- o.. Cześć Kirishima! - przywitał się Denki do czerwono wlosego, zwyczaj mnie pomijając.
- siema! - odpowiedział i uśmiechnął się szczerze.
- co chcesz do żarcia? -zapytałem go a on natychmiast swój wzrok zwrócił na mnie.
- zdaje się na ciebie - poczochrał mnie po włosach i poszedl w stronę reszty.
Inni patrzyli się na nas dwóch jakby zobaczyli ewidentnie ducha. Pewnie sobie pomysleli, "jak o możliwe że Kiri jescze żyje, przecież Bakugo go by zabił za to" Th...
Ruszyłem w stronę lodówki i wyciągnąłem potrzebne składniki do przygotowania zdrowych kanapek dla Kirishimy. Dla niego, ponieważ czuje że dzisiaj też nie przełknę jedzenia. Kanapki składały się z, pomidora, sałaty, ogórka, jakieś szynki, sera i rzodkiewek, myślę że wystarczy. Położyłem je na talerz i zanioslem chłopakowi który siedział na kanapie.
- bierz - powiedziałem, a on chwycił swoją porcje jedzenia które przygotowałem.
- a ty? -
- nie jestem głodny -
- to samo mówiłeś wczoraj! - uniósł głos na tyle że cała klasa mogła słyszeć naszą konserwację.
- przecież to już głodówka! - dodał po chwili ciszy
- weź to - podał mi swoją porcje, jego wzrok oznaczał determinację
- ja zrobiłem to dla ciebie! Gdybym chciał to sam bym sobie coś zrobił- powiedziałem a on ucichł.
- Bakugo.. -
- AGH! - warknąłem i poszedłem stronę wyjścia z kuchni
- czekam na ciebie w klasie - powiedziałem z irytacją i wyszedłem.
Było mi z tym źle że swoim zachowaniem sprawiłeś mu przykrość ale.. Nie miał wina że jedzenie w tej chwili to ostatnia rzecz którą bym chciał zrobić. Chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi od klasy, było tam kilka osób, reszta siedziała dalej w salonie i czekała na jakieś zbawienie. Ruszyłem kierunku ławki, usiadłem na krześle i czekałem tak dobre dziesięć minut zanim Eijiro nie raczył się przyjść. Jego wyraz twarzy skierowany do mnie wyglądał na zaniepokojony, podszedł do mnie i uklęknął przede mną opierając się o ławkę, spojrzał mi w oczy, pewnie dostrzegł tam niechęć do wszystkiego.
- Dzisiaj po szkole, koło piętnastej, po ciebie przyjde. Pójdziemy do mojej siostry - powiedział a ja miałem wrażenie że zrobił to na jednym wydechu.
- jeśli to oznacza ze dasz z tym spokój to pójdę.. - odpowiedziałem, i odwróciłem wzrok do okna.
- kocham cie.. - powiedział cicho
- idiota! Jesteśmy przy ludziach! -
- nie słyszeli przecież - zaśmiał się, miał rację, nikt nie słyszał, ale za to każdy usłyszał moje darcie mordy.
- mhm.. - mruknąłem a on widząc że do klasy wchodzi nauczyciel, poszedł do swojej ławki.
- Katsuki, mogę wiedzieć dlaczego tak krzyczysz od rana? - zapytał Aizawa, a mnei aż korcilo by wygarnąć mu całe jego nędzne życie.
- sprowokowałem go- powiedział Eijiro podnosząc rękę.
- mogę wiedzieć, co takiego mu powiedziałeś żeby w ten sposób zareagował? - zapytał, podnosząc brew.
- nie wtrącaj się - warknąłem a nauczyciel zabijał mnei wzrokiem.
- może jakiś szacunek? - zapytał po raz kolejny.
- chcesz wiedzieć dlaczego?! To w takim razie ja chce wiedzieć dlaczego co lekcje przychodzisz z tym swoim brudnym, prawie już nie żółtym spiworem sprzed dziesięciu wieków. - powiedziałem poirytowany a wzrok całej klasy spoczywal na mnie. Aizawa przed chwile chyba analizowal to co powiedziałem, aż w końcu odetchnął by coś powiedzieć.
- udam że tego nie słyszałem, wracajmy do lekcji- nauczyciel wrócił do prowadzenia godziny wychowawczej, na której mówił jakieś bezsensowne informacje. Calą lekcje się przenudzilem, a na następnej będziemy mieć kolejne lekcje z bohaterstwa, tym razem nie w USA bo nadal tam pewnie wygląda jak po tornadzie. Kiedy zadzwonił dzwonek, który oznaczał koniec lekcji, wyszłem z sali i skierowałem się z innymi do szatni by przebrać się w stroje bohaterskie. Zastanwialem się w jaki sposób się przebrać by nie zauważyli moich pociętych ud i kostek, mimo że wiedzą o tym że się tne, to wolałbym żebym nie był w centrum zainteresowania. Kiedy miałem pocięte tylko ręce, jakoś umiałem się przebrać by tego nie zauważyli.
- Bakugo! - krzyknąl Sero
- Czego chcesz?? -
- minęło już dziesięć minut a ty nawet nie zacząłeś się przebierać-
- ugh.. - sciagnalem bluzę i założyłem szybko górę od stroju, teraz tylko trzeba przebrać spodnie.
Połowa osób już wyszła, ale nadal został Todoroki, Deku, Shoji, Sero, Kaminari, Kirishima i Tokayami. Wolałbym poczekac az wyjdą, ale jak będę tyle czekać to się spóźnię.
Trzymałem w rękach spodnie od stroju, odwróciłem się do pozostałych i ściągnąłem moje poprzednie.
Nagle wzdrygłem się przez czyiś dotyk, jego ręka spoczywają na moim ramieniu, a ja odwróciłem się do tej osoby która to zrobiła. Po chwili skapnąłem się że wszyscy się na mnie patrzą, zjebałem, ale może nie zauważyli?
- KIRISHIMA! - Krzyknąłem zdenerwowany.
- wybacz, nie chciałem cię przestraszyć- powiedział, drapiąc się po głowie.
- spiepszaj- mruknalem a on poszedł, ubrałem wreszcie spodnie od stroju, zapiąłem pasek a inni nadal stali i co jakiś czas na mnie spoglądali, wyglądali jakby zaraz mieli mnie o coś spytać. Założyłem swoje rękawice i już miałem wychodzić z szatni, kiedy Deku zadał głupie pytanie.
- dlaczego się tniesz? - zapytał, ale potem się skapnął co palnął i zakrył usta dłońmi.
- miałem o to samo pytac - stwierdził Tokayami
- przecież wyglądasz na takiego co raczej sprawia kłopoty innym niż sam je ma - dokończył, ale te słowa zabolały, może i tak wyglądam, ale to nie znaczy że tak jest.
- zajmijcie sie sobą - warknąłem i wyszedłem wreszcie z szatni, co zrobili po chwili inni.
- Będziecie walczyć 2vs2, jedna grupa to złoczyńcy a dródzy to bohaterowie. Będzie oceniany czas reakcji, szybkość, taktyka i kilka innych których mi się nie chce wymieniać, bohaterowie muszą dotknąć bomby, lub obezwładnić złoczyńców, a złoczyńcy muszą chronić bombę, po upływie pięciu minut, złoczyńcy wygrywają jeśli ich bomba nie została dotknięta. Zrozumiałe?- zapytał a wszyscy przytakneli, głupi by nie zrozumiał.
- a więc wybieram pary, Todoroki z Tokayamim, Tsuyu z Kirishimą, Izuku z Sero, kaminari z Yaorozu, Hakagure z Kodą, Jiro z Shojim, Tenya z Sato, Aoyama z Ashido, Bakugo z Oijiro.... -
Ja z tym psem? No chyba go pogięło, ale i tak to lepsze niż jebnięty Mineta, zastanawiam się jakim cudem on się tu dostał.
- a więc pierwsza para to będzie, Bakugo z Oijiro na Izuku i Sero. -
Przynajmniej będę mieć to już za sobą. Weszlem do wyznaczonego pokoju w którym stała ogromna bomba, a więc to coś mamy chronić, tak? Rozejrzalem się zaprzecwnikami, byliśmy zloczyncami.
- masz jakiś plan czy ja mam coś wymyśleć? - zapytał po chwili ciszy
- mam. -
- mów -
Niby miałem takowy plan, ale nie byłem co do końca pewny, przecież mogą się spodziewać ze ja pójdę im uniemożliwić tu drogę, a Oijiro tu zostanie. A jeśli ja tu zostanę, to gdy tu przyjdą ponieważ on ich nie zatrzymie, to bym nie mógł walczyć wybuchami. By czasem to coś nie "wybuchło".
- a więc? - pytał dociekliwy
- myślę że to ja powinienem zostać a ty ich pójść zatrzymać. -
- jesteś pewny? Jak użyjesz wybuchów to.. -
- jestem pewny- tak naprawdę nie byłem, nie iwedizalem co zrobić jeśli tu przyjdą, będę musiał chronić się swoją siłą.
- dobra, to ja już idę, jak coś to cię zawiadomie - powiedział i wyszedł.
Zostałem teraz sam, nie mogę się przede wszystkim zamyslic, będzie wtedy naprawdę słabo. Jestem pewny ze ten głupi Deku będzie chciał by się rozdzielili i zajdą nas z obydwu stron. Pewnie Deku będzie chciał mnie czymś zająć a Sero będzie musiał dotknąć bomby. Przewidywalne, ale teraz problem w tym, ze musze wymyślić coś, by ich plan nie wyszedł. Nie mogę użyć mocy, żadnych granatów, i tak jak mówiłem, została mi tylko siłą fizyczna z którą nie wygram, może jednak Oijiro mógł tutaj zostać, ugh, jak zwykle muszę wszystko zepsuć.
- Bakugo! - rozbrzmial głos w moim zegarku
- hm? -
- idą do ciebie -
Do głowy wpadł mi nagle plan, który mógł nie wyjść, ale warto spróbować.
- zignoruj ich, szybko tutaj przybiegnij, bądź tu szybciej niż oni- powiedziałem i wybiegłam z sali, szukałem wzrokiem tego dekla, tutaj będę mógł używać mocy, jestem zdala od bomby.
- DEKU! - krzyknąłem gdy zobaczyłem zielono wlosego biegnącego w moja stronę, zza niego wyłonił się Sero.
Skierowalem wybuch z prawej ręki w ich kierunku, nie unikneli tego, nie spodziewali się ze mnei tu znajdą
- Sero! Biegnij do tej bomby, nikogo tam nie ma! - krzyknął Izuku, a ja już byłem pewien ze jest tam już Oijiro, wszystko teraz zależy od niego. Ale mogłem spowolnic Hante, by dobiegł tam o wiele później.
Skierowalem kolejny pocisk w jego kierunku, był na tyle silny ze odleciał na drugi koniec korytarza. Deku lekko zdezorientowany, obrócił się w moja stronę i przy użyciu one for all, uderzył mnie w brzuch. Przez dłuższą chwile nie mogłem oddychać, dlatego zrobiło mi się słabo. W dodatku nie wysypianie się, i nie jedzenie pogorszylo sytuację. Mimo to i tak walczyłem, ale słabiej , co on zauważył.
- wszystko w porządku Kacchan?! - krzyknął, a ja uniknąłem jego ataku.
- zajebiscie, ZDECHNIJ! - unisolem się i uderzylem go z całej siły moimi wybuchami. Uderzył w bobliską ścianę, ale wstał i walczył dalej. Walka była zacięta. Strzeliłem wybuchami, tym razem nie w Deku, tylko w ziemię pod nim, zawaliła się a on sam spadł w dół. Wskoczylem do zrobionej przeze mnie dziury, a zielono włosy był przykryty przez gruz. Próbował się z pod niego wydostać, co średnio mu wychodziło bo był naprawdę ciężki.
- poddaj sie. - powiedziałem
- w życiu! - krzyknął i ruszył na mnie z zawrotną predkoscią, przycisnął mnie do ziemi, nie mogłem się wydostać. Wywinąłem dloń na drugą stronę, i strzeliłem wybuchem w jego brzuch. Odleciał dość wysoko i uderzył w sufit nad nami. On od takiej siły popękał i się zawalił, Deku znowu został przykryty przez gruz, ale tym razem od razu się wydostał i ruszył na mnie, użył swojego Black Whip i mnie nim związał ma tyle mocno ze wyplułem trochę krwi, poczułem się naprawdę słabo. Przegrywamy, a moze już przegraliśmy?_____
1552 słowa!Do następnego!
( ogólnie to nie wiem jak będzie z systematycznoscią rozdziałów, zaczyna się nowy tydzień, co prawda nie mam dużo nauki w tym tygodniu ( wyjątkowo). Zrobię ich jak najwięcej będę mogła. )
CZYTASZ
i won't leave you/ Kiribaku
Ficção Adolescenteczy może być coś gorszego niz zakochać się w kimś, kto jest twoim przyjacielem? w kimś kto codziennie z tobą rozmawia ale jestes pewny ze ma kogoś już na oku? To tak strasznie boli, wiedząc ze nie odwzajemnia twoich uczuć, i ta cholerna pustka która...