24

17 1 0
                                    

Lily pov

Chciałam otworzyć oczy, ale wokół mnie było zbyt jasno. Kiedy zaczęłam się przyzwyczajać do światła widzianego przez powieki, powoli otworzyłam oczy i się rozejrzałam. Pełno białych łóżek, parawany, ściany Hogwartu. No tak. Skrzydło Szpitalne. Teraz sobie wszystko przypomniałam. Ciekawe ile tu leżałam i czy już były mecze Ravenclaw vs Hufflepuff i Gryffindor vs Slytherin. Albo  ciekawe kto mnie odwiedzał. Wszystko mnie bolało od bezruchu więc pewnie leżałam tyle że już po meczach. W tym momencie zauważyła mnie pani Pomfrey.
- Wreszcie się panienka obudziła. Rodzeństwo i przyjaciele się o ciebie niepokoiło. Szczególnie często przychodził tu jeden z twoich braci razem z twoją przyjaciółką chociaż musiałam ich często wyganiać. Oni chyba nie rozumieją czym jest spokój- mimowolnie się uśmiechnęłam z satysfakcją, bo domyślam się, że chodzi o Albusa i Larę.- Ale no dobrze, jak się czujesz panno Potter?
- Jestem troszkę obolała, ale tak to dobrze.
- Zaraz ci przyniosę eliksir łagodzący ból. Jeśli wszystko dobrze pójdzie wypuszczę cię w piątek.
Dużo mi to nie mówiło skoro nie wiem jaki dzisiaj dzień.
- Ee... Proszę pani a co jest dzisiaj?
- Wtorek, 2 marca.
Gdy to usłyszałam opadłam zrezygnowana na poduszkę. Około 2 tygodnie tu leżałam i spałam. Nie wiem co się teraz dzieje w szkole a najgorsze jest to że mam zaległości których za nic mi się nie chce nadrabiać. Chociaż skoro mam Larę jako przyjaciółke... Może poproszę ją po prostu aby mnie nauczyła praktyki a teorie oleje. Tak. To jest dobry plan.
- Mogłaby pani poinformować uczniów z mojej rodziny oraz Larę Kan i Ann Scameny że już się obudziłam? Chciałabym się z nimi zobaczyć.
- Oczywiście ale jeszcze nie teraz. Musisz wypocząć a przy takiej ilości odwiedzających zrobi się za duże zamieszanie.
- Prooooszeee! Odpoczywałam pół miesiąca. Nie potrzebuje więcej czasu.
- Och no dobrze- odpowiedziała pani Pomfrey i zrezygnowana poszła do swojego gabinetu.

Lara pov

Gdy dostałam wiadomość o wybudzeniu się Lily, od razu pobiegłam prawie wpadając na innych. Na korytarzu do Skrzydła Szpitalnego spotkałam Albusa, który chyba coś próbował wytłumaczyć Scorpiusowi, a za mną zobaczyłam jak idzie Ann. Pomachałam do niej, a ta do mnie podbiegła i razem dogoniłyśmy chłopaków.
- ... że nie będzie miała problemu z tym że też przyjdziesz. Pewnie przewidziała że ja ciebie poinformuje a nie że nie chce żebyś też przyszedł- usłyszałam skrawek słów Albusa.
- Hejka!- przywitałam się z nimi. Chwilę później zrobiła to Ann a ślizgoni nam odpowiedzieli.
- Lily!- krzyknęliśmy na wejściu. Przy gryfonce byli już Rose i Hugo.
- Lara możemy porozmawiać w cztery oczy?- zapytała mnie Lily gdy podeszłam. Mówiąc to miała podejrzany uśmiech. Jakby coś wymyśliła albo się czegoś dowiedziała. Ze skupionym i zdziwionym wzrokiem pokiwałam powoli głową. Rudowłosa wstała z łóżka i zaciągnęła mnie trochę dalej.
- Byłaś tu kilka razy z Albusem?- bardziej stwierdziła niż spytała i poruszyła brwiami.
- Ee...- Lara spokój.- No tak, a skąd to wiesz?
- Pani Pomfrey mi powiedziała, że był tu mój brat i przyjaciółka. Nie było ciężko się domyśleć który brat z którą przyjaciółką- przewróciłam na to oczami i zaprowadziłam Lily z powrotem do reszty urywając rozmowe.
- A jak tam mecze?- zapytała całą gromadę. W końcu podczas wyników była nieprzytomna.
- Wygraliśmy!- powiedziała szczęśliwa Rose a Albus i Scorpius przestali się uśmiechać. A podobno Quidditch ich nie interesuje.
- Ravenclaw też- dodałam z dumnym uśmiechem.
- Gratulacje Lara. Bo to ty złapałaś znicz co nie?- dopytała Lily a ja pokiwałam głową.- A właśnie, mogłabyś mi pomóc z zaległościami? Wiem że na wszystkich przedmiotach jesteś najlepsza.
- Ogólnie spoko, ale nie przesadzaj. Czasami mi coś nie pójdzie i dostanę Z gdy inni dostaną W albo P.
- No ale tak całościowo to jesteś najlepsza- zgodziła się z gryfonką Ann.
- Dobra niech wam będzie- przyznałam rację tylko by się odczepiły. Nie lubię o sobie myśleć że jestem w czymś najlepsza bo podświadomie gdzieś to wiem a jakbym świadomie to wiedziała to moje ego mogłoby za bardzo wzrosnąć a nie chce być zarozumiała, samolubna czy wredna.

Do piątku po lekcjach pomagałam Lily z zaległościami w Skrzydle Szpitalnym. W sobotę poszłyśmy do biblioteki ale był pewien problem. Al postanowił się tam pouczyć i wybrał akurat stolik w zasięgu mojego wzroku. Co chwila patrzyłam na niego i nie mogłam się skupić. Jeszcze gorzej było gdy mieliśmy kontakt wzrokowy. Musiałam całą siłą woli się powstrzymywać od nagłego uśmiechu. Lily chyba zauważyła że coś jest nie tak bo się odezwała.
- Hej, co jest z tobą? Wydajesz się jakaś nieobecna.
- To nic takiego, nie wyspałam się i w dodatku troszkę mnie głowa boli. Ale jest w porządku. Serio. Kontynuujmy.
- Na pewno? Jak chcesz możemy szybciej skończyć, w dodatku już prawie wszystko przerobiłyśmy. Została tylko historia magii i... eliksiry- ostatnie słowo powiedziała z odrazą.
- Eliksiry nie są aż takie złe! To na prawdę proste. Parę zasad, składników i instrukcji. Tak na prawdę to pył...
- Bez urazy- przerwała mi Lily- ale straasznie to nudne i skomplikowane, a nie chcę zasnąć lub tym bardziej nie chce żeby mi mózg wyprało. Sorka.
- Nie no spoko, rozumiem. To co? Jutro o tej samej porze?
- Lara, na prawdę jakaś zamulona jesteś. Jutro prawie od razu po obiedzie aż do kolacji mamy przecież spotkanie w Pokoju Życzeń.
- Faktycznie!- uderzyłam się dłonią w czoło.- Jak ja mogłam zapomnieć! Dobra zbierajmy się- powiedziawszy to wstałam od stolika i ruszyłam do wyjścia z biblioteki ostatni raz oglądając się za Albusem.

Jak tylko się pożegnałam z gryfonką szłam jak na autopilocie do Pokoju Wspólnego Ravenclaw. Kiedy weszłam do dormitorium zobaczyłam że dziewczyn nie ma i jeszcze godzina do kolacji więc postanowiłam się położyć. Po drodze na prawdę mnie rozbolała głowa.

Kiedy tak leżałam, nagle zobaczyłam coś co było jak wspomnienie ale nie było moim wspomnieniem.

Kot, który wyglądał zupełnie jak ten Ann, który wygląda jakby chciał atakować.

Wielka fala wody.

Wichura.

Pożar.

Trzęsienie ziemii.

Wszystko działo się w bliżej nie określonych miejscach. Zerwałam się i spojrzałam wokół siebie. Cornelia się na mnie patrzyła z zaciekawieniem. Co ona tu robiła? Czemu nie słyszałam jak weszła? Spojrzałam na zegar na mojej półce. Pół godziny po rozpoczęciu kolacji.
- Spałam?- zapytałam współlokatorkę, a ona pokiwała głową na tak. To oznacza że to wszystko to był sen. Zwykły sen. Zignorujmy fakt, że wyglądało to jak wizja i bolała mnie przy tym głowa. To był tylko sen a ja miałam migrenę.
- Miałaś koszmar? Zawału dostałam gdy tak gwałtownie się obudziłaś z przerażeniem- zapytała mnie.
- E... Tak. Tak, tak zwykły koszmar. Byłaś już na kolacji?
- Nie, przyszłam godzinę temu poczytać, ale jak chcesz to możemy teraz pójść razem bo akurat skończyłam rozdział.
- No to chodźmy

Przez następne dni ciągle mnie ten sen prześladował. Nie śnił mi się ponownie ale nie mogłam przestać o tym myśleć. Miałam wrażenie że to ma jakieś znaczenie. Problem w tym że jeszcze nie wiem jakie.

Lara Kan| Tajemnica założycieli HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz