Jane
- Już niedaleko, poznaję tę okolicę. Za jakieś pół godziny powinniśmy być na miejscu.
Raul rzucił Jane krótkie spojrzenie i poprawił zawieszony na ramieniu plecak. Ava wyciągnęła swoją maczetę, a Kot pogładził niesiony karabin. Byli gotowi.
Jane dostała od nich rewolwer. Może nie była dobrym strzelcem, ale musiała mieć cokolwiek do obrony, gdyby miało dojść do walki.
- Dlaczego idziemy tam w nocy? - zapytała, odwracając się do pozostałych.
- Bo, księżniczko, mamy w planie załatwić wszystko po cichu - Ava przewróciła oczami - To chyba logiczne.
- Och.
Spuściła wzrok i szła dalej. Kot, tak jak ona, maszerował w milczeniu, natomiast Ava i Raul rozmawiali z tyłu, wybuchając co jakiś czas przytłumionym śmiechem.
Od jakiegoś czasu po drodze nie napotykali Sztywnych. To mogło oznaczać tylko jedno: byli już naprawdę blisko.
Nie wiadomo czemu, w okolicach Sunset Shore od jakiegoś czasu było bardzo mało żywych trupów. Niektórzy uważali, że to bardzo dobrze, inni twierdzili, że to zły znak. Jane nie wiedziała, co o tym sądzić.
Nagle Kot wyciągnął rękę, dając grupie znak, żeby przystanęli.
- Co jest? - zapytał zdziwiony Raul.
Kot przyłożył palec do ust i nasłuchiwał przez chwilę. Jane przeszedł dreszcz. Minęło tyle czasu, a ją wciąż na myśl o konfrontacji ze Sztywnymi ogarniał strach. Kiedy wędrowała sama i musiała się ich pozbywać, nie sprawiało jej to aż takiego problemu, ale ta trójka wywierała na niej taką presję, że czuła się, jakby epidemia wybuchła kilka dni temu. Jedno spojrzenie na żywego trupa sprawiało, że przechodził ją dreszcz.
- Mógłbym przysiąc, że kogoś widziałem - mruknął Kot.
Przez chwilę stali w całkowitej ciszy, którą przerwał szczęk odbezpieczanej broni. Wszyscy odwrócili się i zobaczyli niską postać, mierzącą do nich z pistoletu.
- Kim jesteś? - zapytał cicho Kot.
- Rzućcie broń - warknęła zimno nieznajoma.
Jane zamarła. Dobrze znała ten głos.
- Rei? - pisnęła, ściskając mocniej trzymany w rękach rewolwer.
Postać zwróciła się w jej stronę. Pozwoliła sobie na ułamek sekundy rozproszenia, który wystarczył, żeby Kot chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, przytrzymując w żelaznym uścisku. Broń upadła na ziemię z głuchym uderzeniem.
Ava wyszarpnęła latarkę zza paska i oświetliła ich. Kot trzymał niską, ciemnowłosą dziewczynę w ciemnej bluzie. Ich twarze znajdowały się bardzo blisko; oboje mierzyli się wzrokiem i żadne nie chciało odpuścić.
- Kim jesteś? - powtórzył Kot nieco głośniej.
- Nie twój interes - warknęła dziewczyna - Czego tu szukacie?
- Na twoim miejscu uważałbym na to, co mówię - odezwał się z lekceważącym uśmieszkiem Raul - Bo jesteś na przegranej pozycji.
- Nie byłabym tego taka pewna.
To mówiąc, dziewczyna z całej siły kopnęła trzymającego ją chłopaka w piszczel. Kot syknął z bólu, rozluźniając chwyt. To wystarczyło dziewczynie, żeby wyrwać się, zerwać mu z ramienia karabin i powalić go na ziemię.
Stanęła tyłem do Jane, podniosła swój pistolet i wycelowała w pozostałą dwójkę.
- Mówiłeś coś? - Jane nie musiała widzieć jej twarzy, żeby wiedzieć, że się uśmiecha - Nie? Jaka szkoda. Rzućcie broń.
Ava pochyliła się, żeby odłożyć maczetę i posłała Jane znaczące spojrzenie. Dziewczyna wbiła wzrok w trzymany w rękach rewolwer.
Miała szansę zrobić to, o czym marzyła przez tyle czasu. Pozbyć się swojej dawnej, znienawidzonej przyjaciółki. Tym razem jej broń była nabita, w końcu sama sprawdzała.
Ale dlaczego postąpiła tak nierozsądnie i stanęła tyłem do niej? Odpowiedź nasuwała się sama: gdyby sytuacja się odwróciła, Silver nie zastrzeliłaby Jane.
Głupia.
Jane, czując się coraz pewniej, odbezpieczyła broń. Ciche kliknięcie rozdarło nocną ciszę jak wystrzał z karabinu.
Potem wszystko potoczyło się szybko. Silver zrobiło krok w bok i nie przestając mierzyć do Raula i Avy, wycelowała do Jane z pistoletu. Dziewczyna stanęła jak wryta, nie wiedząc, co robić.
- Myślisz, że jestem taka głupia? - zapytała Silver, kładąc palec na spuście.
'Pomyliłam się', pomyślała Jane, patrząc w skierowaną w jej stronę lufę pistoletu. 'Ja naprawdę się pomyliłam.'
___________________
Umieram ;-; Jest tak gorąco, że nic mi się nie chce.
9 sierpnia wyjeżdżam, ale możliwe, że jakiś rozdział się pojawi. A co do premiery nowego opowiadania, jeszcze nie wiem, kiedy, ale nie wcześniej niż po moim powrocie 22 sierpnia. To się tyczy też epilogu do IL.
Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali i ciągle to jeszcze czytają. Dziękuję, że jesteście <3
~Silver
CZYTASZ
The Walking Dead 2
FanfictionMinęły już ponad dwa lata od wybuchu epidemii. Większa część społeczeństwa już dawno wymarła, a ostatni ludzie stracili nadzieję na powrót do normalnego życia. Niektórzy pomimo wszechobecnych żywych trupów nadal wierzą, że mogą znaleźć bezpieczny az...