Rosemary
Wyplułam kawę, którą piłam. Nigdy tego nie zrobiłam. Nigdy w życiu. A jednak teraz siedziałam z brodą obklejoną słodkim napojem, zupełnie zaskoczona. To nie była moja wina, że do tego doszło. Brałam łyk, akurat wtedy, gdy do kuchni wszedł mój przyszły szwagier w samych spodniach od garnituru. Jego muskularny tors był opalony i musicie mi uwierzyć, że świetnie się prezentował.
Teraz Gabriel stał i patrzył na mnie, śmiejąc się głośno.
– Bardzo miło powitanie – stwierdził i wziął głęboki wdech, żeby się uspokoić. Podszedł do mnie i cmoknął w policzek.
– Dlaczego chodzisz rozebrany? – wytknęłam mu, wycierając brodę serwetką. – To znaczy to twój dom i twój dzień, ale...
– Postanowiłem deprawować młode studentki. – Gabriel poruszył sugestywnie brwiami i odwrócił się do ekspresu.
Wyrzuciłam serwetki do śmieci, czując jak ogarnia mnie zażenowanie. Wprost marzyłam o takiej wpadce.
– Dawno przylecieliście? Wybacz, już nie ogarniam, kto wchodzi, a kto wychodzi. – Zerknął na mnie przez ramię i zaraz wyjął kilka filiżanek na kawę.
– Pół godziny temu. Allison ma teraz manicure, więc chciałam ratować się kawą.
– Ale na mój widok stanęła ci w gardle. Pięknie. Aż tak ze mną źle?
– Widziałeś się kiedyś w lustrze? – odparowałam i zsunęłam się z krzesła.
W odpowiedzi Gabriel uśmiechnął się i podał mi filiżankę z nową kawą.
– Dzięki, panie młody. Idę na górę.
– Powodzenia z szykowaniem się. Powiedz jej, że będę czekał przy ołtarzu i niech nie waży się uciekać.
Pokręciłam głową na niego i wyszłam z kuchni. Dopadły mnie psy Liliany i Vincenta. Oba oczywiście wygłaskałam i wyprzytulałam, zanim udałam się do dziewczyn na piętro. Gdy do nich dołączyłam, sypialnię ogarnęło szaleństwo przygotowań. Pokój wypełniała ulubiona muzyka mojej siostry, coraz mieszająca się z naszymi śmiechami. Za nic w świecie nie oddałabym nikomu tego dnia. Beztroskiego, szczęśliwego i dobrego.
Allison weszła do ogrodu pod rękę z tatą. Christophe szedł obok, a Xavier trzymał dłoń dziadka. Szli powoli. Uśmiechnęłam się przez łzy, których zupełnie nie potrafiłam zatrzymać. Ally wyglądała wspaniale i za moment miała wziąć ślub z miłością swojego życia. Spojrzałyśmy sobie w oczy, gdy stanęła przy Gabrielu i ostrożnie wręczyła mi swój bukiet. Wyszeptałam „kocham cię", na co posłała mi uśmiech. Wyprostowałam się, biorąc głęboki oddech. Ślub był piękny, a ich przysięgi wzruszające i wyjątkowe. Gabriel zawsze patrzył na Allison w ten sposób, jakby istniała tylko ona. To było ich. Odwróciłam wzrok, gdy przypieczętowali miłość pocałunkiem.
Gdy ruszyli w stronę gości, szłam za siostrą, ramię w ramię ze świadkiem Gabriela. Tylko ten jeden facet sprawiał, że spinałam się cała, oddychając bardzo kontrolowanie.
– Pięknie wyglądasz – szepnął Douglas, a moje serce przestało bić.
Chociaż nie. Nagle wylądowało w moim gardle. Wymusiłam uśmiech i zerknęłam na niego, ściskając w rękach bukiet.
– Dzięki, ty też.
– Tak? Pięknie? – Uniósł brew.
– Perfekcyjnie – poprawiłam się i spojrzałam przed siebie.
CZYTASZ
Mirror: palący wybór. Tom 3|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}
RomansMiałeś wybór, podjąłeś decyzję. Mogliśmy zaprzestać, oboje znaliśmy konsekwencje. Rosemary i Douglas nigdy nie mogli mieć szansy. Ich związek byłby zbyt wielkim zamieszaniem. Córka prezydenta i o wiele starszy... właśnie, kto? Dla mediów biznesmen...