43

14 1 0
                                    

Obok mnie stanął Mathew Clinton i najwyraźniej słyszał wszystko. Miałam ochotę go w tym momencie zabić gołymi rękami.
- Słuchając tego wszystkiego nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Dlaczego ty miałabyś być kimś wyjątkowym?
- Odpuść sobie- powiedziałam i skierowałam się do Wielkiej Sali.
- Uciekasz ode mnie?
- Nie, po prostu nie zamierzam tracić czasu na ludzi którzy nie są tego warci- odpowiedziałam pewna siebie i poszłam dalej. Chyba nie mógł znaleźć argumentu w odpowiednim czasie więc dalej szliśmy w ciszy.

Weszliśmy do Wielkiej Sali i nagle mój "towarzysz" podniósł głos:
- Uwaga prezentuje wam potomkinię Ravenclaw i Slytherina!- zamarłam, a wszyscy zaczęli albo szeptać albo pytać się nawzajem "co?" albo śmiać się myśląc że to jakiś śmieszny żart. Jednak każdy był ciekawy mojej reakcji. Nie wiem w którym momencie przeszłam na środek pomieszczenia, a wokół mnie z odstępem około półtora metra zebrał się tłum ludzi. Starałam się skupić na wybrnięciu z sytuacji. Zauważyłam gdzieś w tłumie Ann. Chyba chciała się do mnie przedostać. Trzymałam kciuki żeby jej się udało i żeby mnie stąd uratowała. Najbardziej mi się nie podobał fakt że całą sytuacją przewodził mój wróg.
- No ale szlama wnuczką Slytherina? Chyba nigdy w to nie uwierzę- śmiał się Clinton
- Bo ty to niby takiej czystej krwi. Interesuję się rodami czarodziejów i jakoś twoje nazwisko nie jest za bardzo wyszczególnione. Poza tym ta informacja o której wspominasz powinna być przeznaczona tylko dla mnie, dyrektorki i profesor Trellawney- miałam dość tego zamieszania wokół mnie. Czuje jakby coś we mnie buzowało. I to dosłownie. Nie chodzi mi o złość chociaż to też. Chodzi o coś... większego.
- Skoro niby jesteś dziedziczką Slytherina i Ravenclaw to pokaż jakieś szczególne umiejętności, no dawaj. Może najpierw test na Salazara. Wyczaruje węża a ty z nim sobie utnij pogawędkę- zrobiłam wielkie z przerażenia oczy słysząc jego słowa. Od zawsze bałam się węży. W dodatku nie wiem czy jestem wężousta. Mam duszę Lizzy Slytherin ale czy mam jej wszystkie umiejętności?
- Po prostu dajcie mi spokój- chciałam odejść ale zatrzymał mnie głos Matthew.
- Co, tchórzysz?
Nienawidziłam jak ktoś ocenia moje słowa i czyny szczególnie w ten sposób. Nie lubiłam też być nazywana tchórzem. Wszystko się na siebie nałożyło.
- POWIEDZIAŁAM. DAJCIE. MI. SPOKÓJ!- wrzasnęłam na całą Wielką Salę. Nagle z moich rąk wydobył się ogień. Prawdziwy ogień ale mnie nie patrzył. Mój strach i swego rodzaju fascynacja go zatrzymały, ale wtedy do mnie doszły krzyki. Obejrzałam się i gdy to zobaczyłam oczy zaszły mi łzami. Poparzyłam Ann. Poparzyłam swoją przyjaciółkę, która niczym nie zawiniła. Spojrzałam na swoje dłonie. Wiedziałam że panuje nad wodą i z przepowiedni wynikało że ogólnie "nad żywiołami" ale myślałam że no nie wiem- na przykład to było tak ogólnie a ja władam tylko jednym. Spojrzałam po ludziach. Wszyscy się odsunęli daleko ode mnie. Ze  s t r a c h u. To jest okropne uczucie widzieć jak taki tłum patrzy na ciebie z przerażeniem w oczach. Clinton jakoś oprzytomniał i wszystko jeszcze bardziej pogorszył. Rozpoczął piekło w moim życiu.
- Potwór! To na pewno czarna magia! Trzeba ją gdzieś zamknąć albo dobrze pilnować. Nie wiadomo co jeszcze ta wiedźma potrafi- słysząc to nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Nie wiem kiedy zaczęłam płakać ale teraz byłam już świadoma tego płaczu. W świecie czarodziejów określenie "wiedźma" jest z trochę innym znaczeniem, intencjami i mocą. Tu to nie oznacza oskarżenia o czary bo wszyscy tu czarują. Tu oznacza to złe wykorzystywanie czarów. Bycie złą czarownicą nie pod kątem umiejętności a spożytkowania tych umiejętności. Nikt nie lubi być oskarżanym. A ja jestem szczególnie wrażliwa na tym punkcie. Wybiegłam z Wielkiej Sali na nic nie patrząc.

Nie wiedziałam gdzie biegłam. Gdy udało mi się na chwilę zatrzymać i opanować łzy na tyle by coś zobaczyć zobaczyłam że jestem na 7 piętrze niedaleko Pokoju Życzeń. I tam się właśnie skierowałam. Trudno. Będę tam miała dormitorium do póki mnie nie wsadzą do Azkabanu. Bo myślę że to może być nieuniknione. Boję się. Najzwyczajniej się boję. Pokój Życzeń z wyglądu przypomina mój pokój w nowym domu. Po prawej, za filarem, jest łóżko które akurat wygląda jak te z dormitorium. Na przeciwko biurko, po lewej w kącie duży regał na książki. Za zakrętem jest kanapa, która jak łóżko, pasuje bardziej do Pokoju Wspólnego i zamiast telewizora jest kominek. Okna też są w tym samym miejscu co w moim pokoju ale one, ściany i podłogi akurat są jak w Hogwarcie. Tu było idealnie. Po trochu z moich dwóch domów. Bo w Hogwarcie zawsze będę się czuła jak w domu. Skuliłam się pod drzwiami które momentalnie zarosły pnączami. Trzeci żywioł się uaktywnił. Ciekawe kiedy i w jaki sposób objawi się powietrze. Może się kiedyś na tyle na uczę nim panować by stawać się niewidzialna? Fajnie by było. I byłoby to też przydatne. Co chwile wibrował mi MagPhone na palcu więc zdjęłam pierścień. Zabawne. Jak w jakiejś stereotypowej scenie z filmu akurat zaczęło lać za oknem. Chociaż zastanawia mnie czy na prawdę pada czy to tylko iluzja. W końcu z zewnątrz nie widać okien pokoju życzeń. Pewnie jakbym chciała to bym mogła nawet zobaczyć tam śnieg mimo że jest późne lato.  Przymknęłam oczy przywołując wydarzenia z dzisiejszego dnia pozwalając płynąć dalej łzom. Nigdy nikogo nie skrzywdziłam, przynajmniej nie naumyślnie, a jak już przez przypadek coś komuś zrobiłam to nigdy to nie było coś na taką skalę. Przecież Ann będzie miała po tym bliznę do końca życia. Znienawidzi mnie.

Nie wiem ile czasu minęło, ale ciągle sama się nakręcałam. Ostatecznie postanowiłam się położyć na łóżku. Przez ten cały czas miałam sprzeczną myśl że chciałabym aby ktoś z bliskich mi tu osób mnie odnalazł, przygarnął i pocieszył. Z drugiej strony nie chciałam żeby ktokolwiek mnie widział. Chciałam do domu chociaż w jakiś sposób w domu byłam. Podkuliłam nogi i nakryłam się kocykiem który nagle się obok pojawił. Uznałam że chyba spróbuje zasnąć i zamykając oczy zobaczyłam jak pokój jeszcze bardziej obrósł roślinnością.

Coś was w ostatnim czasie rozpieszczam tymi rozdziałami. Szczególnie moją drogą przyjaciółkę-szwagierkę którą pozdrawiam (tak wiem, ty to będziesz zadowolona dopiero gdy Al i Lara będą razem). Trzymajcie kciuki za moją wene i czas żeby te 2 czynniki mi się nie skończyły.

Lara Kan| Tajemnica założycieli HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz