46

13 2 0
                                    

Pov Cornelia

Przez zniknięcie Lary, a potem także Albusa, przesiadywałam sporo z ich znajomymi. Choć niedużo ich zostało. Lily i Scorpius. Jedna ciągle rzucała aluzje co do zaginionych (z czym w zasadzie się zgadzałam ale ktoś musi zachować czysty umysł), a drugi wiecznie się martwił o "przyjaciółkę" w szpitalu. Było to męczące zaczynając od tego, że ja ogólnie nie za bardzo lubię ludzi. Ale uznałam, że w sytuacji gdzie mojej przyjaciółki nigdzie nie ma od ponad doby, powinnam się z nimi trzymać. Byliśmy wręcz doborową ekipą. Nic tu się nie kleiło. Lily, przyjaciółka Lary i Ann, siostra Albusa. Scorpius, przyjaciel Albusa. I ja, przyjaciółka Lary. Byliśmy łączeni przez ludzi, ale sami mieliśmy ze sobą dość mało wspólnego. Chociaż muszę przyznać, że powoli zaczynam mieć wspólne tematy z Potterówną.

Siedzieliśmy u mnie w dormitorium i zbliżał się wieczór. Wszystkie wczorajsze wydarzenia były tak dynamiczne, że miałam wrażenie jakby to było co najmniej dwa tygodnie temu.
- Słuchajcie- zaczęła Lily.- Wiem, że was to może średnio interesować, ale nie mam komu innemu powiedzieć. A ja mam potrzebę komuś powiedzieć. Mam chłopaka.
- Albus cię zabije, a wcześniej tego chłopaka- zaśmiał się ślizgon.
- Kto to?
- Jest z naszego roku i mojego domu więc akurat ty możesz mniej więcej kojarzyć. Will, taki brunet dość wysoki.
- Oo, chyba wiem który to. Ale nie widziałam żebyście jakoś dużo rozmawiali.
- A no jakoś tak wyszło. Ale muszę wam powiedzieć, że jest super. Serio. Najbardziej to bym chciała się tym podzielić z Larą i Ann, ale wszyscy wiemy dlaczego nie mogę.
- Ciekawe ile jeszcze je ominie...

Obudziłam się w środku nocy straszliwie głodna. Nic nie miałam, a do śniadania logiczne ze jeszcze parę godzin. Nie dałabym rady znowu zasnąć. Postanowiłam odnaleźć kuchnię o której kiedyś czytałam.

Najciszej jak mogłam wymknęłam się z dormitorium. Wiedziałam, że ryzykuję utratą wielu punktów i szlabanem, ale to jest Ravenclaw albo ja. Oczywiście że wolę żeby ucierpiał mój dom w rankingu niż śmierć głodową. Odnalazłam obraz z owocami, połaskotałam gruszkę i weszłam do środka.

Pomieszczenie było nieco większe od Wielkiej Sali więc była to imponująca powierzchnia. Stoły odpowiadały tym na górze, a przy kuchennych stoiskach uwijały się skrzaty domowe. Był tam jednak ktoś jeszcze. Ktoś kto pakował dużo jedzenia do jakiegoś worka.
- Albus? Co ty tu robisz? Cała szkoła szuka ciebie i Lary!- chłopakowi prawie wypadł cały prowiant, gdy się zorientował, że nie jest sam.
- Proszę, nie mów nikomu, że mnie widziałaś. Mogę odpowiedzieć na twoje wszystkie pytania tylko niech nikt się o tym nie dowie.
- W porządku, obiecuje. Gdzie jest Lara?
- W pokoju życzeń. Dlatego tu jestem. Żeby zrobić nam zapasy jedzenia i picia.
- Dlaczego się ukrywacie?
- Lara nie jest w stanie stawić czoła konsekwencjom wypadku, a ja... jej dotrzymuje towarzystwa- na to ostatnie mój kącik ust się uniósł w uśmieszku.
- Towarzystwa powiadasz. Sory, wiem ze to nie moja sprawa, ale nie mogę się powstrzymać i muszę zapytać. Co jest między wami?
- Emm... Tak aktualnie?
- Tak aktualnie.
- Można powiedzieć że aktualnie... jesteśmy razem
- OMG W KOŃCU! To znaczy: gratulacje.
- Dzięki. Chyba.
- Mogę do was pójść? Proooszee!
- Nie jestem pewny, czy ona chciałaby kogokolwiek widzieć.
- Ciebie chce. Nie uważasz ze to trochę samolubne uważać że jesteś jedynym którego Lara chce widzieć?- zapytałam prowokacyjnie.
- No dobra, niech ci będzie. Tylko że...
- No gadaj.
- Widzę że jest coś czego mi nie mówi, ale nie chce naciskać. Chce tylko żebyś ty też nie naciskała żeby nie poczuła się atakowana.
- Nie ma sprawy- gdy to powiedziałam Albus coś rozłożył w rękach.
- Wchodź pod to.
- Czy to ta słynna peleryna niewidka?- zapytalam z szeroko otwartymi oczami.
- Tak, a teraz pod nią wchodź.

Szliśmy najciszej jak się dało pod peleryną niewidką. Myślałam wtedy o tym, jaki to fart że akurat Albus ją znalazł. W końcu z nim porozmawiała i najwyraźniej już nie ignorowała. Uważałam że są dla siebie stworzeni. Jakby się ich nie znało to aż tak by tego nie było widać. Ale mi wystarczyło znać perspektywę Lary i od czasu do czasu obserwować tą dwójkę by to widzieć. Droga już trwała kilka minut, a nie wydawało się żeby w okolicy był jakiś nauczyciel.
- Całowaliście się?- po prostu musiałam zapytać. Chłopak nie odpowiadał i taka odpowiedź mi wystarczała żeby się szeroko uśmiechnąć. Ważne było dla mnie szczęście przyjaciółki. W zasadzie jedynej. Z nikim innym tak bliskiej relacji nie zbudowałam. Nawet przed Hogwartem. Ja po prostu nie lubię ludzi. Ale Lara ma w sobie tylko wrodzonej i nieirytującej charyzmy, że jej zaufałam. Dlatego mega się cieszę, że jest w końcu z chłopakiem, który jej się tyle podobał.

Kiedy drzwi do Pokoju Życzeń się nagle pojawiły postanowiliśmy wspólnie że lepiej jeśli on wejdzie pierwszy.
- Hej Lara, jestem i proszę nie zabij mnie- szeptem powiedział Albus.
- Co? Co zrobiłeś że miałabym cię za-... Cornelia. Czemu jej powiedziałeś?- zapytała z wyrzutem co nieco mnie zabolało bo poczułam się tu niechciana.
- Sama mnie przypadkiem znalazła. Strasznie się martwiła o ciebie i...
- Umiem za siebie mówić.
- Pytanie było do mnie.
- Nieważne. Laruś, kochana tak się o ciebie bałam- podeszłam do dziewczyny i ją przytuliłam.- Tak nagle zniknęłaś i nikt nie wiedział gdzie jesteś. Potem jeszcze Albus w poszukiwaniach zaginął. Już myślałam że grasuje tu jakiś potwór porywający uczniów.
- Cor, ale ty nie wiesz co się stało?
- A kogo to obchodzi? Dobra, to nie za fajnie brzmiało. Ty tego specjalnie nie zrobiłaś co nie?
- Jeszcze pytasz?- oburzył się Albus.
- To było pytanie retoryczne. Naucz się to rozpoznawać- chłopak przewrócił oczami a ja powróciłam wzrokiem do przyjaciółki.
- Słuchajcie, nie powinniście się o mnie martwić jeśli nie wiecie wszystkiego.
- A to niby czemu? Co zmieni w twoim położeniu jakaś tajemnica skoro tak czy siak naumyślnie nic złego nie zrobiłaś? No już, nie nakręcaj się tak. Powiesz nam czy nie, nadal będziemy się o ciebie troszczyć- nie bardzo mi się podobało to że był tu też Albus i słuchał prawdziwej mnie, ale najwyraźniej musiałam się do tego przyzwyczaić.
- Dobra, powiem wam ale nie świrujcie. No i przede wszystkim uwierzcie mi.

Lara Kan| Tajemnica założycieli HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz