać tego pierścionka. Przynajmniej miałabym dom w Nadrenii...



Inazuma Eleven: Miłość boli, FroyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz