Od ostatnich wydarzeń minęły dwa tygodnie. Froy przez cały czas ten czas nie robił nic innego poza stalkowaniem Ichihoshiego. Rzecz jasna wszystkim wydawało się to być podejrzane, ale nikt nie reagował. Nawet sam Hikaru czuł się niezręcznie, ale próbował to sobie wytłumaczyć w jakiś racjonalny sposób. "Froy tylko przyszedł po książkę.", "Froy musiał napisać poprawę z matmy", "Froy zapomniał zeszytu", "Froy gapi się na mnie i Nosakę od godziny", "Froy chowa się za schodami i myśli, że go nie widać" - to tylko część z przemyśleń niebieskowłosego.
- Może mu powiedz, żeby przestał - zaproponował któregoś razu Yuuma, gdy razem jedli lunch na zewnątrz.
- Ale... jak mam mu to powiedzieć? - Hikaru zerknął na okno, z którego wychylał się białowłosy. Chłopak jednak zamiast schować się za firanką wolał mu radośnie pomachać.
- Normalnie, "Czemu mnie śledzisz?".
- To nie takie proste. Ja i Froy znamy się od dziecka.
- No i? Przecież widać, że działa ci to na nerwy.
- No...
- Ludzie powinni ze sobą rozmawiać.
Ichihoshi spoważniał. Wiedział, że jego kochanek ma rację, ale nie miał serca robić tego swojemu przyjacielowi. Już dawno domyślił się, że podoba się Froyowi. A te ostatnie akcje tylko zdawały się to potwierdzać. Z drugiej strony, czy Girikanan faktycznie był taką złą partią? Nie chodzi tu o jego majątek czy pozycję w społeczeństwie, dla Japończyka te cechy liczyły się akurat najmniej. Białowłosy był przede wszystkim jedną z najbliższych mu osób. Już od wydarzeń związanych z Orionem przypuszczał, że może być dla niego kimś więcej, ale jednocześnie nie chciał do siebie dopuszczać tej myśli. Tylko co, gdyby chłopak go pocałował? Odwzajemniłby?
Godziny mijały, a myśli niebieskowłosego kręciły się wokół Froya. Czy powinien go tak potraktować? Jakby tak się zastanowić... ten niedoszły pocałunek nie był przecież niczym złym... prawda? A z Nosaką nie byli parą, więc nie czuł się wobec nikogo zobowiązany.
W końcu wybił ostatni dzwonek i wszyscy zaczęli się rozchodzić.
- Co robić, co robić... - westchnął po cichu Ichihoshi.
- W piątek jest melanż - usłyszał z tyłu klasy.
- Myślisz, że będzie tam Froy? - spytała jakaś nastolatka swojej koleżanki.
Obie wierciły się całe podekscytowane, jakby spotkanie z młodocianym spadkobiercą Oriona było ich życiowym celem.
- Nie wiem, nie wiem, ale podobno jego bliski przyjaciel pracuje w tym clubie.
- Czyli może go tam zaciągnąć, tak?
- Mhm! Zapowiada się udany wieczór.
"Nawet nie macie pewności czy Froy w ogóle wie o tej imprezie" parsknął w myślach. Chwila! Czy właśnie poczuł się zazdrosny?
- No, a jak jednak nie przyjdzie?
- Mówi się trudno - dziewczyna przeczesała swoje kruczoczarne włosy - Takich okazji będzie jeszcze wiele.
"Gdybyście tylko go znały, to wiedziałybyście, że Froy jest introwertykiem" pomyślał z lekką pogardą, na czym sam się po chwili przyłapał. Poirytowany tym wszystkim postanowił wyjść z sali i wrócić prosto do akademika. Było w końcu po lekcjach, a na treningi... no właśnie, nawet nie miał po co przychodzić.
W tym czasie Froy siedział w pokoju i przeglądał swoje stare zdjęcia z Ichihoshim. Łezka kręciła mu się w oku za każdym razem, gdy spoglądał na uśmiech ukochanego.
- Może jeszcze wsadź sobie rękę w majty - prychnął Rodina - Rozpływasz się przy tych fotkach jakby ci loda robił.
- Yuri! Ten chłopak to część mojego życia! Sam jesteś w związku, więc powinieneś to rozumieć... - białowłosy o mało nie zleciał z łóżka.
- Weź nie pierdol, tylko pomóż mi z rosyjskim.
- Wypracowanie?
- Tak, zaległe.
Chłopak podszedł do blondyna i spojrzał na kartkę.
- Coś marnie ci idzie.
- Dzięki, Froy.
- Myślę, że powinieneś odwołać się do Puszkina.
- Serio?
- Tak, do Poltavy.
- A może od razu do Lolity?
Froy odruchowo się uśmiechnął.
- To byłoby dość ciekawe.
- Z pewnością dużo bardziej, niż to co pierdzieli ta stara prukwa - Yuri upuścił długopis i rozłożył się na krześle - Pogadajmy może o czymś mniej moralnym.
- To znaczy? - białowłosy wciąż czuł się lekko rozbawiony.
- W piątek jest melanż.
- U ciebie w clubie?
- Zgadza się.
- I?
- Chcę, żebyś wreszcie ogarnął dupę i ze mną poszedł.
- Hah, dobre. Wiesz, że nie lubię takich imprez.
- Tu nie chodzi o to, abyś się zezwierzęcił, tylko żebyś w końcu wyluzował. Może poznasz kogoś nowego i...
Girikanan odpowiedział jedynie gniewnym spojrzeniem. Nie chciał nikogo innego i zamierzał być wierny swoim uczuciom.
- ... TAK, PÓJDZIESZ SIĘ RUCHAĆ! - dokończył blondyn.
- Zapomnij!
- Jak chcesz, ale gwarantuję ci, że z takim nastawieniem zostaniesz wiecznym prawiczkiem.
- Lepsze to niż robić za dziwkę w wieku 11 lat.
Chłopak nawet nie zdążył się odwrócić, a już poczuł jak piecze go cały policzek. Yuri potrafił przywalić, mimo swojej drobnej budowy.
- Posrało cię - prychnął Rodina - Mniejsza o to, jeszcze znajdę jakiś argument, by cię tam zaciągnąć, idioto.
Następnie otarł łzy, wziął telefon i wyszedł z mieszkania. Zawsze tak robił. Zawsze, gdy ktoś wypominał mu o jego własnej przeszłości. Unikał tego tematu jak ognia, a jednak sam często prowokował innych, by go poruszali. Za pewne robił to całkiem nieświadomie.
Froy przetarł jeszcze kilka razy obolałe miejsce i usiadł na łóżku. Żałował, że każda jego kłótnia z Yurim kończyła się w taki sposób. A co do bycia prawiczkiem... Sam nie wierzył w słowa, które okazały się być oliwą do ognia. Lubił praktycznie wszystko co było związane z seksem. Taka natura. W końcu dorastał i hormony mu buzowały, a że nie potrafił wykorzystać swojego powodzenia to musiał samodzielnie się zaspakajać. Dorzućmy to tego jeszcze jego masochistyczne skłonności i od razu dostajemy obraz nędzy i rozpaczy. Przybity tym wszystkim postanowił jednak nie korzystać z uciech cielesnych, a położyć się spać i to co najlepsze zostawić na później.
P.S. Trzymajcie się skarby, żeby Was wirus nie dorwał. ❤️
CZYTASZ
Inazuma Eleven: Miłość boli, Froy
FanfictionFroy i Hikaru od lat byli najlepszymi przyjaciółmi. Problem w tym, że orientacja Ichihoshiego wskazywała raczej na niepowodzenie w jakimkolwiek zagłębieniu tej relacji. Tylko co jeśli pewnego dnia nastolatek zamiast ślicznej i uroczej panienki przy...