Chapter twenty

187 10 5
                                    

Gdy Yuna weszła na salę, odrazu tego pożałowała. Przed nią widniał okropny widok. Krew była wszędzie, a ludzie albo się wydzierali, albo bili, albo dawno byli już martwi. Yuna patrzyła na to zrospaczona, jednak Chow wyskoczyła jej przed oczami.

— Co tu się....? — zdołała wydusić Yuna.

— Nie wiem! Nagle zaczęli się zabijać, gdzie ty byłaś?! — krzyknęła, obrzucona sytuacją. Pół twarzy miała we krwi, a Yuna wołała nie zgadywać czy to jej własna, czy kogoś innego. — Co ty robisz w tej toalecie, praktycznie dwie godziny cię nie było! Zaczynam się o ciebie martwić. — powiedziała poważnie, a Yuna chciała coś powiedzieć ale ktoś jej przerwał. Ni stąd, ni zowąt, gracz numer 001, staruszek, wrzasnął na pół sali że ma dosyć. Brunetka staał oszołomiona. Krzyknął głośniej niż jej nauczycielka matematyki, a w tym wieku? I co on robił na szczycie wierzy z łóżek? Jak on tam się dostał? Chow była tak samo zdziwiona co Yuna, i obie patrzyły się na to z otworzonymi na dwa metry buziami. Chow miała już coś dodać, ale w tym samym momencie do sali weszli - a raczej wbiegli - strażnicy, strzelając do góry z pistoletów, a Yuna że była najbliżej - instynktownie kucnęła i zakryła sobie uszy. Nagle poczuła jakieś ukłucie w okolicy nogi, ale nie zwracała na to uwagi. Coś było nie tak. Powoli się podniosła i popatrzyła się na staruszka z zmarszczonymi brwiami. Praktycznie nanoskeundę po tym jak krzyknął że ma dość, przybiegli strażnicy. Popatrzyła się na kwadrata znad zmrużonych oczu.

— Heong-So, co ty robisz? — zapytała wkurzona Chow. Yuna kompletnie się wyłączyła, Chow wołała ją dziesięć razy, przerażona że coś jej się stało.

— Cho Heong-So. — mruknęła Yuna. — Muszę pomówić z kwadratem. — powiedziała i popatrzyła się koleżance w oczy, a ta się szczerzyła jak szalona. — No co?

— Uhuhuhu, to ten kwadrat wielbiciel? — zapytała, mrugając okiem, a Yuna wywróciła oczami.

— Dlatego nic tutaj nie zjem. Co oni wam wsypują... — mruknęła.

— Cokolwiek chciałaś mu powiedzieć, zrobisz to po następnej grze okey? A teraz chodź. — oznajmiła Chow i pociągnęła zrezygnowaną brunetkę za sobą.

                                                                                              

*Autorka*

Przez przypadek zdradziłam mini informacje na temat biologicznego ojca Yuny.
Tych dociekliwych czeka prawdziwe śledztwo, chodziarz jestem pewna że większość z was już się zorientowała kto jest jej ojcem.

Enjoy! ✨✨✨

𝐂𝐀𝐑𝐏𝐄 𝐃𝐈𝐄𝐌 .squid gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz