16

1K 34 14
                                    

Byliśmy na równi. Oboje wygraliśmy po jednej z rozgrywek. Zastanawiałem się, co jeszcze przyjdzie do głowy mojemu Panu. Moje wargi były spierzchnięte, mięśnie moich ponownie skrępowanych rąk nieprzyjemnie bolały, a coś mówiło mi, że to dopiero początek.

- Praca u mnie, to nie tylko wyświadczenie mi usług seksualnych, skarby. Sprawdźmy, który z was poradzi sobie lepiej w typowych czynnościach sekretarza - usłyszałem głos Pana. Nie wiedziałem o co mu chodzi. W jakim sensie? Uchyliłem przymknięte wcześniej powieki i popatrzyłem na niego. W rękach miał stosy przeróżnych papierów i teczek. Co on wykombinował? Zanim udało mi się coś wymyślić, uprzedził mnie.

- Rozdam wam po części papierów, z którą będziecie musieli przejść od biurka... do tej ściany - oznajmił, pokazując dłonią, o co mu chodzi. Przełknąłem nerwowo ślinę i kiwnąłem głową, gdy spytał czy wszystko jasne. Niby przejście takiego odcinka to żaden wyczyn, jednakże mieliśmy utrudnienie. Mianowicie, Panicz pozostawił nasze nadgarstki skrępowane. Nie mieliśmy jak ich użyć. Trzeba było poradzić sobie w inny sposób. Pochyliłem się do kupki, która leżała przede mną i wziąłem zebrane papiery między zęby. Trzymając je w taki oto sposób, ostrożnie szedłem przed siebie, starając się, by ich nic się nie rozsypało. Pan ostrzegł nas bowiem, iż w przypadku, gdy choćby jedna kartka nam wypadła, automatycznie przegrywamy zadanie. Gdy już myślałem, że jest to najprostsza z konkurencji, poczułem wibracje cholerstwa które było umieszczone w moim wnętrzu. Jęknąłem, na zbyt intensywne działanie wibratorka, mimowolnie wypuszczając z ust zebrane wcześniej kartki. Spojrzałem na podłogę, gdy usłyszałem  śmiech Adama i wtedy właśnie zrozumiałem, że przegrałem. Obok mnie przeszedł skomlący współzawodnik, który także wypuścił z ust papiery, nie mogąc znieść dręczenia nas wibracjami. Wciąż... byłem pierwszy, który zgubił kartki...

- Chyba coś zgubiłeś, piesku - powiedział głupio Adam, kucając nade mną i podnosząc plik kartek. -Spokojnie, Tadashi. To dopiero połowa tego zadania. Masz jeszcze szansę to nadrobić. - dokończył, pogłaskał mnie po głowie i wstał.

- Cóż, gratuluję Mayumi, to już drugie twoje zwycięstwo. Naprawdę mnie zaskakujesz! -usłyszałem i spojrzałem w stronę mojego przeciwnika, gryząc wnętrze policzka. Musiałem się uspokoić. Panicz dobrze mówił, to nie był koniec. Wylądowaliśmy przy stoliku z telefonami i listą numerów pod które mieliśmy dzwonić i poumawiać Adama na spotkania. Na to wszystko był limit czasowy - piętnaście minut. Ten z nas, któremu uda się zorganizować więcej spotkań - wygrywa. Zacząłem od razu jak tylko Pan pozwolił i zadzwoniłem na pierwszy numer. Niestety, Pan Ainosuke nie odmówił sobie przeszkadzania nam i zmieniał natężenie wibracji, czy dla przykładu, bił nas biczem po plecach.

W pewnym momencie poczułem ciepły oddech na swojej szyi, który sprawił, że przez moje plecy przeszedł przyjemny dreszcz przez co na krótką chwilę umilkłem, jednak musiałem wrócić do rozmowy i zaliczyć to głupie zadanie. Na samym oddechu się nie skończyło. Pan zaczął składać pojedyncze, ale mokre pocałunki wzdłuż skóry na mojej szyi. Wtedy właśnie z moich ust uszło ciche westchnienie. Miał tak idealnie miękkie i zwilżone wargi, które w połączeniu z jego aksamitnym językiem i zębami, którymi miejscami mnie gryzł, sprawiały, że odpływałem w inny świat. Wziąłem głębszy wdech i ze sztucznym uśmiechem, żeby dodać sobie pewności siebie, kontynuowałem rozmowę. Żeby tego było mało, tym razem oddech starszego poczułem bliżej swojego ucha, na co znieruchomiałem.

- Chciałbyś, żebym cię teraz dotknął, prawda? Tadashi. - mruknął wprost do mojego ucha Pan Ainosuke. Nie ukrywając to co mówił było prawdą, ale siłą woli powstrzymałem się od odpowiedzi na to pytanie zaciskając zęby i zakończyłem rozmowę wręcz gryząc w międzyczasie swój policzek od środka. Cudem chyba było to, że na końcówce zdołałem powstrzymać się od gardłowego jęku, gdy to ręka mężczyzny dotknęła mojego krocza. Jego dotyk zawsze tak na mnie działał, w dodatku w takiej sytuacji jak teraz, ciężko się było pilnować na wodzy i skupić na zadanej czynności niżeli na tym, że ktoś taki jak Pan jest na tyle blisko ciebie, co na wyciągnięcie ręki. Ktoś też musiał pokazać, czyje miejsce, jest gdzie i kto powinien być osobistym pieskiem Panicza.

Pan Ainosuke i jego pies│Adam x TadashiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz