Chapter Seven

266 13 15
                                    

Po skończonej grze, gracze którzy przeżyli, wrócili do sali. Yuna zauważyła że się cała trzęsie, więc uspokajała siebie w duchu. Gdy zobaczyła łóżka, zmęczenie wzięło górę i gdyby nie strażnik, upadłaby z łomotem na podłogę, jednak szybko się opanowała. Gdy znalazła się na swoim łóżku położyła się i walnęła w poduszkę. Już nie wiedziała co czuć - gniew czy zmęczenie. W końcu zamkneał oczy i zasnęła.

Brunetkę obudziły krzyki i nawet bez wstawania odgadła że znowu ktoś się znowu bije. Powoli podniosła głowę i ziewnęła i popatrzyła na scenę która się przed nią odgrywała. Jakiś ganster z fryzurą ulizaną i zaczesaną do tyłu, próbował uderzyć brunetkę z krutkimi włosami która ewidentnie miała na niego wylane. Yuna zastanawiała się czy jej nie pomóc, w końcu nie wyglądała na to by potrzebowała jakiejkolwiek pomocy. Jednak gdy sprawa przybrała mniej kolorowe obroty, podniosła się i wolno podeszła do dwójki bijących się.

— Hej, nie chce przeszkadzać w tej jakże pasjonującej bijatyce, ale ja chce iść spać. — powiedziała zaspana, jednak z naciskiem na "spać". Gracz z numerem 101 tylko parsknął śmiechem.

— To wróć do przedszkola na leżaczkowanie dziewczynko. — parsknął śmiechem i uśmiechnął się obrzydliwie. Yuna westchnęła i wywróciła oczami. W podstawówce ciągle jej ktoś docinał więc nie dała się tak łatwo sprowokować, więc machnęła na niego ręką i się odwróciła. Gagnsetra tylko to bardziej nakręciło.  — Pewnie ta gra cię strasznie wymęczyła co, biedulko? Idź się popłakać do mamusi, napewno da ci jogurcik do zjedzenia na poprawę humoru. — zaśmiał się parszywie. Yuna podeszła do niego i nagle wybuchła śmiechem. Zaczęła krztusić i dławić ze śmiechu, a wszyscy popatrzyli się na nią że zdziweniem.

— Słuchaj, lepiej żebyś mnie nie wkurzał, bo umiem bez rządnej motywacji zniszczyć Ci życie, a jeszcze jedna taka docinka to tak ci przywalę że będziesz ta;czyć jak Byonce, jasne? — syknęła i uśmiechnęła się, pokazując białe zęby, poczym przerzucając włosy i odchodząc na swoje miejsce, kiedy wszyscy zaczęli gwizdać z podziwu.

                                                               

*Autorka*

Nienawidzę Deok-Su, poprostu ta gnida zasługiwała na śmierć, która należy się temu zboczeńcowi który dobierał się do Joon-ho'a (serio to był otakie obrzydliwie że miałam wrażenie że się pożygam zaraz)

𝐂𝐀𝐑𝐏𝐄 𝐃𝐈𝐄𝐌 .squid gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz