12. Obsesja

441 48 19
                                    

Erica miała obsesję.

Na punkcie swojej pracy oczywiście.

Przez ostatnie tygodnie pracowała więcej niż zwykły pracownik. Wykonywała pracę także za inne osoby. Pomagała starszej sekretarce przy telefonach oraz dokumentacji z ostatnich misji Hawksa, którą ten jak zwykle zostawiał na ostatnią chwilę. Nawet dawny złoczyńca, Mr. Compress pomimo swoich zdolności, nie nadążał ze swoimi obowiązkami, przez co ciągle przychodził do kobiety po radę i pomoc. Erica całkowicie zatraciła się w pracy, nie odpowiadając na wszelkie próby kontaktu jej rodziny. 

Widziała rachunki. Potrzebowała więcej pieniędzy. Stypendium przestało wystarczać, ponieważ pewne usługi zdrożały, podobnie jak lekarstwa. Erica unikała także kontaktu z ludźmi, niedawno nazywanymi chociażby znajomymi. Nie zamierzała jednak się poddać. Była ambitną i utalentowaną osobą, pracowitą i musiała pokazać wszystkim, że jest najlepsza. Pomimo bycia podrzutkiem. Dochodziła godzina druga w nocy, kiedy kobieta odwróciła zmęczone spojrzenie od ekranu laptopa. Miała wrażenie, że współrzędne czy znane nazwiska mieszają jej się w umyśle, tworząc chaotyczną masę, niezdolną do niczego. Nie była rzeźbiarką, nie potrafiła z tego wszystkiego stworzyć jednej konkretnej myśli. Oparła czoło na dłoni, przypominając sobie o otaczającym ją świecie. Jadła dziś obiad? Kolację? O której wypiła ostatnią kawę? 

Erica westchnęła, uderzając dłonią w policzek. Nie mogła się rozpraszać! Niestety była tylko człowiekiem i nawet ona ulegała takiej słabości jak zmęczenie czy potrzeba snu. Przymknęła na chwilę oczy, dając sobie pięć minut przerwy, potem do kończy ten raport, obiecała sobie. Po co w ogóle w to brnęła? Sama sobie komplikowała życie, a nie potrafiła nic w nim zmienić. Od kiedy przyjechała do Japonii i powróciła do tutejszego życia... poczuła się zobowiązana do tego. Potrzebowała tej cząstki, która przypominała dobre dni.

— Jak Hawks może tak... — mruknęła, uświadamiając sobie od razu, co chciała powiedzieć. Pokręciła głową. Od kiedy zaczęła tu pracę, uważnie śledziła przebieg kariery pracodawcy. Pomimo swego sposobu bycia, oddawał się pracy całkowicie. — Nie mogę być gorsza...

Tylko Hawks zamiast zaharowywać się przy papierologii, jak robiła to Strauss, on spędzał od groma czasu w przestworzach, patrolując teren. Niby nadeszły spokojniejsze czasy, a jednak nawet zwykły cień w uliczce budził jego niepokój. Może to przez tę ostatnią sytuację? Nadal miał wyrzuty sumienia, że ponad dwa tygodnie temu skuł własną asystentkę i zaprowadził ją na komisariat. Była niewinna. A może chciała, aby tak myślał? Bohater wciąż nie wiedział, co knuli niemieccy bohaterowie. Przez ostatnie dni mijał się z Eriką, jak obcy, kiwając sobie głowami na przywitanie i pożegnanie. Czasem przynosiła mu coś do roboty, choć więcej brała na siebie.

Bohater numer dwa rozprostował skrzydła, czując jak te lekko zdrętwiały od bycia mocno przyciśniętymi do jego pleców. Zasiedział się w jednym miejscu stanowczo za długo, karcąc się za to, że większość czasu pracy spędził na pilnowaniu własnej asystentki. Jego złote, bystre oczy widziały, jak jej postać wstaje z krzesła, przechadza się po gabinecie i mówi coś do siebie. Zanotował sobie w myślach, że powinien zostawić tam piórko do podsłuchu. Dla pewności.

Kilkakrotnie przeczesał swój obszar, ciągle wracając tutaj z ukrytą nadzieją, że przyłapie kobietę na czymś nielegalnym i skończy cały ten cyrk. Może trzymanie jej na odległość nie było rozwiązaniem? Gdy jego telefon zadzwonił dochodziła trzecia. Zignorował przychodzące połączenie, zdając sobie sprawę z późniejszych konsekwencji. Ciągle zapalone światło w gabinecie Strauss i brak jej ruchów zaniepokoił go. Dyskretnie podfrunął pod okno, zaglądając do środka.

— Pedantka — prychnął, widząc równo poustawiane stosy papierów, które... powinny leżeć u niego na biurku. — Ech, znowu to robisz.

Czajenie się przy oknie, chociażby własnej agencji, nadal wydawało mu się niewłaściwe. Był szefem, nic dziwnego, że zajrzał do pracy o tak późnej porze. Czyjaś obecność na pewno zwróciła jego uwagę. W agencji panowała ta nieprzyjemna pustka, taka sama jak w jego mieszkaniu — codziennie. O każdej godzinie. Zdusił w sobie to nieprzyjemne uczucie, podchodząc bliżej drzwi kobiety. Jak się okazało nie zamknęła ich. Wszedł do środka z szerokim uśmiechem, udając, że znalazł się tu przypadkiem.

Icarus | HawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz