Erica miała szefa.
Co prawda nie poznała go jeszcze, a według Komisji rozmowa z nim w kwestii pracy miała stanowić jedynie formalność, ponieważ ze wzgląd na jej umiejętności, a raczej tęgi umysł potrzebowali jej na tym stanowisku. Po poprzednim dniu pozostało jedynie niemiłe wspomnienie zagłuszone poranną kawą, którą Erica sączyła spokojnie przy małym stoliku w kuchni, wpatrując się w widok budzącego się miasta, malującego się za oknem. Pierwszy raz od dawna zgodziła się wyjść ze znajomymi, co zakończyło się nieprzyjemną sytuacją w uliczce. Nie dość, że musiała się użerać ze śmierdzącym bandytą to jeszcze na głowę zwalił jej się dumny bohater, mający za cel ocalić tamtego wieczoru jakąś niewiastę.
Erica wciąż przed oczami miała ten pewny siebie uśmieszek, kiedy obcy mężczyzna próbował wprosić się jej do domu. Przysięgła sobie, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie jej ponownie spotkać tego gościa, użyje na nim quirku i sprowadzi do parteru. To było za wiele. Dzień zapowiadał się cudownie, za niedługo powinna zacząć się zbierać, aby zdążyć na rozmowę o pracę do bohatera numer dwa. Ciszę panującą w małym mieszkanku zakłócił dźwięk telefonu, informującego o przychodzącym połączeniu. Dziewczyna niechętnie odstawiła już pusty kubek po kawie, a widząc osobę dzwoniącą, starała się odwlec tę rozmowę jak najpóźniej w czasie. Zaraz po jednym połączeniu przyszło następne, a gdy i to nie doczekało się odebrania, natrętny rozmówca wysłał wiadomość tekstową.
Od: Mama
,,Pragnę przypomnieć Ci o jutrzejszym obiedzie rodzinnym. To cudowne, że Ethan przyjechał z Niemiec do Japonii, aby spędzić czas z rodziną, prawda? A to oznacza, że jego SIOSTRA również powinna być obecna.''
I nic więcej. Żadnego pytania o postęp kariery, samopoczucie, ale Erica już dawno przyzwyczaiła się do grania ostatnich skrzypiec w swojej rodzinie. Nigdy jej to specjalnie nie przeszkadzało. Dostawała w dzieciństwie tyle czasu i uwagi rodziców, ile uważali za potrzebne do jej prawidłowego rozwoju. W końcu w cieniu, tuż obok zawsze był Ethan, jej brat. Oczko w głowie rodziców, choć starszy, to rozpieszczany do granic możliwości. Na szczęście, nie przełożyło się to na jego dorosłe lata - wyrósł na niemieckiego bohatera z podium z dużym poczuciem sprawiedliwości i czułym dla najbliższych. Do oczu dziewczyny naleciały łzy na wspomnienie starszego brata. Całe życie powtarzano jaką to jest szczęściarą, że go ma, jaki utalentowany, jaki przystojny, mądry i zabawny. Najbardziej pożądana partia. Erica też kiedyś uważała swojego brata za ideał, teraz budził u niej dreszcze i strach. Kochała go, mogła na niego liczyć, bo on kochał ją.
Najbardziej na świecie.
A to oznaczało, że nie pozwoliłby jej opuścić rodzinnego obiadu. Erica pokręciła głową, nie chcąc zaczynać dnia od ponurych myśli, więc włożyła kubek do zlewu i założyła kurtkę. Miała nadzieję, że tym razem pan Hawks nie zadrwi z niej i pojawi się na spotkaniu. Całą drogę dziewczyna grała sama ze sobą w orzeł i reszka, zakładając poziom dzisiejszego szczęścia. Jak ostatnio i tym razem przywitała ją starsza sekretarka, która uśmiechnęła się do niej ciepło, zapraszając ręką, aby podążyła za nią.
- Wszystkie dokumenty zostały już wypełnione i podpisane, czekają tylko na podpis panienki - powiedziała sekretarka. Ciepło jej głosu otulało niczym ciepły szalik wydziergany przez babcię na drutach, który Erica nadal trzymała w prywatnych rzeczach. - Grafik Hawksa, rozkład pani pracy oraz pierwsze dokumenty będą znajdować się już na panienki biurku.
- Dostanę własne biurko? - zapytała, chcąc podtrzymać rozmowę, czując, że cisza nadszarpnęłaby jej nerwy.
Staruszka obejrzała się na idącą za nią dziewczyną. Jej okrągłe okulary znacznie powiększały jej brązowe oczy, przez co wyglądała trochę jak mucha. Jednak wyglądało to uroczo w parze z siwymi włosami lekko pofalowanymi przy podbródku.
CZYTASZ
Icarus | Hawks
FanfictionŻycie rzadko kiedy układa się po naszej myśli. Na wszystko trzeba sobie zapracować. Kiedy Erica zaraz po skończeniu szkoły otrzymuje wyjątkową szansę, musi zrobić wszystko, by udowodnić, że zasłużyła na stanowisko asystentki bohatera numer 2. Choćby...