Chapter Nine

395 14 6
                                    

Tak, Chow była gadającą maszyną, tak samo jak jej młodsza siostra i koleżanka. Dzięki Bogu, bo nie musiała za dużo o sobie mówić - z resztą nic ciekawego by nie powiedziała. Jednak wiedziała już praktycznie wszystko. A więc Chow była kiedyś tancerką ale złamała sobie nogę i przez przypadek - swojej współpracownicy - dlatego popadła w długi. Gi-Hun, życie go nie rozpiecza, ma córkę w wieku 6 lat i byłą żonę, Sangwoo, wykładał na uniwersytecie. I jeszcze Ali Abdul - życie też go nie rozpieszczało.

— A ty? — zapytał Gi-Hun. O nie, a jednak się stało. Yuna westchnęła i przez chwilkę zastanawiała się od czego zacząć.

— A więc, jestem na ostatnim roku szkoły artystycznej w Seulu, gdzie mieszkam z młodszą siostrą i matką. Ojciec jest pracoholikiem jak i alkoholikiem więc prawie go w domu nie ma. Nie mam długów, zadzwoniłam bo myślałam że to słaby żart. Mieszkam u mamy która pracuje w kancelarii prawniczej. — powiedziała na jednym wydechu.

— Ciekawe życie. — podsumowała Chow, jednak Yuna już nie słuchała. Patrzyła się podejrzliwie na starszego pana, z którym rywalizowała w pierwszej grze. Chow zauważyła na kogo się patrzy i się uśmiechnęła. — Mówimy na niego "staruszek". Ma guza mózgu i demencję. — szepnęła, a Yuna kiwneła głową. Już miała coś powiedzieć ale coś jej przerwało. A raczej ktoś. Drzwi do hali się otworzyły, a z nich wyszli pracownicy, bo jeden z graczy zaczął się wykłócać. Chow i Yuna wstały i podbiegły do miejsca zdarzenia.

— Dlaczego wy wiecie o nas wszystko, a my o was nic? — krzyknął jakiś facet

— To że względów bezpieczeństwa. — odparł lider, a Yuna zaczęła niespodziewanie "gulgotać". Chow dała jej kuksańsca w żebra, przez co brunetka wybuchła śmiechem. Wszyscy się na nią spojrzeli, łącznie z pracownikami, a Yuna nadal nie przestała się śmiać.

— Yuna.. — syknęła Chow. — Co ty wyprawiasz? Chcesz nas zabić?— dodała, a Yuna zaczęła wycierać łzy.

— B-bardzo p-pana przepraszam-m... — próbowała wydusić z siebie cokolwiek.

— Dziecko, zamknij jadaczkę. — powiedział ostro, a Yuna przestała się głośno śmiać.

— Jaki agresywny... — mruknęła i przewróciła oczami, tak samo jak Chow na jej zmianę nastroju.

                                                              

*Autorka*

Ostatnia scena wyszła kiczowo bo mi się nie chciało pisać. Jeżeli pomyliłam coś w przedstawieniu graczy to sorry... W każdym razie dobranoc dalgoniki.

(Who knows, then knows)

𝐂𝐀𝐑𝐏𝐄 𝐃𝐈𝐄𝐌 .squid gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz