#4 Bo... ja... kogoś... kocham?

347 14 0
                                    


Froy i Ichihoshi przemierzali słowiańskie pastwiska i delektowali się moskiewskim smogiem. Atmosferę dopełniała im "bryza" unosząca się ze Swałki. Co za tym idzie, Girikanan nie mógł sobie wyobrazić lepszego miejsca na pierwszy pocałunek. Chociaż czy taki pierwszy? 

W każdym razie chłopak bacznie obserwował swojego ukochanego. Nie zdążył się jeszcze nacieszyć jego powrotem, a już zależało mu, aby dostrzec każdy, nawet najmniejszy szczegół i zmianę, która zaszła w Hikaru przez tak długi czas.

- Po co tu przyszliśmy? - wypalił niebieskowłosy, poprawiając swój szkolny mundurek. Ewidentnie było mu zimno.

- Umm... myślałem.. a zresztą nieważne! Ładny widok, prawda?

Japończyk mimowolnie popatrzył się w ten sam punkt co jego przyjaciel. Wiele kilometrów od nich rozciągały się najróżniejsze góry i doliny. Jeszcze kilka lat temu Froy obiecał mu, że go tam kiedyś zabierze. Że wyrwą się spod surowej dyscypliny i wymogów, panujących w Akademii. Byli tylko dziećmi. Chcieli się bawić, grać w piłkę dla przyjemności, a nie dla kogoś. Dla kogoś kto im karze i jedynie się nimi wysługuje. Już wtedy pomału dochodziło do nich, że coś jest nie tak. Ale Hikaru był wtedy inny. Twierdził, że Girikanan przesadza i popada w paranoję, nie mówiąc już o jakichś odległych wycieczkach, które wtedy wydawały się być dla nich tylko złudnym marzeniem.

- Pojedziemy tam kiedyś? - spytał po cichu Ichihoshi.

- Huh? A chcesz..?

- Mhm.

- To chyba nie mam wyboru - zaśmiał się.

- Ciekawe co by powiedział na to Nosaka.

- Kto? - Froyowi zrzedła mina.

- Oh, chyba, że... wybierzemy się tylko we dwoje.

- Według mnie, tak będzie najlepiej.

- Może. Froy... - niebieskowłosy usiadł na trawie - ... jak nazywa się twoja dziewczyna?

- Co?

- No bo... na pewno już jakąś masz, co nie?

- Nie.

- Nie?

- No nie.

- Aa... tego to się nie spodziewałem - odparł zaskoczony.

- Nie mam i nie zamierzam szukać.

- Dlaczego?

- Bo... ja... kogoś... kocham? - Froy sam nie wiedział czy słusznie robi wypowiadając te słowa. Bo co jeśli istniał jakiś cień szansy, że Hikaru jednak mógłby z nim być, a teraz wyjdzie na zajętego?

- O, rozumiem! Czyli jest ktoś kto ci się podoba tak bardzo, że nie wyobrażasz sobie być z kimś innym?

Girikanan stał jedynie w milczeniu. Nie za bardzo wiedział co powiedzieć, ani jak zareagować. Może najlepiej by było, gdyby po prostu wyznał mu prawdę?

- Czy może... - kontynuował Ichihoshi - ... nie chcesz być z tą osobą, bo boisz się, że ją skrzywdzisz?

- Sam już nie wiem... ale raczej stawiałbym na to pierwsze - odparł markotnie.

- Którakolwiek z tych opcji nie byłaby prawdziwa, to ta dziewczyna jest prawdziwą szczęściarą - Hikaru podniósł się z szerokim uśmiechem.

- Dziewczyna..?

- Hm? Coś nie tak?

- A, nie, nie! Haha! Po prostu... mmm.. nie wiem co w tym takiego szczęśliwego - białowłosy akurat w tej kwestii nie ściemniał. Nie uważał się za osobę, z którą warto się przyjaźnić. Może dlatego, że nie potrafiłby zadbać o tego kogoś, tak jak zrobiłby to w przypadku Hikaru. A czy działo się tak ze względu na jego uczucia czy po prostu dłuższą znajomość to już kwestia sporna.

- Froy, nie mów tak! Jesteś wspaniałą osobą i... - te słowa trafiły prosto w serce młodego Rosjanina, który nie sądził, że kiedykolwiek usłyszy je z ust swojego ukochanego - ... nie chciałbym, abyś myślał inaczej.

- Hikaru...

Nasi bohaterowie patrzyli sobie przez chwilę w oczy. Girikanan już dawno nie czuł takiej emocjonalnej głębi między nim, a swoim crushem, co tylko potęgowało chęć pocałowania chłopaka. Niestety tę cudną chwilę musiał przerwać utwór "I'm a mess ", który białowłosy miał ustawiony jako dzwonek w telefonie. Poirytowany wyciągnął z kieszeni urządzenie i odebrał połączenie.

- Gdzie jesteś, deklu?! Trener skopie ci dupę jeśli zaraz się nie zjawisz.

- Trener...? W sensie... TRENING! Ugh! Dobra, Yuri, powiedz mu, że zaraz będę. Do zobaczenia.

Froy rozłączył się i spojrzał na Ichihoshiego.

- Zapomniałeś o treningu? - niebieskowłosy nie był po raz pierwszy świadkiem takiej sytuacji. Za dzieciaka często zdarzało im się przyjść kilka minut później, ale nigdy nie uważali tego za powód do zmartwień.

- Tiaa... jak widać.

- Hah, cały ty! - na twarzy Hikaru zawitał ten sam uroczy uśmiech, który przyprawiał nastolatka o szybsze kołatanie serca.

- To... co powiesz na mały jogging? - rzucił zalotnie.

- Z przyjemnością, Froy.

Inazuma Eleven: Miłość boli, FroyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz