XV

588 60 3
                                    

Britt

To nie miało tak wyglądać.
Kiedy otworzyli drzwi, rozpętało się piekło. Żywe trupy zaczęły dosłownie wylewać się na zewnątrz.

Britt pierwsza rzuciła się do ucieczki, ciągnąc za sobą Erie. Matt chciał biec za nimi, ale zawrócił, widząc, że Sztywni pochwycili Troy. One się nie zatrzymały. To przez nie go ugryźli.

Pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślania. Zmarszczyła brzwi. Jeszcze nikt jej tutaj nie odwiedzał. Oprócz Matta właściwie mało kto się do niej odzywał.

Do tego było wcześnie, o tej porze wszyscy w Sunset Shore jeszcze spali. Wszyscy, oprócz Brittany.

Owinęła się kocem i podeszła do drzwi. Kiedy je otworzyła, na progu stanął wysoki chłopak z tunelami w uszach.

- Hej - odezwał się z uśmiechem - Jestem Luke. Widziałem, że pali się u ciebie światło. Też nie możesz spać?
- Mhm - mruknęła - Britt.

- Wiem. Byłaś z Mattem, kiedy...

- Tak - przerwała mu drżącym głosem.

Luke nic nie powiedział, tylko wpatrywał się w nią nieprzeniknionym wzrokiem. Brittany nie mogła wytrzymać jego spojrzenia.

- Może wejdziesz? - wydusiła, przyglądając się uważnie swoim paznokciom.

Ruszyła do pokoju. Usłyszała, jak drzwi się zamykają, a potem kroki Luke'a, który za nią podążył.

- Hej, Britt?

- Hm?

- Nie wydaje ci się to strasznie dziwne?

Dziewczyna odwróciła się do niego.

- Co masz na myśli?

- No wiesz... Sunset Shore ma być niby bezpieczne, a bez przerwy ktoś ginie.

- W takim świecie żyjemy.

Luke westchnął, zniecierpliwiony.

- Za każdym razem, kiedy przyjdzie nowa grupa, ktoś z nich wychodzi na zewnątrz i ginie. Nie dziwi cię to?

- Nie. O co ci tak właściwie chodzi? - spojrzała na niego nieufnie - Masz jakiś problem?

Chłopak nie odpowiedział. Próbował zachować kamienną twarz, ale Brittany widziała, że się denerwuje. Do czego on zmierzał? Chyba nie próbował jej nastawić przeciwko Radzie?

'Sprawdza mnie', przyszło jej nagle do głowy. 'Sprawdza moją lojalność.'

Kojarzyła tego chłopaka. Nieraz widywała go z tą niską dziewczyną o przerażających oczach, której spojrzenie zdawało się przenikać człowieka na wylot. Ona była w Radzie, razem z Brianem witała jej grupę w miasteczku.

A teraz przysłała tu Luke'a, żeby ją sprawdził. Na pewno.

- Rada chce dla nas jak najlepiej - powiedziała, starając się opanować narastające zdenerwowanie - Gdyby tak nie było, nawet by mnie nie przyjęli.

Luke zmarszczył brwi.

- Czyli dla ciebie wszystko jest w porządku? - upewnił się.

Uderzyło ją jego zdziwienie. Nagle zrozumiała, że przyszedł tu w dużo gorszym celu. Chciał ją nastawić przeciwko Radzie, a potem wydać Brianowi. A to wszystko w zemście za Matta.

Ogarnął ją strach. Przecież gdyby wróciła, gdyby razem z Erie pomogły Matty'emu i Troy, oboje mogliby żyć. To naprawdę była ich wina, a teraz wszyscy będą chcieli, by zapłaciły za to.

- Słuchaj, jestem zajęta - powiedziała stanowczo, czując nagły przypływ odwagi - Pracuję właśnie nad czymś ważnym i nie chciałabym, żeby ktoś mi teraz przeszkadzał.

To mówiąc, zawróciła do przedpokoju i otworzyła drzwi. Luke bez słowa wsadził ręce do kieszeni i wyszedł.

Brittany oparła się o ścianę i osunęła na ziemię.

'Muszę ostrzec Erie.'

The Walking Dead 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz