30

28 2 5
                                    

Zbliża się Halloween czyli Noc Duchów i nie mogę się doczekać. W Hogwarcie może i się nie przebiera, ale uczty z okazji Nocy Duchów są tu cudowne. W dodatku będę na początku kolacji śpiewać w chórze, do którego się w tym roku dostałam.

Od pierwszej wizyty w Hogsmeade bardzo często wychodziłam na błonia z Cornelią i Dainem. Czasami dołączali się jeszcze współlokatorzy ślizgona. Na szczęście Clinton był tylko raz i szybko się zmył. Zazwyczaj chodziliśmy przy granicy Zakazanego Lasu albo przy brzegu jeziora rozmawiając o wszystkim i o niczym. Dobrze się czułam w tym towarzystwie. Tak jakbym żyła pełnią życia. Co jest dziwne bo Lily i Ann były moimi najlepszymi przyjaciółkami. Ale z nimi było trochę inaczej. Przy dziewczynach czułam spokój i bezpieczeństwo. Mogłam im powierzyć wszystko i im ufać. Nasze spotkania były zazwyczaj bez pośpiechu i na spokojnie. Za to spotkania z Cor i Dainem były spontaniczne, dużo się działo, a czas płynął 5 razy szybciej. Mogłabym stwierdzić, że moje najlepsze przyjaciółki i nasza ta grupka były dla mnie jak rodzina, a moja współlokatorka i ślizgon to tacy znajomi do przypałów i odwalania różnych rzeczy. Chociaż Cornelią zaczynała być połączeniem obu i trochę przeraża mnie niekontrolowane oddalanie się od reszty.

Rozmyślając nad tym schodziłam po schodach z dormitorium i gdy już zaczęłam iść to na kogoś wpadłam. Byli to bliźniacy o blond włosach. Przyjrzałam się im wiedząc, że skądś kojarzę ich twarze.
- Coś się stało?- zapytał pierwszy.
- Czemu się tak dziwnie patrzysz?- dopytał drugi.
- Chwiiiila moment. Jesteście dziećmi Luny Lo... Scamander?- olśniło mnie nagle. Przecież Luna miała synów bliźniaków a Lorcan i Lysander byli niesamowicie do niej podobni jak na nich patrzyłam.
- Tak a co?- usłyszałam podwójny głos.
- Nic nic. Po prostu podobni jesteście do swojej mamy. Jestem Lara, miło mi was poznać- przedstawiłam się.
- Wiemy
- Jesteś szukającą w naszej drużynie
- A tak, prawda- czasami zapominam że nie gram sobie tak o, a w reprezentacji domów i mogę być przez to trochę rozpoznawalna.- Dobra idę czytać. Mam nadzieję, że do zobaczenia.

Chciałabym już wtedy znać całą moją historię i drzewo genealogiczne, ponieważ znowu w kolejnym pokoleniu prawie każdy będzie jakoś połączony z każdym. Ale na te tajemnice jeszcze poczekam.

~•~

Kolejna wizyta do Hogsmeade, ale sobie tym razem odpuściłam. Nie potrzebowałam  nic a słodyczy najem się następnego dnia, w Noc Duchów. Ze względu na prawie pusty oprócz pierwszaków i drugoklasistów zamek postanowiłam się przejść i zobaczyć z ciekawości kto oprócz mnie został i postanowił wyjść z Pokoju Wspólnego. Po drodze widziałam oczywiście też Lorcana i Lysandera oraz brata mojej ślizgońskiej koleżanki, bo oni to są z 2 roku. Gdy mijałam bliźniaków uśmiechnęłam się i pomachałam do nich, ale poszłam dalej na "zwiady".
Oczywiście co się musiało stać na zakręcie? Zderzyłam się, a jak inaczej. To chyba moja dodatkowa moc- zderzenie się z ludźmi. A najczęściej wpadam na pewnego chłopaka z 5 roku, na którego musiałam wpaść i teraz. Albus.
- Sorki- powiedziałam i chciałam jak najszybciej się oddalić.
- Gdzie się tak śpieszysz?- zapytał ze śmiechem. Automatycznie się uśmiechnęłam.
- Ee w sumie to nigdzie- odpowiedziałam.
- Chcesz pójść do kuchni? Może uda nam się dostać trochę słodyczy przygotowanych na jutro- zaproponował.
- A biedne skrzaty domowe będą musiały robić kolejne?- zapytałam ze specjalnie przerysowanym przejęciem w głosie. Oboje się zaśmialiśmy. Kocham gdy tak się dzieje.
- Możemy w takim razie poprosić o coś innego nie będącego pilną potrzebą na jutrzejszy wieczór.
- Zgoda- zgodziłam się z uśmiechem.

Ostatecznie dostaliśmy ciasto czekoladowe z bitą śmietaną i kakao. Nie wiem jak te skrzaty to robią, że wszystko jest tak pyszne. Wieczorem wspominałam ten mile spędzony czas z Albusem uśmiechając się do sufitu.
- Co ty taka zadowolona?- zapytała mnie Cornelia.
Lara szybko myśl.
- Dobry dzień i jutro Noc Duchów. To tyle- odpowiedziałam i chociaż wyczułam, że mi nie wierzy to nie pytała więcej.

Następnego dnia w Noc Duchów spotkała mnie niespodzianka. Podczas śniadania McGonagall ogłosiła coś.
- Uwaga! Proszę o uwagę! Dzisiaj na wieczorną ucztę przybędą w goście uczniowie innej szkoły.- w Wielkiej Sali nastała cisza z wyczekiwaniem.- Z Akademii Magii Beauxbatons i zostaną u nas na tydzień więc bądźcie gościnni. -oznajmiła dyrektorka. Byłam bardzo zaskoczona taką wizytą, ale oczywiście nie miałam nic przeciwko. Nawet interesował mnie proces nauczania we francuskiej akademii. Postanowiłam ubrać się z tej okazji w bardziej dobrane ciuchy niż losowa duża koszulka i dresy. Wybrałam przylegającą czarną bluzkę z białym nadrukiem i czarne dresy w które dół bluzki włożyłam. Włosy zaczesałam do tyłu i zrobiłam małego koka zostawiając ⅔ włosów rozpuszczone.

Trochę rozmawiałam z Cornelią, czytałam, potem spotkałam Lily i z nią rozmawiałam, znowu czytałam i nadszedł w końcu wieczór i wszyscy mieliśmy się zebrać przed szkołą. Byłam bardzo ciekawa jacy okażą się uczniowie. Czy też zhejtują hogwart tak jak poprzednie pokolenie podczas turnieju trójmagicznego? Mam nadzieję, że nie i będą w porządku. Ktoś coś zobaczył na niebie i faktycznie był to latający wielki powóz Akademii Beauxbatons. Widzę, że nie zmienili sposobu podróżowania w gościny. Powóz wylądował i zaczęły wychodzić uczniowie. I wtedy mnie zamurowało.

Melanie?

Hejj, mam nadzieję, że rozdział w porządku. Jako iż będzie wolne to zamierzam pisać więc spodziewajcie się rozdziałów. Jednak nie wiem czy opublikuje coś do 24 więc składam wam życzenia wesołych świąt.

Lara Kan| Tajemnica założycieli HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz