9. Podejrzenia

544 52 16
                                    

Hawks miał podejrzenia.

Choć w tej chwili wolałby się mylić. Tsukauchi sprowadził go do tej uliczki, ponieważ potrzebowali jego pomocy. Sprawa wcale nie była taka prosta jak myślał. Stał i patrzył uważnie na osobę skuloną w kącie uliczki. Ciężkie krople deszczu spływały po jego twarzy, wsiąkały we włosy i ubranie. Nie zwracał na to zbytniej uwagi. Nerwowo zaciskał wargi, milcząc. Żadna cięta riposta nie sunęła mu się na usta w sytuacji. Detektyw stanął obok niego z rozłożoną parasolką, lecz to za wiele nie dało przez skrzydła bohatera. One również moknęły.

- I co o tym myślisz? - zapytał mężczyzna, patrząc dziwną miną na człowieka przed nimi. - Jest w takim stanie, od kiedy go znaleźliśmy. Czekamy na zespół medyczny, aby podać mu leki nasenne. Nie pozwala do siebie podejść, wrzeszczy i krzyczy.

Hawks wykorzystał jedno piórko, aby podfrunęło do człowieka w uliczce i podsłuchało, co mówił pod nosem. Nic poza ,,przepraszam"  albo ,,pomocy" nie opuściło jego ust. Powtarzał na zmianę te dwa słowa niczym mantrę chroniącą przed wielkim złem.

- Hawks - odchrząknął Tsukauchi. - To kolejna ofiara znaleziona w takim stanie. Fizycznie nic im nie dolega, czasem parę siniaków, ale poprzedni mieli całkowicie zrujnowaną psychikę, podniesione ciśnienie i ataki lękowe. Z nim jest tak samo. Kilka lat temu znajdowaliśmy podobne przypadki, ale naprawdę rzadko. Rząd zignorował tę sprawę, uważając, że to zwykłe porachunki, bo cierpieli głównie złoczyńcy. Teraz obrano za cel każdego. Cywile, bohaterowie, złoczyńcy. Od kilku miesięcy nasiliły się ataki i za nic nie potrafimy znaleźć śladu, który doprowadziłby nas do sprawcy.

Bohater pokiwał głową. Słyszał kiedyś o ofiarze zaatakowanej kilka lat temu. Nikt się tym nie przejął, bo większym problemem była Liga Złoczyńców oraz Dzieci Amaterasu. I ktoś postanowił wykorzystać ten spokój, siejąc zamieszanie.

- Wyglądają, jakby byli zamknięci we własnym świecie, pozbawieni świadomości.

Te słowa podziałały na Hawksa jak kubeł zimnej wody. Przypomniał sobie przypadek, którego sam był świadkiem. Chciał tamtego dnia uratować dziewczynę, którą Komisja kazała obserwować ze względu na powiązania z niemiecką rodziną czołowych bohaterów. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, znalazł Ericę z obojętnym wyrazem twarzy i nieprzytomnym facetem. Mówiła, że to minie. Jednak moc wykorzystywana w tych atakach przypominała indywidualność Eriki. Czyżby ona...? Do końca sam nie wiedział jak działa jej dar. Co jeśli tak naprawdę za te ataki odpowiadała Erica? Wyciągnął telefon, chcąc szybko rozwiać swoje wątpliwości. Wybrał numer asystentki, nie dbając o to, czym się zajmuje. Odebrała dość szybko, co go zaskoczyło.

Słysząc jej głos, uśmiechnął się lekko. Nie... Bywała wredna i niemiła, ale nikogo by nie skrzywdziła. Jej głos był spokojny, ale zdradzający, że właścicielka nie jest w dobrym nastroju.

- Gdzie jesteś? - Mówiła, że ma rodzinne sprawy do załatwienia, ale wolał się upewnić, że nie ukrywała się po dokonanym ataku zupełnie gdzieś indziej. Westchnął, słysząc jej odpowiedź. - Byłaś gdzieś wcześniej?

Powinien jej zaufać, jeśli chciał, aby oba zaufała jemu. Mógłby wtedy ją wykorzystać do pozyskania potrzebnych informacji. Ta sprawa zaczęła go irytować, że trwała tyle lat i ktoś postanowił zaburzyć stworzony przez współpracę bohaterów pokój. Mimo że wolał wierzyć, że Erica nie zawiniła, nie mógł jej wykluczyć - jej indywidualność prezentowała się całkiem podobnie. Hawks nie był typem osoby, która rzuca bezpodstawne oskarżenia.

- W tej chwili zjaw się w agencji - warknął, chociaż miał zachować pozory wyluzowana. Po prostu ta niewiedza go denerwowała i chciał poznać prawdę już teraz.

Icarus | HawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz