wyprawa do USJ/ep.8

546 35 1
                                    

-katsuki, wstawaj! - czerwonowłosy lekko podniósł głos, zwykłym mówieniem nie mógł obudzić blondyna.
-która godzina..? - zapytałem spoglądając na Kirishime, który siedział koło mnie na łóżku.
- siódma dwadzieścia, jak się teraz nie ruszysz to się spóźnisz! A przecież na pierwszej godzinie mamy lekcje bohaterstwa! - powiedział radośnie, a ja z pozycji leżącej, przerzucilem się na siedzącą.
O dziwo się wyspałem, ale i tak moje włosy pewnie żyją własnym życiem, a wory pod oczami się trzymają cały czas, no cóż, w oczach Eijiro wyglądam jak siedem nieszczęść.
-dobra... Już idę - wstałem, podeszłem do szafy i kiedy chciałem ją otworzyć, kirishime chwycił mnie za ramię.
-  Co ty robisz? - zapytał, a ja wciąż nie wiedziałem o co mu chodzi.
- chce wyciągnąć ubrania by się przebrać i iść do szkoły? - czerwonowłosy się zaśmiał a kiedy już się uspokoił łapiąc głębokie wdechu i wydechy, przytulił mnie od tyłu na co się lekko wzdrygłem.
- chcesz iść w moich ubraniach? Jeżeli chcesz to oczywiście możesz bhaha- stwierdził, a po chwili zaczął się znowu smiac. Strzeliłem sobie face plama, jak mogłem zapomnieć ze jestem u Kirishimy? Widocznie nadal się nie przebudziłem porządnie bo nie rozpoznałem pokoju w którym jestem.
- dobra, to idę do siebie, spotkajmy się w kuchni - ubrałem buty i wyszlem z pokoju, kiedy wreszcie wróciłem do siebie, przebrałem się w przyszykowane przeze mnie ubrania.
Byl to czarny golf, na to biały t-shirt i czarne, nieco luźne spodnie jeansowe z dziurami. Myślę ze będzie okej. Przejrzałem się w lustrze i stwierdziłem jednogłośnie.
- wygląda to fajnie, ale gejowo... -
No cóż, mówi się trudno, tak już długo się przebierałam, więc musiałem wychodzić a Eijiro pewnie czeka już w kuchni od dobrych paru minut. Ubrałem na szybko vansy i wybiegłam z pokoju, zakluczajac wcześniej drzwi. Zbiegalem po schodach próbując się nie przewrócić, a myśląc o tym, o mały włos tego nie zrobiłem ale mniejsza. Biegłem korytarzem i po kilku sekundach byłem przy kuchni. Eijiro zauważywszy mnie, od razu się przywitał.
- ooo hej bakubro! - przywitał się także Sero
-mhm.. Hej.. - powiedziałem trochę od niechcenia i ruszyłem do lodówki przygotować sobie sałatkę.
Kirishima z daleka mi się przyglądał, widocznie też był głodny, dlatego mu zrobiłem porcje i zawolałem by ją wziął.
- oo dziękuję katsuki! - uśmiechnął się i zabrał swoje śniadanie.
- nie dziękuj.. - także zabrałem swoją porcje i usiadlem na kanapie jedząc posiłek.
- od kiedy bakugo je sałatki? - zapytała wychodząca Ashido do pomieszczenia.
- od zawsze wredna... -w tej chwili Eijiro przyłożył mi dłoń do ust co miało znaczyć bym tego nie mówił.
- często je robi na śniadanie- odpowiedział za mnie a ja siedziałem zirytowany. Jego ręka nadal spoczywala na moich ustach więc wpadłem na plan by ją zabrał.
- Boże Katsuki co ty robisz?!! - krzyknął zdezorientowany Eijiro natychmiast zabierając dłoń z mojej twarzy po tym jak ją polizalem.
- jak pies je to nie szczeka, żryj to gówno  - warknąłem wskazujac na jego sałatkę. On sam się cicho zaśmiał i wykonał polecenie.
-nadal nie mogę uwierzyć że jesteście razem! - krzyknęła Mina
- nie ekstytuj się tak.... ZARAZ CO?! - krzyknąłem zrywając się z kanapy.
Podeszłem szybkim krokiem do lekko wystraszonego Kirishimy, i wyszpetalem mu do ucha.
-powiedziałeś jej? -
- tak... Znaczy nie! -
-czyli powiedziałeś - stwierdziłem stanowczo, jednak nie miałem dziś siły na kłótnie, więc westchnąłem i pociągnąłem za rękaw Eijiro, dając znak by za mną poszedł.
- gdzie idziemy?! Chcesz mnie zabić?!-
Wykrzyczał wystraszony
- ta kurwa zamorduje cię łyżką-
- czyli jednak?! Ja chce żyć! - nie mogę uwierzyć w to ze moj chłopak tak straszliwie świeci głupotą, stanąłem w miejscu i strzeliłem mu lekko z otwartej ręki w twarz
- no przecież ze cię nie zabije... Przynajmniej teraz- powiedziałem to specjalnie by się wystraszył. Udało mi się, w jego oczach widziałem wprost przerażenie.
- BAKUGO PROSZE NIE JA CHCE ŻYĆ DO STAROŚCI Z TOBĄ MAJĄC PIĘĆ KOTÓW! - Kirishima krzyczał jak jakiś nieboszczyk, aż w końcu te jego wrzaski przyciągnęły ciekawosc osób z klasy. Widziałem jak głupki wychylają się za drzwi z myślą że ich nie widzę, ph.
- uspokój się! Ludzie się patrzą! - wrzasnałem a kilkoro z uczniów schowało się do pokoju, jednak nadal kilka przypatrywalo się sytuacji aż w końcu wyszedł Lida.
- co wy robicie?! Powinniście być na lekcjach! - skrzyczał nas. Dlaczego upomina nas o tym ze powinniśmy być w klasie, a on sam w niej nie jest jak zreszta połowa klasy.
- to w takim razie dlaczego teraz nie siedzisz na swoim dupsku w jednej z lawek w klasie a nas poganiasz?! -
Lidzie odebrało mowę ale wciąż wyglądał jakby chciał przemówić.
- jako przewodniczący klasy muszę zadbać o wszystkich, dlatego najpierw muszę zaopiekować się wami a potem sobą- Ta ta, przewodniczący... Jakim imbecylem trzeba byc by oddać koledze swoje przywództwo, no tak, zapomniałem, wystarczy być Deku.
- i kto cię wybrał ja przewodniczącego? Bo z tego co wiem to nikt! Tylko Deku ci to oddał, nie wiem jakim trzeba być idiotą by to zrobić - lida poraz kolejny złapał laga a ja z tego skorzystałem i kierowalem się do wyjscia z dorminatorium, z tyłu słyszałem jeszcze Kirishime, który przepraszał okularnika, żal.
Po kilku minutach byłem już w klasie, wraz z innymi, w końcu Aizawa raczył się zjawić, pięć minut od dzwonka na lekcje, i kto tu się spóźnia?
- jak dobrze wiecie, mamy teraz lekcje bohaterstwa. A więc idźcie się przebrać w stroje bohaterskie i widzę was wszystkich za 15 minut przed szkołą, będziemy jechać autobusem do USJ- powiedział zmęczonym głosem i wyszedł z sali, w klasie zapanowalo ogromne zamieszanie, aż głowa zaczęła mnie boleć od tego hałasu. Chwycilem się za bolące miejsce i przymknąłem oczy, hałas w klasie się nie zmniejszył, a nawet odwrotnie, zwiększał się i było coraz to głośniej.
- nie no ja nie wytrzymam- powiedziałem cicho do siebie i zmrużyłem jescze bardziej oczy.
