rozdział 16 - Trouble.

831 71 23
                                    


DOUGLAS

Nad Nowym Jorkiem zachodziło słońce. Jak zwykle w porze zimowej zbyt wcześnie, by się nim nacieszyć. Zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu, zapinając guzik marynarki. Chłodny dreszcz przeszedł przez całe moje ciało. We Francji było zdecydowanie mniej mroźnie. Niezadowolony otworzyłem drzwi auta i podałem Rose rękę, by mogła bezpiecznie wysiąść i się nie poślizgnąć.

– Cieszę się, że wróciliśmy dzień wcześniej – westchnęła, z rozmarzeniem spoglądając na dom Allison i Gabriela. – Stęskniłam się za nimi.

– Wiem, Rosie. Dzień przed powrotem na uczelnię to idealny plan na nadrobienie czasu. – Objąłem ją w talii. Przylgnęła do mnie ubrana w puchową kurtkę i uśmiechnęła się szeroko. – Idziemy, bo zmarzniesz.

– Chyba ty – odparowała i ruszyła w stronę rezydencji.

Zabrałem z bagażnika prezenty i dogoniłem ją.

– Kiedyś musimy odwiedzić moich rodziców – rzuciła przez ramię.

– Poczekaj, będę miał wtedy akurat złamaną nogę. Nie mogę. Przykro mi.

– Idiota.

Wzruszyłem ramionami, otwierając przed nią drzwi.

– To cały ja.

Niestety wizja spotkania Clarków była okropna, ale spotkanie było nieuniknione. Nasz układ przestał być sztuczny i powinni znać prawdę.

Weszliśmy do domu Cardinów, w którym już od progu było głośno. Bliźniaki biegały po salonie, krzycząc do siebie i bawiąc się. Westchnąłem, ściągając Rosemary płaszcz z ramion. Lubiłem dzieci, ale ich krzyki były męczące.

– Rose! – Allison zbiegła ze schodów i rzuciła się siostrze na szyję.

Tuliły się dobre pięć minut. Spojrzałem na kuzyna, który właśnie wyszedł z gabinetu. Uśmiechnął się, więc nie miał złych wiadomości. Przynajmniej taką miałem nadzieję. Podałem mu rękę, witając się z nim.

– Dobrze was widzieć – stwierdził Gabriel. – Sytuacja jest opanowana.

– Powiedzmy. – Wzruszyłem ramionami, przypominając sobie, kto stał za całą ukartowaną dramą. – Chciałbym z tobą porozmawiać. Możemy teraz?

– Tak, chodź do gabinetu.

Ruszyłem za Gabrielem korytarzem do pomieszczenia, w którym odcinał się od rodziny. Miał na głowie wszystkie sprawy i nie zazdrościłem mu. Trzymanie ręki na pulsie, jeśli chodziło o dostawy, długi, rozmowy z innymi rodzinami i spinanie tego, przerastało mnie. Na szczęście był jeszcze Vincent, który był w tym wszystkim opoką.

– Jak wyjazd? – Gabriel łypnął na mnie, siadając za biurkiem.

Rozłożyłem się w skórzanym fotelu.

– Dobrze. Za dobrze. Clark nie będzie zadowolony, że z układu zrobiłem romans, ale trudno. Za późno już na zmiany.

– Traktujesz ją poważnie?

– Nie pytaj mnie o to. Przecież znasz odpowiedź – odparłem surowo i zacisnąłem szczękę.

– W porządku. O czym chciałeś rozmawiać?

Zmiana tematu jeszcze bardziej mnie zdenerwowała, ale wiedziałem, że poruszenie tej kwestii muszę mieć za sobą. Zacisnąłem palce na nasadzie nosa, wzdychając cicho.

– Chodzi o Vanessę. Muszę się z nią zobaczyć.

– Już ją trochę nastraszyliśmy, nie wiem, czy jest sens to rozdrapywać.

Mirror: palący wybór. Tom 3|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz