49

3 1 0
                                    

Powrót był ciężki, jednak czułam się silniejsza z nowymi umiejętnościami. Oczywiście opanowałam same podstawy, ale to zawsze jakiś początek.

Ludzie na lekcji poza moimi znajomymi patrzyli na mnie jak na trędowatą, a ja nauczyłam się to ignorować (przynajmniej powierzchownie). Ann też wróciła. Przepraszałam ją już z milion razy odkąd ją zobaczyłam przytomną i chyba miała mnie delikatnie dość. Mówiła, że wie, że nie zrobiłam tego specjalnie i mi wybacza, ale jakoś stała się zdystansowana. Nie żeby mnie to zdziwiło, ale zwyczajnie mnie to raniło, bo nie wiedziałam co mogę zrobić by to naprawić. Chciałam, żeby było jak dawniej. Obawiałam się jednak, że nie było to możliwe.

Z tego powodu trochę rozpadła się nasza grupka i się podzieliliśmy. Ja się trzymałam z Alem i Lily, a Ann ze Scorpiusem, który nie ukrywał urazy do mnie. Towarzystwa też mi dotrzymywała Cornelia i zaczęłam więcej rozmawiać z Hannah i jej koleżankami. Były w porządku. Trochę mi się rozlazł kontakt z Dainem, a on sam zaczął być jakiś dziwny.
- Co tam?- zapytałam go na jednej z lekcji eliksirów i zmarszczyłam brwi widząc, że Aniston nagle zamknął jakiś notes. Jakby się bał, że ktoś go odczyta.
- Nic, a tam?
- Bywało lepiej...- po tym rozmowa się urwała.

Clinton oczywiście musiał mi uprzykrzać życie, a gdy się dowiedział, że jestem z Albusem, przyczepił się jeszcze do niego. Al zdawał się nie zwracać na to uwagi, póki mówiono o nim. Za to, gdy Mathew coś mówił na mój temat to zaczynało się robić agresywnie. Tylko teraz miałam żywioły po mojej stronie więc sama załatwiałam sprawę popychając Clintona wiatrem lub wylewając na niego wodę. Nie polepszałam tym swojej sytuacji, ale uznałam, że skoro nigdy mnie nie lubił to nie bardzo mnie jego opinia obchodzi.

Była połowa października i wybrałam się z Hannah i jej przyjaciółką Emmą na spacer po błoniach. Emma była dla mnie bardzo miła, jednak miałam przy nich trochę FOMO. Nie znałam ich tak długo jak one siebie nawzajem.
Byłyśmy na granicy lasu obok jeziora. Mój wzrok odwrócił jakiś ruch między gałęziami. Najwyraźniej tylko ja to zauważyłam.
- Co jest?- zapytała Hannah.
- Nic- pokręciłam głową, ale wtedy znowu coś mi kazało się odwrócić. Serce mi momentalnie przyspieszyło, bo myślałam, że zobaczyłam czarnego kotka, którym mogła być Plaga.
- Coś tam jest?- tym razem pytanie zadała skonsternowana Emma.
- Wydawało mi się, że...- wtedy uznałam, że niepotrzebnie je niepokoić i pokazywać jaką mam paranoję.- Nieważne.
- Zrobiło się chłodno może wracajmy- zaproponowała Hannah na co przystałyśmy. Gdy się odwróciłyśmy zaczęłyśmy się oddalać, usłyszałyśmy, tym razem każda z nas, charakterystyczny dźwięk podobny do podmuchu wiatru. Odwróciłyśmy się więc i zobaczyłyśmy ogień na jednym z drzew Zakazanego Lasu, który chętnie by się dalej rozprzestrzenił. Spojrzałam na moje koleżanki spanikowana i zapewniłam:
- Przysięgam, że to nie ja!
- Nie no luz. A umiesz to zgasić czy coś? My możemy pomóc rzucając aquamenti.
- A nie lepiej zawiadomić jakiegoś nauczyciela?- nie zgodziła się z Emmą Hannah.
- To ty idź, a my spróbujemy to spowolnić jakoś- zauważyłam, że obie były zaskakująco opanowane, mimo że płonienie objęły już kolejne 3 drzewa. Podeszłam bliżej lasu i spróbowałam odnaleźć źródło mocy ognia. Dlaczego kiedy pierwszy raz muszę wykorzystać nowe umiejętności w terenie to musi być to to, czego nie lubię najbardziej. Zaskoczyła mnie moc pożaru. Była dużo bardziej chaotyczna i mocniejsza od świeczki. Co było dość logiczne, ale z takim ogniem jeszcze nie miałam styczności, a na pewno będąc wrażliwa na moc żywiołów. Wzięłam spokojny głęboki oddech, jak to nauczyłam się przy próbach gaszenia świeczek. Wtedy jest lżej. Ogień zazwyczaj poddawał się mojemu spokojowi i dał się opanować. Oddychałam tak przez parę sekund wciąż połączona z płomieniami, ale woda i dym w powietrzu mnie rozpraszały. Do nich miałam łatwiejszy dostęp i wręcz się narzucały. Oderwałam się na chwilę od mocy.
- Emma, mogłabyś nie dodawać już wody? Chyba byłabym w stanie to opanować, tylko że inne żywioły odwracają moją uwagę- dziewczyna pokiwała głową i się nieco odsunęła.

Powróciłam do uspokajania siebie i ognia oddychaniem, aż w końcu poczułam, że oddał mi się we władania już do końca. Wtedy stopniowo go gasiłam. Zaczęło mi się robić słabo. Czułam, że już blisko ugaszenia tego małego pożaru. Nagle jednak niekontrolowanie upadłam na ziemię i straciłam kontakt z żywiołem. Mimo wszystko ogień faktycznie się zmniejszył. Powrócił do tego jednego drzewa.
- Lara! Wszystko w porządku?- podbiegła do mnie Emma, choć w zasadzie stwierdzam to jedynie na podstawie głosu. Miałam straszne mroczki przed oczami i głośno dyszałam.- Pewnie się przemęczyłaś. To było trochę za dużo dla ciebie. Ale i tak jesteś niesamowita. Nigdy nie widziałam żeby czarodziej zrobił coś takiego.
- Może dlatego, że to nie jest zwykła magia czarodziejów- powiedziałam słabym głosem i się uśmiechnęłam. Wiele to dla mnie znaczyło, że ktoś spoza moich najbliższych przyjaciół docenia moje zdolności. Że kogoś nie przerażam, choć widział cały proces używania tej magii, nie tylko tak o sobie wie, że ją mam.

Kiedy ponownie spojrzałam w stronę drzew okazało się, że ogień został ugaszony. Nie zauważyłam, kiedy zjawili się nauczyciele.
- Kan, dlaczego ostatnio jesteś wszędzie tam, gdzie coś się dzieje?- zapytała raczej retorycznie załamana McGonagall.- Czy coś ci dolega?
- Trochę mi słabo, nic poza tym- odpowiedziałam. Zdołałam w międzyczasie już usiąść.
- W takim razie zabierzemy cię do Skrzydła Szpitalnego, niech pani Pomfrey cię obejrzy. Haywood, ty i panna Clinton wracajcie do zamku i zajmijcie się swoimi sprawami- po usłyszeniu nazwiska Emmy tak szybko obróciłam głowę w jej stronę, że powróciły mroczki przed oczami. Widać po jej minie, że nie chciała, żebym się dowiedziała, a przynajmniej w taki sposób, że jest siostrą osoby, która zniszczyła mi w szkole życie. Poczułam się zdradzona.
- Pogadamy później- rzuciła do mnie z przepraszającym wzrokiem i poszła za Hannah.

~•~

Pani Pomfrey zatrzymała mnie na noc. Stwierdziła, że potrzebuję zregenerowania wszystkich sił witalnych. W tym zregenerowania mojej magii. Z tego powodu, mimo że rano mogłam już wyjść na śniadanie, dostałam zwolnienie z lekcji i polecenie, żebym nie korzystała tego dnia z czarów, a szczególnie z magii żywiołów.

Nie miałam pomysłu na to co ze sobą zrobić. Po śniadaniu po prostu położyłam się na swoim łóżku w dormitorium, aż w końcu coś mi przyszło do głowy. Żeby sprawdzić czy jestem wężousta, wcale nie muszę rozmawiać z wężem. Przynajmniej nie z prawdziwym. A kiedy ma być lepszy moment na coś takiego niż dzień wolny?

Wymknęłam się z pokoju, chociaż teoretycznie nie robiłam nic nielegalnego. Jeszcze. Odnalazłam opuszczoną łazienkę dla dziewczyn i weszłam do środka.
- Kto tu jest?- jeszcze nigdy wcześniej nie miałam okazji spotkać Jęczącej Marty, ale wiedziałam, że to ona pyta.
- Część, jestem Lara Kan. Ty jesteś Marta, prawda? Miło cię poznać- przyjęłam taktykę bycia miłej, może się na mnie nie wydrze.
- Skąd wiesz kim jestem? Na pewno z tych ochydnych plotek o płaczącej, jęczącej Marcie. Czego tu szukasz?- zawsze mogło być gorzej.
- Chciałabym się dowiedzieć, czy za tym, co cię zabiło jest więcej tajemnic niż te, które zostały odkryte- odpowiedziałam spokojnym, neutralnym głosem.
- Bawisz się w Harry'ego Pottera, hm? Ahh Harry był taki przystojny... wciąż jest. Wiesz, że widziałam go wcale nie tak dawno temu? Był tutaj i odwiedził moją łazienkę- ciągnęła rozmarzona zapominając o głównym temacie.
- 2 lata temu w październiku, czy tak?
- A skąd o tym wiesz?- zapytała podejrzliwie.
Myśl, Lara, Myśl.
- Przyjaźnie się z Albusem- nie wspomniałam o tym, że z nim chodzę, nie wiedząc jak by zareagowała. Kto ją tam wie, może by mnie za konkurencję wzięła, skoro ma taką słabość do Potterów?
- Oj tak, Albus też jest niczego sobie- powstrzymałam śmiech na myśl, że właśnie mówi o ojcu i synie w tym samym kontekście.- Ale wróć, co chcesz tu zrobić?
- Zobaczyć czy jestem w stanie otworzyć Komnatę Tajemnic- wzruszyłam ramionami.- Mam podstawy, by podejrzewać, że mogę władać mową węży i liczę, że znajdę coś więcej na ten temat i Komnaty.
- Brzmi interesująco. Opowiesz mi jak wrócisz? Coś czuję, że możemy zostać koleżankami- mówiąc to obleciała mnie wokół.
- Jasne, Marto- uśmiechnęłam się.- A więc czas spróbować.
Obejrzałam umywalki i znalazłam tą z wygrawerowanym wężem. Skupiłam się na nim, spróbowałam nawiązać podobną więź, co z żywiołami, gdy podejmuję się kontrolowania ich.
- Otwórz się...

Lara Kan| Tajemnica założycieli HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz