#5 Dzieliły ich centymetry

330 15 8
                                    

- Aut! - krzyknął trener, na co grupka chłopaków zbiegła się do piłki.


*w szatni*

- Hikaru, życz mi powodzenia - poprosił Froy, wiążąc buta.

W głębi serca nastolatek był cały rozradowany. W końcu niecodziennie się zdarza, że twój crush ma okazję popatrzeć jak grasz.

- A muszę?

- Huh?

- Zawsze sobie tak świetnie radzisz, że to chyba nie potrzebne - odparł z uśmiechem.

- Aaa... to o to ci chodzi - chłopak poczerwieniał - Wiesz, każdy ma czasem gorszy dzień.

- Ale ty masz talent, Froy.

- M-myślisz?

- Będąc w Inazumie Japan często analizowałem twoje wyniki. Muszę przyznać, że były na naprawdę imponującym poziomie i...

Białowłosy czuł, że robi mu się coraz cieplej. Ostrożnie zerknął na usta przyjaciela, przez co znowu uderzyła go ta dzika chęć złożenia na nich pocałunku. Był to już chyba niezbity dowód, że to właśnie Ichihoshi jest osobą, z którą przyszły spadkobierca Oriona chciałby sobie ułożyć życie.

- Hikaru... - odruchowo zbliżył twarz do jego niczego nieświadomej buźki.

Teraz dzieliły ich już tylko centymetry od tego niewinnego aktu miłości.

- Froy?

- GIRIKANAN! - wysoki mężczyzna, lat około 40, z hukiem wszedł do szatni.

Białowłosy natychmiast się cofnął i popatrzył na niego zdezorientowany.

- Co wy tu... - trener już chciał dokończyć, ale szybko zdał sobie sprawę co się miało za chwilę wydarzyć - ... już nieważne. Girikanan, zapieprzaj na boisko i to migiem! Szatnia to nie miejsce na takie... zabawy...

Froy bez słowa sprzeciwu, udał się truchtem na boisko. Na rozgrzewkę i tak już za bardzo nie miał czasu. Tym bardziej, że dopiero co przebrał się w strój, a minęło już jakieś pół godziny treningu. Wiedział, że po zajęciach czeka go solidny opieprz od trenera, bo przecież to on jest "nadzieją" tej drużyny i "nie wypada" mu się spóźniać.

- O, jest nasz Romeo! - zaśmiał się Yuri, gdy jego przyjaciel wleciał na murawę.

- Bawią cię moje problemy miłosne?

- Skądże! To dość satysfakcjonujące popatrzeć sobie jak "książę Orionu" trudzi się w relacjach z jakąś laską.

- Jak dla mnie to nie jest powód do śmiechu.

- Jest, aż tak źle?

- Słucham?

- No, z tą typiarą.

Froy zerknął w stronę trybun, przy których stał nie kto inny jak Ichihoshi we własnej osobie. Gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, niebieskowłosy odwrócił głowę i lekko poczerwieniał. Wyglądało na to, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego co chciał zrobić Girikanan.

- E-e! Patrz mi w oczy jak coś do ciebie mówię.

- Sorry.

- To jak? Zwierzysz mi się ze swoich rozterek czy może mam sobie poprzeglądać wiadomości w twojej komórce, gdy ty będziesz słodko śnił o seksach z tą ślicznotką?

- Yuri, odpuść sobie, i tak niczego nie znajdziesz.

- Ah, tak? To w takim razie z kim korespondujesz każdej nocy?

Froy zamilkł. Odpowiedź w stylu "z Hikaru" raczej by blondynowi nie wystarczyła. Gorzej, gdyby ten jednak zorientował się co jest grane, a potem robiłby wszystko, by zeswatać ich dwójkę. No, ale co zrobić? Yuri był jaki był. Praktycznie całe dzieciństwo spędził w jakichś szemranych zaułkach stolicy i być może, to właśnie tam, nauczył się jak odgadnąć KAŻDE hasło, które białowłosy sobie ustawił.

- Z przyjacielem, wystarczy?

- Tym głąbem? - spytał, wskazując kciukiem na Ichihoshiego.

- Przestań go obrażać, do cholery!

- Kurna, a tobie co znowu odbija?!

Chłopcy posłali sobie gniewne spojrzenia, tak jakby zaraz mieli przejść do rękoczynów.

- Uspokójcie się, na litość boską! - przerwał im trener - Rodina, do piłki! A z tobą muszę sobie poważnie porozmawiać - dodał, patrząc na Froya.

- Tak jest, trenerze - prychnął i wrócił do gry. 

Nie podobało mu się jak ktoś obrażał ludzi, na których mu zależy. Oczywiście Yuriego też sobie bardzo cenił, ale nie czuł do niego tego samego co do Hikaru. 

Przez resztę meczu co jakiś czas spoglądał na Japończyka. Ten jednak z uwagą obserwował wszystkich zawodników, a nie tylko jego, co aż wstyd się przyznać, wywoływało u nastolatka delikatną zazdrość. Miał jednak świadomość, że wiedza niebieskowłosego szła w parze z jego zdolnościami do szybkiej analizy i planowania, a to dawało reprezentacji Rosji ogromną przewagę. Albowiem w tej drużynie, to właśnie nasz wątły Azjata pełnił rolę genialnego taktyka, który był w stanie poprowadzić ich do zwycięstwa, a przynajmniej na to się zapowiadało...

Inazuma Eleven: Miłość boli, FroyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz