Rosemary
Kark niemiłosiernie dawał mi się we znaki, gdy kolejną godzinę spędzałam pochylona nad podręcznikami i notatkami. Odchyliłam się na fotelu, przymykając oczy i masując palcami skronie. Miejsce przy niskim stoliku było najlepszym miejscem w kawiarni, zwłaszcza, że znajdowało się przy dużym oknie i dawało mnóstwo światła. Przede mną piętrzyły się notatki, które skrupulatnie robiłam zaraz po wyjściu z uczelni, czasem przerywając i wpatrując się w przechodniów za oknem. O dziwo skupienie w gwarze przychodziło mi z większą łatwością niż w domu, w ciszy.
– Ciasta? – Usłyszałam za sobą głęboko głos.
Spojrzałam w górę na stojącego nade mną Douglasa. W ręce trzymał talerzyk z makowym tortem, na którego widok oblizałam usta.
– Miałeś być u Gabriela – zauważyłam zdziwiona, biorąc od niego deser. Wyglądał bardzo smacznie.
– Byłem, ale wróciłem do domu dość szybko. Nie było cię, więc postanowiłem dołączyć.
Przysiadł obok i momentalnie przysunął mój fotel do siebie, przez co zwrócił na nas uwagę innych studentów.
– Wszyscy się patrzą – syknęłam skrępowana i poprawiłam się na miejscu.
– Tak? – Douglas uśmiechnął się bezczelnie. – Patrzeć im nie zabronię. Dasz mi korepetycje?
– Co? Z czego? – Nie nadążałam za nim.
– Z czego chcesz – wymruczał i przycisnął usta do moich ust. Rozluźniłam się i w momencie oddałam pocałunek. Całował mnie powoli i delikatnie, zaledwie kilka sekund, ale to wystarczyło, żebym straciła wątek. Co ja właściwie robiłam w tej kawiarni?
– Wyglądasz na skołowaną, kochanie – zauważył rozbawiony, odgarniając mi włosy za ucho. – A to tylko ja, twój chłopak.
– Uczyłam się, bardzo dobrze mi szło, a ty przychodzisz i robisz... takie rzeczy. Przestań. – Odłożyłam notes, by zająć się ciastem.
– Nie chcesz pouczyć się w domu? – Douglas odgarnął mi włosy za ucho, po czym zaczął się rozglądać. Zorientowałam się, że szuka mojej ochrony. Siedzieli przy stoliku obok.
– Nie chciałam być sama, bałam się, że dopadnie mnie rozmyślanie o tym wszystkim. Nikt do mnie nie podchodzi, niby mnie widzą, ale ignorują. To męczące.
– A Leonie? – dopytał, opierając łokcie na kolanach.
Pokręciłam głową i uniosłam widelczyk do ust. Momentalnie ogarnął mnie żal i rozczarowanie. Z niewiadomych mi przyczyn Leonie przestała ze mną rozmawiać.
– Czyli studiujesz bez znajomych. Może zgodzisz się na indywidualne zajęcia?
Spiorunowałam go wzrokiem za ten głupi pomysł.
– Nie. Będzie normalnie. Chyba, że to ty masz problem z całym układem i chcesz się wyco...
– Jedz ten tort, bo gadasz bezsensu. – Wywrócił oczami i cmoknął mnie w usta. – Chcesz wyjść gdzieś wieczorem?
– Na randkę?
– Tak.
– Chętnie, ale zobacz, ile tego jest. Te egzaminy mnie zabiją.
Doug sięgnął po notatki i zaczął je segregować.
– W takim razie randka w domu. Ty się będziesz uczyć, a ja coś ugotuję.
Ukroiłam kawałek ciasta i wsunęłam mu do ust.
– Dobra – zgodziłam się i teraz to ja go pocałowałam.
Uśmiechnął się, ściskając dłonią moje kolano.
– Ucz się szybciej – wymruczał.
Szturchnęłam go i odstawiłam pusty talerzyk na stolik. Wróciłam do podręcznika, z którego zamierzałam sporządzić notatki z jeszcze jednego działu, a potem moglibyśmy wrócić do domu. Towarzystwo Douglasa było przyjemne i nieinwazyjne. Czytał informacje z podręcznika i dyktował mi to, co najważniejsze. Tak spędziliśmy kolejną godzinę.
Dojechaliśmy do domu popołudniu. Douglas momentalnie zniknął w kuchni i zaczął gotować. Nie miałam pojęcia, co będziemy jedli na kolację i chcąc zachować tę atmosferę tajemnicy, nie zapytałam. Zamknęłam się w swoim biurze i z ulgą usiadłam na wygodnym krześle, zaczytując się w notatkach.
– Gotowe – powiedział, stając w progu.
Zdezorientowana uniosłam głowę i spojrzałam na Douglasa.
– Ile cie nie było? – zdziwiłam się.
– Godzinę. Przerwałem ci ciekawy rozdział? – Oparł się ramieniem o framugę drzwi i zeskanował mnie bezczelnym spojrzeniem. Od razu wywróciłam na niego oczami.
– Tak, układ krwionośny wciąga mnie namiętnie – mruknęłam.
Odłożyłam podręcznik na biurko i podeszłam do Douglasa, zbierając włosy w wysoki kucyk. Doug nie przestawał się uśmiechać. Ta sytuacja wydawała się nierealna i nadal wprawiała mnie w dyskomfort. Jak mogłam wiedzieć, czy na pewno mogę robić rzeczy, na które mam ochotę, skoro dalej tkwiliśmy w układzie przed mediami. Chciałam go dotknąć, pocałować, złapać za rękę, ale za każdym razem stawiałam sobie pytanie: mogę?
– Dlaczego tak patrzysz? – Wsunął palce w moje włosy i marszcząc brwi, zlustrował wzrokiem moją twarz.
– Zastanawiam się, czy sobie tego wszystkiego nie wymyśliłam. Bardzo łatwo przychodzi mi życie w iluzji.
Zwilżyłam językiem dolną wargę, czując nagłą potrzebę pocałowania go. Objęłam Douglasa za szyję, musząc przy tym stanąć na palcach.
– Nie masz aż tak dużej wyobraźni, Rosie. – Musnął moje usta. – Mam dla ciebie propozycję, którą w zasadzie podsunął mi Gabriel.
– Jaką?
– Powiem ci, jak zjemy. – Nagle podniósł mnie i zaniósł do stołu, a ja nawet nie zdążyłam zaprotestować.
Usiedliśmy do zastawionego stołu i choć pięknie pachniało, zżerała mnie ciekawość, co zamierza powiedzieć mi Douglasa. Jeżeli zamieszany był w to Gabriel, propozycja musiała być nie byle jaka.
– Najpierw zjedz. – Spojrzał na mnie znacząco.
– Ale mi dzisiaj rozkazujesz. – Pokręciłam głową i niechętnie sięgnęłam po półmisek z gnocchi. – Czemu nie możesz mi powiedzieć teraz? Zadławię się?
– Nie, będziesz podekscytowana i przestaniesz jeść.
Westchnęłam ciężko, poddając się. Ta dyskusja nie miała sensu, a on miał rację. Zjadłam kolację i w końcu Douglas zaczął mówić.
– Wyjedziemy do Francji na kilka dni. Niedługo będziesz miała ferie. Ci z PR wymyślą dla nas nagłówki, artykuły, jak to spędzamy super czas w Europie i zatuszują tamtą sprawę. Generalnie we Francji będziemy raczej sami i odpoczniesz.
Zamrugałam zaskoczona i przekrzywiłam głowę w bok. No tego nie brałam pod uwagę.
– Dlaczego do Francji?
– Bo we Francji nasza rodzina ma winnice. Stamtąd pochodzimy.
– No tak, jesteście Francuzami – mruknęłam, karcąc się w myślach, że kompletnie o tym nie pamiętałam. – A wyjedziemy jako para?
– Tak, Rose – odparł i sięgnął po kieliszek wina.
Podniosłam się i chwilę później usiadłam mu na kolanach, uśmiechając się szeroko. Objęłam go za szyję, dawno nie czując tak wielkiej radości.
– I będziemy tam sami?
– Sami – wymruczał, przejeżdżając dłonią po moich plecach. – Boisz się?
– Bardzo. – Musnęłam jego szczękę.
– Jak bardzo? – Uniósł lekko kącik ust.
– Pokażę ci...
CZYTASZ
Mirror: palący wybór. Tom 3|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}
RomanceMiałeś wybór, podjąłeś decyzję. Mogliśmy zaprzestać, oboje znaliśmy konsekwencje. Rosemary i Douglas nigdy nie mogli mieć szansy. Ich związek byłby zbyt wielkim zamieszaniem. Córka prezydenta i o wiele starszy... właśnie, kto? Dla mediów biznesmen...