9

35 2 0
                                    

Zwykle w wakacje zapominam o nauce więc już w pierwsze dni zrobiłam wszystkie wypracowania. W te wakacje mam pełno planów. Od półkolonii zaczynających się w moje urodziny, przez obóz i wyjazd do Rowów, po wizytę u dziadków. Więc mam co robić a zamierzam jeszcze spotykać się w wolne dni z przyjaciółkami i uszyć sukienkę zaprojektowaną praktycznie rok temu. Nie żebym miała jakieś nadzieję bym została zaproszona bo w to wątpie, ale jednak w tym roku będzie bal i chociaż po dormitorium bym sobie w dzień balu pochodziła w tej sukience.

W końcu się zbliża sobota 11 lipca czyli moja wyprawiana dwunastka. Wreszcie gdy jestem uczennicą hogwartu to się cieszę że mam urodziny w wakacje. Wyprawiam je na działce i zaprosiłam niestety tylko najbliższe osoby czyli Melanie, drugą kuzynkę w tym samym wieku- Aurelie, Lea i Ann. Impreza minęła w bardzo fajnej i zabawnej atmosferze. Była nawet jedna gra gdzie rzucałyśmy do siebie piłką przy muzyce a gdy muzyka się zatrzymywała to osoba z piłką losowała ciuch który musiała na siebie nałożyć. Tego dnia Aurelie u mnie nocowała, a następnego- ja u niej. W zasadzie od niedzieli do piątku u niej byłam bo razem chodziłyśmy na półkolonie. Były to filmowo-kulturowe. Były zajęcia m.in z dubbingu i teatru (ale bardziej od strony technicznej oraz radzenia sobie ze stresem) a na koniec każdego dnia był film. Co do zajęć z radzenia sobie ze stresem. Mieliśmy piłeczki antystresowe i nie byłabym sobą gdybym nią nie podrzucała. Co się musiało stać? Oczywiście piłeczka mi wypadła przez okno. Nadal się śmieje na to wspomnienie. Często z kuzynką szłyśmy do starbucks'a i jako iż nie lubię kawy to zamawiałam napoje bez niej i z perspektywy czasu...można powiedzieć że prawie się uzależniłam od java chip bez kawy. Nie dosłownie bo mogę do starbucks'a jeździć tylko w wakacje i ferie ale zawsze to biorę gdy tam jestem.

Tydzień po zakończeniu półkolonii pojechałam na obóz "młodych artystów" z Melanie. Oprócz łazienki 2 lub 3 razy mniejszej od miejsca parkingowego bardzo mi się podobał pobyt tam. Była jednak dość straszna dla mnie chwila. Wyobraźcie sobie dwie 12-latki które są bardzo wrażliwe i nagle ich koleżanka od gipsu na twarzy (robiliśmy maski) mdleje. Tak właśnie było i ja płakałam nie tylko z tego powodu ale też się martwiłam o kuzynkę bo ona się bardzo z tą dziewczyną zaprzyjaźniła i się bałam że Melanie ze stresu sama zemdleje. Oprócz tego incydentu mam raczej pozytywne wspomnienia. W dniu kiedy wróciłam akurat były urodziny Ann (10 sierpnia) i dałam jej kopertę z trzema galeonami i dopiskiem na zewnętrzu koperty by otworzyła później.

Kilka dni później (jakby ktoś tracił poczucie czasu to jest jakaś połowa sierpnia) pojechałam z Aurelie i Lea do Rowów i jak były cudowne momenty to...no cóż atmosfera nie zawsze była kolorowa
Leanne bolała głowa i źle się czuła. Mnie oprócz tego jeszcze bolał brzuch z głodu i nogi z braku kondycji a już trochę chodziliśmy. Ja nie chciałam narzekać bo zawsze gdy się wyżalam podczas wakacji to rodzice mówią bym nie przesadzała. Lea akurat powiedziała o swoim stanie moim rodzicom (przyjechała ze mną i moimi rodzicami) to tata ją odprowadził do domku. Uznałam że nie ma sensu się męczyć i zaczęłam sama się skarżyć ale ja już wrócić nie mogłam. Po jakimś czasie strzelania fochów znowu się uśmiechałam ale wróciła moja przyjaciółka.
- Oo, widzę że już lepiej?- zapytała się mnie a złość i irytacja wróciły.
- Oo, widzę że księżniczka wyzdrowiała?- odpowiedziałam ironicznym tonem.
Nie jestem z tego za bardzo dumna ale już taka jestem. Czasem powiem coś za dużo.

Wróciliśmy po tygodniu i zostało jeszcze trochę czasu, bo tym razem gdy wiemy gdzie jest Pokątna to lecimy do Londynu 28 sierpnia. Czyli jeszcze tydzień. Za dnia przesiadywał na dworzu a wieczorami szyłam moją chmurkową sukienkę. Jak nie dokończe tutaj to dokończe w Hogwarcie. W urodziny Leanne (27 sierpnia) pakowałam się do szkoły ale zauważyłam przez okno znajomą mi już sowę. Sowę Potterów. Wpuściłam ją dałam jej jeść i pić, i przeczytałam list.

Hejkaaa

Nie mogę się już doczekać aż was zobaczę. Oczywiście pisze to i do Lary i do Ann. Muszę się wam pochwalić że dostałam coś cudownego. Skrzydełka wróżki! Już je uwielbiam. Nie dość że są śliczne to jeszcze trzepoczą! Mama chyba się nie zgodzi bym je ubrała do Hogwartu ale i tak spróbuje. Mimo wszystko znowu wszystkiego najlepszego.

Do zobaczenia w szkole
Lily

Ps. Nie mogę się doczekać 2021 bo nie zapomnę że mi obiecałaś pożyczyć książkę o wydarzeniach z pierwszego semestru.

Uśmiechnęłam się czytając ten list. Wiedziałam oczywiście o skrzydłach już wcześniej ale mimo że Lily ma 12 lat to wcale mi nie przeszkadza jej wewnętrzne małe dziecko. Jest to nawet troszkę urocze. No ale wracając, najpierw się spakowałam potem się spotkałam na mini imprezkę u niej z okazji jedenastych urodzin (jest rok młodsza) i co do wieku to jakoś mimo że coś czuje że nie może być czarownicą to mam taką małą nadzieje. W sumie dostała "list z Hogwartu" ale to podróba. Dzień później byłam w samolocie z Ann i naszymi rodzicami. Jakoś mam wrażenie że za jakieś 2 lata im się to znudzi i się po prostu przeprowadzimy do Anglii. Wzięłam ze sobą mój podręczny szkicownik w którym mam zaznaczone cegiełki do stuknięcia. Gdy już byliśmy w hotelu to uznałam z rodzicami że pójdziemy na Pokątną następnego dnia czym podzieliłam się z Ann. Tak więc 29 pojechaliśmy do Dziurawego Kotła. Z pomocą rysunku otworzyłam przejście i skierowałam się do Esów i Floresów. Kupiłam potrzebne książki a następnie resztę potrzebnych rzeczy. 30 i 31 sierpnia jeździliśmy jednego dnia w nowe miejsca do zwiedzania a następnego w polubiane przeze mnie. Wreszcie 1 września. Wreszcie wrócę do Hogwartu.

To najdłuższy rozdział do tej pory bo prawie 1000 słów. Mówiłam coś o nie przeskakiwaniu w czasie? Od następnego rozdziału

Lara Kan| Tajemnica założycieli HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz