Rosemary
Dwa tygodnie później
Pochyliłam się nad ostatnim pudłem, klejąc je taśmą. Spod tektury wystawały grzbiety książek, które koniecznie musiałam ze sobą zabrać. Moja sypialnia zamieniła się w przechowalnie kartonów. Miałam w nich pamiątki, ubrania, zdjęcia, podręczniki i książki. Część mnie czuła, że gdy stąd wyjedzie, to zrobi to na dobre. Odłożyłam taśmę i uklęknęłam na miękkim dywanie wśród tego bałaganu. Czułam, jak na moją twarz wstępuje łagodny uśmiech. Przymknęłam oczy i odetchnęłam. Wyprowadzałam się.
Przez ten cały czas, gdy wróciłam do domu, nie zamieniłam słowa z nikim innym niż z rodzicami i służbą. Nie byłam przywiązana ani do miasta, ani do ludzi. Nauczanie indywidualne odebrało mi normalność, o którą teraz zamierzałam zawalczyć.
– Rosie – usłyszałam głos Marie, mojej osobistej służącej.
Stanęła w drzwiach i uśmiechnęła się do mnie.
– Tak?
– Auto już czeka. Zaraz się spóźnisz na terapię.
– Och, faktycznie – powiedziałam zaskoczona, podrywając się z ziemi. Spojrzałam na zegarek. Byłam kompletnie nieogarnięta i straciłam rachubę czasu. – Już idę!
– Mogę ci jakoś pomóc?
Pokręciłam głową, przeskakując przez pudło do garderoby. Wzięłam jakąś marynarkę i w pośpiechu zaczesałam włosy do góry. Marie odprowadziła mnie do samochodu i życzyła powodzenia. Jechałam z moim ulubionym ochroniarzem – Tylerem, który puszczał moje ulubione piosenki. Nucąc pod nosem, zastanawiałam się, od czego zacznę terapię. Miałam tyle do powiedzenia, tyle emocji we mnie siedziało. Tydzień temu nie udało mi się spotkać i nie przedstawiłam psycholog całego układu z Douglasem. Nie miała pojęcia, co mnie czeka. Na samą myśl o udawaniu jego dziewczyny przechodził mnie chłodny dreszcz, a moje ciało zalewał lęk.
Gdy Tyler zostawił mnie w gabinecie psychologa, zaczęłam mówić i nie przestałam, aż do końca sesji. Rachel Finnley patrzyła na mnie uważnie i notowała nieznane mi rzeczy w swoim dzienniku.
– Nowy Jork jest bardzo dużą zmianą dla ciebie, Rose – stwierdziła. – Będziesz musiała odnaleźć w siebie w tłumie, w nowym środowisku, poza bezpieczną kulą, którą zapewnili ci rodzice.
– Wiem, boję się tego. Boję się też oszukiwania siebie i innych, jeśli chodzi o Douglasa...
– Douglas jest częścią twojej przeszłości i przyszłości. Pojawił się, ale nigdy nie zniknął.
– Nie było okazji, żeby zniknął. Nie poznałam żadnego innego chłopaka, nikt mnie nie fascynował.
Rachel pokiwała głową, słuchając mnie. Zapisała kolejną rzecz i spojrzała mi w oczy. Skupiłam się na oddechu, chcąc odepchnąć od siebie stresujące myśli. Nigdy nie czułam, aby psycholożka mnie oceniała, ale czasem obawiałam się jej konkluzji.
– Sądzę, że okazja by się znalazła, ale Douglas wywarł na tobie bardzo duże wrażenie. Skoro dalej to robi, może się okazać, że będzie zapowiedzią jeszcze innych zmian.
– Nie lubię zmian – mruknęłam, wbijając wzrok w szklany wazon. Stały w nim żółte kwiaty, które nieco mnie uspokajały.
– Co czujesz? Czy obecność Douglasa cię przeraża, czy może czujesz się bezpiecznie?
– Nie przeraża mnie. – Pokręciłam głową. Nawet przez moment tak nie pomyślałam. – Tak naprawdę przerażają mnie moje myśli o nim. Nie chcę czuć takiego pragnienia... W każdym razie czuję się przy nim bezpiecznie, bo tak było zawsze.

CZYTASZ
Mirror: palący wybór. Tom 3|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}
Roman d'amourMiałeś wybór, podjąłeś decyzję. Mogliśmy zaprzestać, oboje znaliśmy konsekwencje. Rosemary i Douglas nigdy nie mogli mieć szansy. Ich związek byłby zbyt wielkim zamieszaniem. Córka prezydenta i o wiele starszy... właśnie, kto? Dla mediów biznesmen...