17

35 2 2
                                    

Wielka Sala była chyba najpiękniejszym miejscem jakie kiedykolwiek widziałam. No cudowne były te dekoracje. Jeszcze sklepienie wyglądające jak nocne niebo, które dziś było bezchmurne. Odnalazłyśmy Lily, ale po tym czułam się trochę odosobniona. Hamiltona w zasadzie nie znałam i rzadko się odzywałam gdy Ann rozmawiała z nim i Lily. Z chłopakami też nie za bardzo mogłam pogadać, bo i oni mają swoje sprawy więc czekałam tylko aż się zaczną tańce.

Z rozmyśleń wyrwała mnie muzyka i widok ręki Albusa wyciągniętej w moją stronę. Oczywiście na początku były wolne piosenki, potem jednak rozkręciła się impreza. Oswoiłam się trochę z towarzystwem i też zaczęłam z nimi gadać i żartować. Głównie byliśmy we czwórke- ja, Ann, Lily i Mil, ale czasami dołączali do nas ślizgoni. Albus poszedł się czegoś napić. Po około minucie usłyszałam za sobą jakąś awanturę. Odwróciłam się i zobaczyłam Ala otoczonego trzema chłopakami, na oko z 6 roku. Podeszłam tam by zobaczyć co się dzieje.
- Jakiś problem?- zapytałam o dziwo pewna siebie. Czasami robię coś sprzecznego z moimi nawykami.
- A ty to kto? Nie za mała jesteś na bal?
- A co was mój wiek obchodzi?
- A to że dziecku się tłumaczyć nie będziemy
Już chciałam coś odpowiedzieć, ale Albus mnie uciszył przykładając dłoń do mojej buzi.
- Lara, nie ma sensu
- Oo czyli się znacie...- odwrócił się teraz do Albusa.- A może to właśnie z tym dzieckiem poszedłeś na bal, hm?
- Ona nie jest "dzieckiem"- powiedział i chyba nawet tego nie przemyślał więc ciepło mi się zrobiło na serduszku że mnie broni.
- A nawet jeśli ze mną poszedł to co? Co wam do tego? Po prostu go zostawcie w spokoju
- Patrzcie, musi go bronić jedenasto...
- Mam 12 lat- powiedziałam z automatu choć to i tak nie poprawiło mojej sytuacji.
- No dobra, ale jednak, czternastolatek musi być broniony przez dwunastolatkę, jakie to żałosne- naśmiewał się dalej.
- Żałośni to dopiero wy jesteście- odpowiedziałam i odeszłam ciągnąc ze sobą ślizgona.- Od czego to się w zasadzie zaczęło?
- Od tego co zawsze. A potem się zastanawiali z kim ktoś taki jak ja mógłby przyjść na bal. Dzięki że się za mną wstawiłaś
- Niee, nie powinnam. Pewnie tylko pogorszyłam sytuacje...
- Nie prawda. Ty tą sytuację zakończyłaś więc to co było w trakcie jest już nie ważne- powiedział i mnie przytulił. Wtedy poczułam jak brakowało mi przytulenia się do kogokolwiek. Wtedy usłyszeliśmy Ann i Lily.
- Awww, ale wy słodko wyglądacieee
Odsunęliśmy się od siebie i spojrzałam na moje przyjaciółki wzrokiem "już nie żyjecie".

Bawiłam się na balu do 3 w nocy, a gdy wróciłam do dormitorium Miley już spała, Cornelia czytała, a Ava jeszcze nie wróciła z balu (oczywiście była zaproszona przez swojego chłopaka). Długi warkocz Cornelii był opuszczony obok jej łóżka przez co jego koniec leżał na podłodze.
- Hej, co czytasz?- spytałam szeptem. Ona też była mugolaczką a jej książka nie wyglądała na magicznie wydaną.
- Rywalki, z mugolskiej serii książek. Mega się wciągnęłam. Przeczytaj kiedyś
- Oo, kiedyś na pewno przeczytam- powiedziałam mówiąc do siebie żeby zapamiętać by kiedyś kupić i poszłam się przebrać. Zasypiając nie mogłam przestać myśleć o całym balu, o rozmowach z Albusem idąc do Wielkiej Sali, o spokojnych tańcach na początku, a szalonych w trakcie i na końcu, o sprzeczce ze starszymi chłopakami, jak Albus mnie bronił i jak potem mnie przytulił. W końcu z uśmiechem na twarzy zasnęłam nie myśląc nawet o tym że potem muszę się wyrobić by na 11 być na stacji Hogsmeade.

Obudziłam się, a raczej zostałam obudzona po 9 i tak bardzo nic mi się nie chciało że postanowiłam zabrać tylko rzeczy które mogą mi się przydać w ferie świąteczne. Przecież wróce tu za 2 tygodnie. Zabrałam ciuchy na ten czas, rzeczy do rysowania, książki, pergaminy i pióro. Oczywiście nie zapomniałam o Minnie. Cieszę się na powrót do domu bo zobaczę się z moimi pieskami- Nutka ma 4 lata, a Hessi 2.

W tym roku wigilia była u mnie i przyjechała Aurelie z rodzicami. No i nieźle się obłowiłam choć nie ze wszystkich rzeczy będę często korzystać bo przecież w Hogwarcie nie działa elektronika. Dostałam statyw z lampą, okulary VR (to są chyba jedne z najdroższych rzeczy jakie dostałam a jednak to są te najbardziej nie funkcjonalne), słuchawki bezprzewodowe-będą za pewne używane przez całe ferie i wakacje przez kilka następnych lat, fiszkę bo Ann mnie w tamte wakacje nauczyła jeździć i zegar ze wzorem "peron 9 3/4" ("platform" ale Lara widzi po polsku). Potem z Aurelie poszłyśmy do Melanie by zobaczyć się z nią i bliźniakami.

30 grudnia, w środę przyszłam z rzeczami do Ann, bo jako iż mieszkam w bloku to nie mam kominka a będziemy podróżować do domu Lily za pomocą proszka fiuu. Strasznie się stresowałam, czy nie wypadnę ze złego kominka. Nagle zobaczyłyśmy w jej kominku zielone światło i wyszedł z tamtąd Harry, Lily i... Albus. O boże jak dziwnie sobie o Harrym pomyśleć "pan Potter" no ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. W każdym razie Harry przywitał się z rodzicami Ann co nie było dla nich problemem bo jej mama była nauczycielką angielskiego. Ja już gadałam z Ann i Lily i podzieliłam się z gryfonką moimi obawami.
- Spokojnie, jak dobrze wymówisz miejsce i nie będziesz się wierciła to wszystko będzie w porządku.
W końcu musieliśmy się zbierać. Wypuściłam Minnie i powiedziałam jej gdzie ma lecieć. Harry wziął mój kufer i klatkę dla sowy, a Albus wziął kufer Ann. Ślizgon jako pierwszy wszedł do kominka, za nim Lily, potem Ann i nastała kolej na mnie. Wzięłam do ręki proszek fiuu i powiedziałam wyraźnie to co poprzednie osoby.

Lara Kan| Tajemnica założycieli HogwartuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz