Eijiro wyszedł z mojego pokoju. Prawdę mówiąc, widziałem jak się stara, ale powiedzenie " Nie tnij się bo tak" Nic nie da i nic nie zmieni. Jak zawsze, położyłem się zrezygnowany na łóżku i z nudów przegladalem media spolecznosciowe na telefonie. Za oknem było już ciemno, padał deszcz a nie przyjemny wiatr dostawał się przez uchylone okno do mojego pokoju. Owinąłem się kołdrą by było mi cieplej, lecz nie zamierzałem zamykać okna. Nim się obejrzałem, byla pierwsza w nocy. Nie wiedziałem czy mam już odłożyć telefon, czy może nadal coś w nim klikać, przecież tak nie zasnę, racja? A jeśli już to moją głowę zadręczą koszmary które wcale mile nie są. Chciałbym żeby te całe moje cierpienie wreszcie się ulotnilo, i zebym końcu nie musiał tego ukrywać przed całym światem, ukrywanie tego było coraz bardziej skomplikowane, zdążyłem zauważyć że mój stan się drastycznie pogorszył, a ja nie zamierzałem nic z tym zrobić, bo po co? Ciągle miałem wrażenie że za nie długo będzie dobrze, ale coraz bardziej moje nadzieję na samoistnie zbawienie się zmniejszały. To wszystko strasznie mnie męczylo.
-do pizdy z tym! - krzyknąłem i rzuciłem telefon w kąt. Ułożyłem się na łóżku w wygodnej pozycji. Leżałem tak może z godzinę, nie zmrużyłem przez ten czas oka, czułem się zmęczony, ale za nic zasnąć nie mogłem. Zerwalem się z łóżka i zapaliłem światło. Chwyciłem jedną pare czarnych spodni z przedarciami, i czerwoną bluzę. Ubrałem na szybko buty i wyszłem z pokoju. Pod pachą miałem przygotowane ubrania na jutrzejszy dzień, nowy, smutny, zgorzkniały, ponury, deszczowy, wietrzny dzień.
Szedłem szerokim korytarzem do pokoju Eijiro. Nic innego nie wpadło mi do głowy by choc na chwilę zmrużyc oko. Przyspieszylem kroku i po chwili znalazłem się pod drzwiami. Przecież on śpi, jak zapukał to go obudze, powinienem przynajmniej mu dać zasnąć. Chciałem zapukac, moja dłoń ułożona w kształcie piąstki miała właśnie uderzyć w drzwi. Ale się zawachalem, czy to napewno dobry pomysł by się na siłę wpychac do jego pokoju?
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk kroków, czyżby się obudził?
Usłyszałem odgłos przekręconego zamka i drzwi się uchyliły, chłopak szybko wyszedł pokoju, nie zdążył mnie w odpowiedniej chwili zauważyć więc na mnie wpadł.
- Katsuki? - zapytał zakłopotany
- um... Hej, obudziłem cię?-
- nie.. Chciałem pójść do kuchni po wodę, przyszłes tu spac? -
- można tak powiedzie.. Mogę? -
- tak, jasne! Wejdź już a ja zaraz wrócę - powiedział i odprowadził mnie wzrokiem do pomieszczenia.
Zapalilem światło, w jego pokoju istniał okropny porządek. Wszystko stało ani swoim miejscu, nigdzie nie było kurzu, podłoga lśniła tak, że mogłem w niej zobaczyć swoje nędzne odbicie, kołdra na łóżku była ułożona, ale gdzieniegdzie wygniecona. Ubrania na półce były równo poskładane. Jakiś chory perfekcjonista. Bo nie długiej chwili, czerwono włosy wrócił do mieszkania i zeskanował mnie wzrokiem.
- chciales...? -
- nie, nie mogę zasnąć - szybko mu przerwałem ponieważ wiedziałem o co chce zapytać
- rozumiem... -
- co ty masz tutaj taki porządek? - zapytalem po chwili ciszy
- jak mi się nudzi to sprzątam-
- ph... Perfekcjonista.. -
- nie! W zadnym wypadku! Po prostu... -
- dobra, nie tłumacz sie- ułożyłem się na łóżku chłopaka i przykrylem świeżą pościelą. Eijrio też to zrobił, ale od razu schował swoją twarz w zagłębianiu mojej szyji. A ja sam objąłem go swoimi ramionami. Przez jego obecność, udało mi się wreszcie zasnąć. Około godziny siódmej trzydzieści pięć rozbrzmiał irytujący budzik, no tak, dziś szkoła.
Wstałem z łóżka na którym jeszcze leżał czerwono włosy. Jestem ciekaw w jaki sposób on umie spać przy tym alarmie. Chwyciłem moją czerwoną bluzę i ją zalozylem, to samo zrobiłem ze spodniami. Minęło nie całe piętnaście minut, a ja już byłem przygotowany na kolejny nudny dzień. Szturchnąłem Kirishime z zamiarem obudzenia go.
- o.. Hej Bakugo... Która godzina? - zapytał zdezorientowany z lekką chrypką.
- za dziesięć ósma - powiedziałam a on mozolnie wstał z łóżka.
- ladnie wyglądasz - zachichotał
- tsa.. Ubieraj się - popędziłem go
- już już - Eijiro ze spokojnym ale też uśmiechniętym wyrazem twarzy ruszyl w kierunku łazienki. Jego włosy były opadnięte co mi się podobało. Po nie długiej chwili, wyszedł ś już postawionymi włosami na żel. Był ubrany schludnie, biała, trochę większa bluza, ładnie podlreslała jego czerwone włosy, a niebieskie jeansy idealnie ze wszystkim wspolgraly.
- chodźmy na śniadanie! - powiedział z uśmiechem który ani na chwile nie schodził mu z ust. Ruszyłem za nim w kierunku drzwi, ubralismy obuwie i wyszliśmy z pokoju, drogę do kuchni przebylismy w ciszy, kiedy wreszcie dotarlismy do pomieszczenia w którym planowalismy zrobić sobie śniadanie, była tak praktycznie cała klasa która o czymś zawzięcie rozmawiała.______
732 słowaDo następnego!
CZYTASZ
i won't leave you/ Kiribaku
Teen Fictionczy może być coś gorszego niz zakochać się w kimś, kto jest twoim przyjacielem? w kimś kto codziennie z tobą rozmawia ale jestes pewny ze ma kogoś już na oku? To tak strasznie boli, wiedząc ze nie odwzajemnia twoich uczuć, i ta cholerna pustka która...