Rosemary
– Ciociu, popływaj! – krzyknął zachęcająco Chris, biegnąc w moją stronę w rękawkach i kąpielówkach.
Zaśmiałam się, łapiąc go w ramiona. Nie był jeszcze mokry, więc nie ucierpiałam.
– Uważaj. – Pocałowałam młodego w czoło. – Wujek Vincent z wami pływa. Ja zaraz muszę porozmawiać z twoim tatą.
– Ale dlaczego? – Westchnął zasmucony.
– To ważne.
– A kiedy wyjeżdżasz? – spytał, rozglądając się.
Ścisnęłam rączki chłopca, a on spojrzał na mnie niezadowolony. Pocałowałam go w jasne włosy. Rozczulał mnie tak samo jak jego brat. Obaj byli rozbrajający.
– Jutro, wiesz? Ale będę tutaj mieszkać, więc będziemy się widywać.
Nie mogłam uwierzyć, że wypowiedziałam te słowa i były one prawdą. Tak się stanie, a ja będę najszczęśliwsza.
– Będziesz? Tutaj? – Popatrzył na mnie zszokowana, jakby przeprowadzenie się do innego miasta było czymś nierealnym.
– Tak, Christophe. Tylko nie z wami w domu. Będę mieszkała w tym samym mieście. Teraz muszę wrócić do domu i spakować się, a wy lecicie z rodzicami na Kubę. Gdy wrócicie, już tutaj będę.
Uśmiechnął się szeroko, eksponując ubytki w uzębieniu. Wybuchnęłam śmiechem, kręcąc głową.
– Super – skomentował i pobiegł do brata z nowiną.
Obok mnie na leżak opadła Allison. Uśmiechnęła się i podała mi szklankę z zimnym sokiem.
– Cieszę się, że będę cię tu miała – powiedziała cicho, przeczesując palcami jasne włosy.
Na jej palcu błyszczał pierścionek zaręczynowy i obrączka. Tworzyły bardzo ładną całość i zupełnie pasowały do mojej siostry. Nie wydawała się ani trochę zmęczona przedwczorajszym przyjęciem.
– Cieszę się, że w końcu wracam do domu – szepnęłam i upiłam łyk soku.
Przymknęłam oczy, czując dreszcze na ciele. Nowy Jork był głośny, niebezpieczny i wielki. Przerażał mnie tłumem ludzi, który będę spotykać na ulicach i uczelni. Jednak gdy tu mieszkaliśmy, czułam się na miejscu. Waszyngton dalej był mi obcy. Był przystankiem na mapie i nigdy nie dano mi szansy, bym mogła zaaklimatyzować się w tym mieście. Błąkałam się po Białym domu, szukając swojego azylu, a wszędzie czułam się jak intruz.
– Jak to wszystko widzisz? – Allison nie owijała w bawełnę.
Spojrzałam na jej zmartwioną minę.
– Będę mogła poznawać ludzi. Normalnie. Nie będę uczyła się zdalnie i w końcu zamieszkam sama. To jest mój plan.
– Ale ci wszyscy ludzie i tak będą wiedzieć, kim jesteś – zauważyła.
Skinęłam głową, bawiąc się szklanką.
– Prawda. Tyle, że ja mam już przyjaciółkę. – Zerknęłam na siostrę i posłałam jej uśmiech. – Ciebie. Na studiach chcę po prostu mieć znajomych. Nie mam czasu na testowanie wszystkich pod względem zaufania, więc nie szukam głębszych relacji. Chcę po prostu móc wyjść z kimś na kawę, poplotkować, pójść na zakupy, pouczyć się wspólnie. Brakuje mi normalności.
Odstawiłam szklankę na ziemię i zsunęłam nogi z leżaka, pochylając się do przodu. Ukłucie w klatce piersiowej nie pozwoliło mi równo oddychać. Czułam, jak nadchodzi fala smutku, która była niczym ciężarek ustawiony na moim torsie. Blokowała mnie.
CZYTASZ
Mirror: palący wybór. Tom 3|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}
RomanceMiałeś wybór, podjąłeś decyzję. Mogliśmy zaprzestać, oboje znaliśmy konsekwencje. Rosemary i Douglas nigdy nie mogli mieć szansy. Ich związek byłby zbyt wielkim zamieszaniem. Córka prezydenta i o wiele starszy... właśnie, kto? Dla mediów biznesmen...