V

908 82 11
                                    

Silver

Nikt nie przeżyje.

Spotkanie Rady. Nowi ocaleni. Szukanie zapasów. Polowanie.

Lato. Jesień. Zima. Wiosna.

Słońce. Deszcz. Śnieg. Burza.

Pilnowanie porządku. Nikt nie przeżyje.

'Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? Dlaczego?'

Nikt nie mówi prawdy. Nikomu nie można ufać. Nikt nie przeżyje.

Świat się skończył.

Wszystko legło gruzach.

Słońce zaszło. Zima się skończyła.

Nikt.

Nie.

Przeżyje.

***

Silver zamrugała kilka razy, jakby niepewna, gdzie się właśnie znajduje. A przecież była tu już tyle razy.

Kiedy wyszli spomiędzy drzew, w jednej chwili wokół nich wyrósł las budynków. Nie miała pewności, co to za miasto, ale za każdym razem znajdowali tutaj coś przydatnego.

Ruszyli środkiem drogi, rozglądając się w poszukiwaniu jakiegoś niesplądrowanego miejsca. Silver zatrzymała się na moment przy niewielkim samochodzie dostawczym, ale kiedy próbowała go otworzyć, uruchomił się alarm. Stado żywych trupów przed nimi zwróciło się w ich stronę. Dziewczyna zaklęła.

- Co robimy? - usłyszała głos Matta.

- A jak myślisz? - warknęła, rzucając się biegiem w stronę najbliższego budynku.

Słyszała za sobą jego kroki, ale nie odwróciła się, żeby upewnić się, czy tam jest. Bo gdyby go nie było, to jaką by to robiło różnicę?

Nagle Silver uświadomiła sobie, że tak, zrobiłoby jej to różnicę i to całkiem sporą. 'To twój przyjaciel', krzyczał jakiś głos w jej głowie.

Dopadli drzwi jakiejś małej restauracji. Matthew szarpnął za klamkę, niestety bez skutku. Rozejrzał się gorączkowo, po czym, chyba w przypływie desperacji, zamachnął się pięścią w zakurzoną szybę. Brzęk tłuczonego szkła pomieszał się z jękami Sztywnych, którzy byli coraz bliżej. Matty nawet nie mrugnął.

Silver rzuciła się wyrywać pozostałe w ramie odłamki, tnąc sobie przy tym palce. Gdy skończyła, wskoczyła do środka, a Matt za nią. Wygrzebała z plecaka latarkę i pobieżnie sprawdziła wszystkie zakamarki pomieszczenia. Byli bezpieczni.

Dziewczyna oparła się o ścianę i osunęła na ziemię. Matthew usiadł obok niej i siedzieli przez chwilę w milczeniu.

- Pokaż mi swoją rękę - odezwała się Silver.

- Po co?

- Pokaż.

Chłopak niechętnie wyciągnął ramię w jej stronę. Miał porozcinane kostki, z których wciąż ciekła krew.

- Uważaj - zaprotestował, kiedy ujęła jego dłoń w swoje poranione palce - Jeszcze ci się wda zakażenie.

- To akurat nasze najmniejsze zmartwienie - mruknęła w odpowiedzi.

- Co teraz?

- Sprawdźmy, czy jest jakieś inne wyjście.

- Okej.

Matt wstał pierwszy i podał Silver rękę. Dziewczyna podniosła się i skinęła mu głową, po czym zdjęła z pleców kuszę i ruszyła przodem. Za barem znajdowały się drzwi, które, jak się okazało, prowadziły do kuchni. W środku nie znaleźli niczego, oprócz kawałka w miarę czystego materiału, którym Matt owinął sobie rękę.

- Wiesz co? - odezwała się Silver, kiedy weszli na schody, najprawdopodobniej prowadzące na dach budynku.

- Hm?

- Mogliśmy tę szybę rozwalić wszystkim, chociażby strzelić w nią, czy coś w tym stylu. Głupi jesteś.

Chłopak westchnął ciężko, udając urażonego, co rozbawiło dziewczynę do tego stopnia, że roześmiała się głośno.

Matty odwrócił się, ze zdziwieniem malującym się na twarzy. Nie słyszał jej śmiechu od tak dawna... Jak długo mieszkali w Sunset Shore? Kilka miesięcy, to na pewno. Ale minęło więcej czasu.

Ostatni raz czuła się szczęśliwa chyba na farmie, z Lukiem, Ray'em i Mikiem.

Na tej samej farmie, którą Matthew zaatakował ze swoją grupą.

Zadrżała na wspomnienie tamtej konfrontacji. Wtedy też zginął Mike, opuścili oazę bezpieczeństwa i odjechali.

Kiedy Silver przypomniała sobie Hanka, człowieka, który ich przyjął, choć sam nie miał wiele, ogarnęło ją rozżalenie. To wszystko mogło się skończyć inaczej. On nie musiał ginąć. Ani Leah, Sarah czy Carole.

'Wiesz, kto nie musiał ginąć?', odezwał się głos w jej głowie. 'Jane, Nancy, Sadie. Will, Cassie, Monica. Każdy, kogo odrzuciła Rada'.

- Matt - jęknęła żałośnie - Wszystko legło w gruzach.

- Nie - odpowiedział stanowczo - Jeszcze możemy to naprawić.

- Jak?

- Pierwszy punkt planu mamy za sobą.

- Co?

- Wróciłaś do świata żywych.

***

- Sprawdź piętro, Erie, a my przejrzymy, co mamy.

- Jasne.

Kiedy blondynka zniknęła na schodach, Silver odwróciła się do chłopaków.

- Nie mamy za dużo czasu, więc musimy działać szybko.

- Co masz na myśli? - Luke zmarszczył brwi, widząc nagłą zmianę Silver.

- Zanim Erie wróci, ustalmy, jak to wszystko rozegrać.

Ray i Luke wymienili zdezorientowane spojrzenia, a Matt uśmiechnął się lekko. Dziewczyna wyjęła z kieszeni bluzy wymiętą kartkę papieru, po czym rozprostowała ją i rozłożyła na stole.

- To Sunset Shore - wskazała na naszkicowane pobieżnie miasteczko - Tutaj trzymamy wszystkie zapasy - powiodła palcem po trzech niewielkich budynkach - Przez całą dobę ktoś tego wszystkiego pilnuje, ale wystarczy, że przydzielę wam wartę i problem z głowy. Wtedy wystarczy, żebyśmy...

- Moment - przerwał jej Ray - Po co nam to mówisz?

Silver przewróciła oczami. Czy naprawdę musi im to wszystko tłumaczyć?

- Im szybciej stąd uciekniemy, tym lepiej - powiedziała stanowczo - Bo prędzej czy później wszyscy zginiemy. Oto, co wreszcie zrozumiałam. Tutaj nikt nie przeżyje.

____________
Hej, hej!

Przepraszam, że wrzucam rozdział dopiero teraz ;-;

Wesołych Świąt wszystkim, z mojej strony to tyle ♥

~Silver

The Walking Dead 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz