- kocham cie -
- też cie kocham gluptasie- powiedział rozpromieniony czerwono wlosy.
-Eijiro... -
-hm?
- gdyby nie ty...-
-zamiast się martwić co mogło być, zacznij żyć tym co jest teraz Katsu.
Uśmiechnalem się delikatnie, co chłopak odwzajemnil, po czym zabraliśmy się za oglądanie filmów zajadając się przy tym przekąskami.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie oglądając jakiś serial, był w miarę ciekawy, Kirishimie też się chyba spodobał.
-Eiji..
-tak?
-muszę iść spytać się czy mój pokój jest już gotowy
-ah tak! Zapomniał bym, możemy już iść jak chcesz-
-no.. Dobra
Udaliśmy się powolnym krokiem do Aizawy i jak się okazało, mój pokój jest już gotowy i mogę spokojnie zanieść do niego swoje rzeczy.
Kirishima po jakimś czasie wrocil do siebie a ja zostałem sam. Miałem kolejny natłok myśli, kolejny raz płakałem. Nawet w sumie nie mialem powodu, ale to takie... Przyzwyczajenie? Płakać o byle co, albo nawet przez nic bo tak? Często tak mam.
Czułem się w tej chwili okropnie. Miałem też dość że Landryna, mieszaniec, Dekl, Ladowarka, Taśma oraz Eijiro wiedzą poniekąd o moich problemach i po prostu ich tym męczę, powinienem nie okazywać przy nich emocji... Ale coraz słabiej mi to idzie.
Wstałem, umyłem się, i przebrałem by następnie położyć się spać.
Kolejna noc, kolejny koszmar, kolejne wylane łzy, kolejne nie spanie do rana, normalka.Dzień jak codzień, się mówi.
Wstałem, podeszlem do szafy w której już były ubrania, i szukałem wzrokiem jakiekolwiek czarnej bluzy.
"Cholera" Wszytskie brudne... Mam tylko białą... A co jesli krew przecieknie przez materiał i będzie widać? Przecież jeszcze godzinę temu się pociąłem by mieć jakakolwiek ulge, a teraz będę narzekać że będzie widać?Żałosne, naprawdę żałosne Bakugo, gratulacje inteligencji, po prostu wspaniale.
Byłem zmuszony założyć tą wspomnianą bluzę z kapturem. Lecz przed tym wpadłem na pomysł by do tego założyć czarne długie rękawiczki bez palcy. Będzie to wyglądać dobrze a jestem przekonany że nikt nic nie zauważy.
Do tego wybrałem ciemno szare jeansy z dziurami i przetarciami, oraz czarne obuwie.
"Myślę że jest okej"Chwycilem plecak z książkami, a następnie udałem się do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia, postawiłem na tradycyjne tosty.
W kuchni było kilka osób z klasy których nie chce mi się wymieniać.
Moj wyraz twarzy spowrotem zamienil się w obojętny i gniewny.-Hej blasty, wszystko w porządku? - zapytał kaminari
- stul pysk - zgromilem go wzrokiem, nie miałem ochoty rozmawiać i na pewno było to po mnie widać.
-ejjj a może byś byl milszy? Ty to jednak masz chumorki-
- obiecuje ci że zaraz oberwiesz-
-nie oberwe bo zawołam Eijiro i on mnie obroni, każdy wie że to co on powie to robisz - zaśmiał się
Te zdanie mnie tak strasznie wkurzylo miałem ochotę mu wybuchem strzelić w twarz. Niby prawda że zrobi wszystko co Eijiro by mi powiedział, ale w jakiś granicach!
Szklanka która znajdowała się w mojej ręce, przez zaciskanie dłoni, poprostu pękła w drobny mak a ja obrocilem się do już spanikowanego Denkieg.- stary.. To zart-
- nie smieszny- odpowiedziałem spoglądając na swoją dłoń w której znajdowały się odłamki szkła.
Dłoń była poraniona przez co krew zaczęła spływać powoli na jasny blat.-heheh... KIRISHIMA RATUJ MNIE ON CHCE MNIE ZABIĆ -
Podeszłym do niego i chwyciłam za koszulkę by następnie oprzeć go do ściany, Kaminari na marne próbował się wyrwać. Dobre mi sobie.
Do kuchni wlazł Kirishima który poprostu byk zdezorientowany tym o się dzieje.- jeszcze raz a skończysz z obitym pyskiem-. Puściłem go , a on upadł na ziemię-
- Boże dziękuję Bakugo za łaskę- klęczał na kolanach i dziękował.
-Ph- prychnalem i odeszlem zagryzając złość tostem.
-Kstsu, co ty taki wkurzony? - spojrzał na mnie Kirishima który dostrzegl również moja dłoń ktora była widocznie poraniona.
-co ci się stało?!- podszedł do mnie by przyjrzeć się raną.-bo ten debil.. A zresztą nie ważne, niech się cieszy że żyje -
Midoriya złożył znak pokoju w kierunku Denkiego mówiąc
- modliłem się za ciebie, jak widać pomogło bo jeszcze żyjesz, następnym razem nie narażaj się na smierc-
- a zajebac ci Deku?- dopowiedziałem. Jak zwykle Midoriya musi pokazywać jaki to on dobry i jaki jest super.
-Bakugo uspokój sie -powiedział uśmiechnięty Eijiro, podziałało to na mnie jak najlepsze leki uspakajające.
-Mh.. -
-on się ciebie tak słucha bo cie kocha- powiedziała Uraraka z uśmieszkiem wiedząc że tym zdaniem naraża się na śmierć .
-wiem? - powiedział niczym nie wzruszony Eiji robiąc kanapki.
- czkejacie... Co?! - Sero ledwo co przetworzyl tą informacje.
-a ja wiem że Kirishima to miał ojca rekina który zjadł jego matkę - powiedziałem zirytowany- zmusiłem kirishime by puścił moja rękę i już chciałem odejść, ale po raz kolejny mnie zatrzymał.
- uspokój się Bakugo-
- spiepszaj... -
Kirishima chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą, cicho syknalem z bólu przez dociskanie do świeżych ran, naszczescie chłopak tego nie uslyszal.
_______________
Uraraka: słyszeliście to?
Sero: jeśli chodzi o "spiepszaj" To słyszeliśmy -
Uraraka: nie... Chodzi o to ze jak Kirishima chwycil za nadgartek Bakugo to on syknął.
Kaminari: musiało ci się przeslyszec, po za tym moze to poprstu przez to że roztrzaskal szklanke w swojej rece- próbował ratować sytuację
Uraraka: głucha nie jestem, i widzialam ze Eijiro chwycil za nadgarstek w nie za dlon. Katsuki nie jest na tyle słaby by go bolało chwycenie nadgarstka. -
Sero: jeśli chcesz coś się dowiedzieć od niego to sie go pyt... -
Izuki: a to Occhako nie wie że Kacchan sie tnie? Możliwe że to dlatego go zabolało-
Cały wzrok spoczął na Midoriyi który po chwili się skapnął co palnął, przecież Kacchan go zabije, ewentualnie zakopie żywcem.
Uraraka: jak to się tnie? -
Izuku: znaczy nie, nie o to mi chodziło... To nie tak naprawdę
Momo: nie umiesz kłamać Midoriya
Izuku: ja nic nie powiem, w sumie to nawet dużo nie wiem... Pytajcie sie Kacchana!
-on nas zabije-
Izuku: wiem, ja ryzykować nie będę, i tak zaryzykowałem mówiąc wam to ...- podrapal sie po karku
Todoroki: musimy zbierać sie na lekcje -
Uraraka: racja-
________
985 słów
Takie krótkie i mało ciekawe ale przynajmniej coś
Następna część będzie jutro, chyba. Bo why not, weekend jest więc mam trochę czasu, ciao
CZYTASZ
i won't leave you/ Kiribaku
Fiksi Remajaczy może być coś gorszego niz zakochać się w kimś, kto jest twoim przyjacielem? w kimś kto codziennie z tobą rozmawia ale jestes pewny ze ma kogoś już na oku? To tak strasznie boli, wiedząc ze nie odwzajemnia twoich uczuć, i ta cholerna pustka która...