Nastał kolejny dzień, który tym razem nie zaczynał się dla Froya tak optymistycznie. Chłopak obiecał sobie, że wstanie wcześniej i odrobi zadania, ale znowu zaspał. Jedyne co zdążył to zgarnąć z biurka najważniejsze podręczniki i zeszyty, przebrać się w mundurek, na szybko ułożyć włosy i wystrzelić z akademika do klasy. Zajęło mu to jakieś 15, bądź 20 minut, co i tak było dla niego rekordem. Na jego szczęście pierwszą lekcją była geografia. Ponowne wałkowanie republik i okręgów na mapie Rosji nie stanowiło dla nastolatka żadnej rozrywki, w dodatku, jak na ironię, nie był już w jednej klasie z Ichihoshim.
Przez pierwsze lata w placówce dzielił z nim nawet pokój, razem chodzili na zajęcia i z nich wracali. Hikaru, wtedy jeszcze Mitsuru, nie miał łatwego charakteru. Froy często pomagał mu w zadaniach, bo ten zamiast uważać na lekcjach wolał myśleć o kolejnej strzelonej bramce. Aż ciężko uwierzyć, że teraz to Japończyk mógł pochwalić się wzorowymi ocenami, a Girikanan co najwyżej dostatecznym* z matmy.
Co nie znaczy, że inne przedmioty też szły mu źle. Wręcz przeciwnie. Z angielskiego czy swojego ojczystego języka miał jedne z lepszych wyników. Historię też bardzo lubił, chociaż zdawał sobie sprawę, że rzeczywiste wydarzenia nieco różniły się od tych w podręczniku. I to właśnie na podstawie tej fascynacji Froy stworzył technikę "Double Head Eagle".
Białowłosy miał to szczęście, ze siedział przy oknie i mógł sobie co jakiś czas przez nie wyjrzeć. Pogoda była naprawdę urzekająca, wręcz idealna na trening. Niestety musiał tu przesiedzieć jeszcze 5 godzin i niemiłosiernie się przy tym wynudzić. Z racji, że wszyscy uczniowie grali w piłkę (zobowiązywała ich do tego umowa, jak i sama idea szkoły) to zajęć z wf jako takich nie było. Treningi odbywały się w różnych godzinach po lub przed zajęciami lekcyjnymi i najczęściej wiązały się z dwoma, albo trzema godzinami biegania w tę i we w tę po murawie, z maksymalnie taką samą ilością przerw, trwających około 10 minut. Potem wszyscy wracali do akademika lub jechali do miasta pozałatwiać swoje sprawy. Jednak po tak intensywnym wysiłku mało kto już miał na to siłę. Raczej wszyscy marzyli tylko o tym, aby jak najszybciej glebnąć się do łóżka i odpocząć. Nie wspominając już nawet o stosach zadań i nauki, której przybywało z każdym kolejnym rokiem edukacji.
Zadzwonił dzwonek i nasz bohater mógł sobie w końcu odpuścić poszukiwanie Republiki Mordowii czy innej Baszkirii. Spakował książki do torby i pospiesznie opuścił salę. Chciał się przywitać z Ichihoshim, zobaczyć jego reakcję i ocenić czy po wczorajszym wciąż ma u niego jakąś szansę. Co prawda, nie pokłócili się, ale Froyowi i tak było wstyd. Może powinien przeprosić? Ale za co...? Wtedy przyznałby się do swoich uczuć, a tego obawiał się najbardziej - odrzucenia.
Hikaru i Nosaka spędzali przerwę na ławce przed jednym z licznych wyjść ewakuacyjnych. Było to również przejście do ogrodu, ogrodzonego żywopłotem, w którego skład wchodziły najróżniejsze kwiaty ze wszystkich stron świata. Trochę dalej znajdowała się szklarnia, do której uczniowie nie mieli wstępu. Nastolatkowie rozkoszowali się tą chwilą jedząc bentō i poruszając tematy tyczące się ich rodzimego kraju.
- Spróbuj - poprosił Yuuma, przykładając do ust kochanka onigiri.
- Ale...
- To jest z ume.
Niebieskowłosy posłusznie wziął gryza.
- Dobre... nawet bardzo. Nie wiedziałem, że tak dobrze gotujesz, senpai.
- Nie musisz być taki formalny, szczególnie, że jesteśmy tu sami - zaśmiał się, ocierając z policzka chłopaka ziarenka ryżu.
Ichihoshi od razu poczerwieniał i odwrócił wzrok.
- D-dobrze...
- Jeśli chodzi o gotowanie, to wciąż muszę się jeszcze wiele nauczyć - odparł z uśmiechem różowowłosy. W rzeczywistości, przy śniadaniu wsparła go jedna z fanek, którą wyrwał na stołówce tekstem "Umiesz gotować?", bo zauważył jak ta pomaga w kuchni innym pracownikom.
- Rozumiem.
W tym czasie Girikanan zdążył wypatrzeć swego lubego przez okno z trzeciego piętra i błyskawicznie przetransportować się do miejsca, w którym ten obecnie przesiadywał. Co prawda, widok flirtujących nastolatków przyprawiał go o mdłości, ale tylko dlatego, że sam tak cholernie chciał być na miejscu Nosaki. A z drugiej strony... czy powinien im przerwać? To byłoby co najmniej dziwne, gdyby znów wyskoczył im w trakcie konwersacji.
- Yuuma... - zaczął niebieskowłosy.
- Hm?
- Czy ktoś kiedyś... próbował cię pocałować?
- Huh? Czemu pytasz? - odparł zdziwiony.
Natomiast serce Froya biło jak oszalałe. Już miał ochotę wybiec z za drzwi i sprostać temu pytaniu, zaprzeczyć lub się z tego wytłumaczyć, dosłownie paść przed chłopakiem na kolana i błagać o przebaczenie. Przestraszony zasłonił sobie usta, by nie krzyknąć czegoś głupiego i nie zdradzić swojej obecności.
- No bo... a zresztą nieważne.
"Co?!" pomyślał Rosjanin, zsuwając się na podłogę. "Nie wyda mnie... czy może...?"
- Ukrywasz coś? - Nosaka przyjrzał się kochankowi.
- N-nie! Skądże, haha! Po prostu mnie to zaciekawiło. Masz tyle fanek, a mimo to... wolisz spędzać czas ze mną.
- Hmm.. to, że lubię z kimś przebywać, nie oznacza od razu, że darzę tego kogoś uczuciem... - Froy słysząc to odetchnął z ulgą - ... ale do ciebie czuję coś więcej.
... i prawie zwrócił kolację.
- Yuuma... - Hikaru zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
Chłopcy zbliżyli się do siebie, by następnie złączyć usta w pocałunku, lecz niestety tę romantyczną chwilę musiał im przerwać dzwonek.
- O rany, już lekcja! - niebieskowłosy wstał z ławki, zabrał swoje rzeczy i po szybkim pożegnaniu ruszył na okrągło do drugiego wejścia (tak było mu łatwiej dotrzeć do klasy biologicznej).
Girikanan też zorientował się, że już dawno nie powinno go tu być, więc poderwał się i pobiegł schodami na wyższe piętro. Jedynie Nosaka zamiast posłusznie udać się na zajęcia, stanął na chwilę przy drzwiach i spojrzał na pusty korytarz, jakby już wcześniej wyczuł, że on i Hikaru nie byli sami.
dostatecznym* - W Rosji najniższą możliwą oceną jest 2 (niedostateczny), by otrzymać promocję do następnej klasy należy mieć przynajmniej 3 z danego przedmiotu.
CZYTASZ
Inazuma Eleven: Miłość boli, Froy
FanfictionFroy i Hikaru od lat byli najlepszymi przyjaciółmi. Problem w tym, że orientacja Ichihoshiego wskazywała raczej na niepowodzenie w jakimkolwiek zagłębieniu tej relacji. Tylko co jeśli pewnego dnia nastolatek zamiast ślicznej i uroczej panienki przy...