Dość. Zerwałem się z krzesła, co spowodowało huk przy jego odsunięciu, oparłem się o stół rękoma. Klasa się trochę uciszyła a większość wzrokow spoglądało na mnie. A ja Złapałem... Stresa? Wszyscy wlepiali we mnie wzrok i cała moja pewność siebie by ich uciszyc, wyparowala. Lecz muszę się przełamać by nie wyjść na idiotę.
- czy wy możecie się wreszcie uspokoic?! Nie słyszę własnych myśli?! Czym wy się tak ekscytujecie?! To trening jak każdy inny a wy robicie nie wiadomo co! -
Spojrzałem na nich groźnie, przez co się trochę uciszyli, a nie długo po tym, wyszliśmy z klasy i przegraliśmy w stroje bohaterskie. Całą klasą wyszliśmy przed szkole i z Aizawą weszliśmy do autobusu. Upomniał nas ze podróż trwa dwie godziny... Fenomenalnie. Usiadłem z Kirishimą, siedzielismy w ciszy aż w końcu chłopak zaczął rozmawiać z Kaminarim który siedział na fotelu obok z Sero, ja, dlatego ze nie miałem co robić poszłem spać, opierając się o ramię Eijiro.
chwile później usłyszałem coś w stylu "Uuuuu" "Zobacz jaki Bakus jest slodki"
- Mina nie mów tak, może nie spać, igrasz z ogniem upomniał ją Midoriya co zignorowala i rzuciła kolejnym tekstem. "Czy ty i Bakugo juz ten tego? " Zaśmiała się a ja podniosłem głowę z ramienia Eijiro, spojrzałem w jej oczy.
- wyjebać ci?! - krzyknalem a ona się zaśmiała.
- tak mi nic nie zrobisz- stwierdziła wzruszając ramionami.
- a żebyś się kurwa nie zdziwiła, jak ci przyjebie to z tego rozowego zrobi się jakiś purpur! -krzyknąłem jeszcze głośniej i jak już miałem jej przywalić.
- Katsuki uspokój sie! - podniosl głos Kirishima.
-to niech mnie ona nie wkurwia! - jescze bardziej się wkurzyłem co było widać w moich oczach z daleka.
- Bakugo Katsuki, masz się w tej chwili uspokoić! - krzyknął zirytowany Aizawa
- dajcie mi wreszcie spać! - powiedziała zmęczona Uraraka.
- ma ktoś wodę? - zapytał Shoji
- cisza! - krzyknął po raz kolejny Aizawa
-Mineta bo cie wyrzuce przez okno! - krzyknęła Yaorozu, gdy mineta zaczął się do niej dobierać. Chwyciła go za rękę i rzuciła na koniec autobusu.
-wreszcie spokój będzie - odetchnęla
- czemu w tej klasie jest zawsze taki chalas - mruknąl Todoroki.
A ja nadal siedziałem wkurwiony, nie mogłem rozladowac emocji na niczym, kompletnie, a jak miałem szanse się wydrzec, to nie bo za głośno mimo że oni cały czas się drą. Wbijalem sobie paznokcie w nadgarstek by spróbować się uspokoić. Przestałem czuc ból w tym miejscu przez to dociskalem mocniej.
- co ty robisz Bakugou?! - zapytał zdezorientowany kirishima widząc mój zakrwawiony nadgarstek
- dlaczego to zrobiłeś?- zapytał chwytając za rękę. Sam nawet nie zauważyłem że przebilem się do krwi.
- dobrze ze nie na tyle mocno by iść do pielęgniarki- stwierdził, wyjął z kieszeni bandaż i opatrzył mi nadgarstek.
- nie wiem, dlaczego to zrobiłeś, ale nie rób tak- przytaknąlem by nie miał pretensji i spowrotem zasnąłem.

___________
1391 słów!

Przepraszam za długą nieobecność
Postaram się jutro zrobić rozdział!
Do zobaczenia <3





i won't leave you/ KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz