Douglas
Posadziłem Chrisa na kanapie, ale zaraz Xavier wdrapał się na moje kolana i uparcie próbował mi pokazać model samolotu, który skleił.
– Świetny – powiedziałem z podziwem i wyprostowałem się, szukając wzrokiem Allison.
– A patrz, co mogę nim zrobić – gadał dalej. Na szczęście jego matka schodziła właśnie z piętra i od razu do nas podeszła.
– Pobawicie się sami? Muszę zabrać wujka Douga.
– Dobra – odparli równo i zaraz byli na tarasie.
Gabriel poszedł za dziećmi, a ja wstałem z kanapy zaniepokojony. Allison bez słowa poszła ze mną na górę pod drzwi pokoju Rosemary.
– Już wszystko dobrze? – spytałem niepewnie.
– Tak. Podano jej insulinę. Możesz do niej zajrzeć, jak chcesz. Zresztą pytała o ciebie.
– Ty mi nigdzie nie uciekaj, bo musimy o tym pogadać – ostrzegłem, mierząc w nią palcem. – Chcę wiedzieć wszystko. Jak mam się zachować w takich sytuacjach, co jej wtedy pomaga i jak tego uniknąć.
Allison kiwnęła głową, obejmując się ramionami. Wyglądała na zmęczoną i zmartwioną. Nie chciałem się być dla niej niemiły. Po prostu byłem spięty i niewiele rozumiałem. Osłabnięcie Rose kompletnie mnie zaskoczyło i w pierwszej chwili nie miałem pojęcia, co robić. Na szczęście Ally od razu odebrała telefon.
– Będę na dole z dziećmi – powiedziała, zanim ominęła mnie i odeszła.
Ostrożnie otworzyłem drzwi do pokoju gościnnego. Rose leżała na dużym łóżku całkowicie przytomna. Przed chwilą wyszedł od niej lekarz, który ustabilizował jej parametry. Całe szczęście. Napędziła mi takiego stracha, że myślałem, że ją uduszę.
– Mogę?
– Tak, chodź. – Poklepała dłonią łóżko.
Podszedłem bliżej i stałem nad nią, jak kat nad dobrą duszą. Skanowałem wzrokiem jej bladą twarz. Patrzyła na mnie z obawą, co wcale mi się nie spodobało. Odgarnęła włosy i westchnęła.
– Przepraszam – powiedziała w końcu.
Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc o co jej chodzi.
– Za co?
– Za to, że cię wystraszyłam. Zwykle mam wszystko pod kontrolą.
– To nie była twoja wina. Przestań przepraszać za to, że źle się poczułaś, dziewczyno.
– A będziesz tak nade mną stał, jakbyś miał zaraz wydać wyrok śmierci? – Uśmiechnęła się lekko.
Pokręciłem głową, ale przysiadłem na brzegu łóżka. Miała zdecydowanie zbyt dobry humor na to, co się stało. Kiedy opadła w moich ramionach, przysięgam, że stanęło mi serce.
– Podobno za dużo emocji, spadł mi cukier, w jednym momencie mnie ścięło. Uspokoję cię. – Chwyciła mnie za rękę. – Rzadko mi się to zdarza, okej? Nie będziesz musiał być moim pielęgniarzem. Pilnuję swojego zdrowia, przyjmuję insulinę i dbam o swoją dietę.
– Nie miałem pojęcia, że chorujesz. Mogło ci się stać cokolwiek, a ja nie wiedziałem, co zrobić. To było najgorsze – przyznałem. – Musimy być partnerami. Ty mi mówisz o wszystkim i nawzajem. Dzięki temu ten układ będzie funkcjonował.
– Dobrze, ale wcześniej nie miałam okazji...
– Wiem – przerwałem jej.
Opadła na poduszki i popatrzyła na mnie z ulgą w oczach. Ścisnęła moją dłoń i ją puściła.
CZYTASZ
Mirror: palący wybór. Tom 3|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}
RomantikMiałeś wybór, podjąłeś decyzję. Mogliśmy zaprzestać, oboje znaliśmy konsekwencje. Rosemary i Douglas nigdy nie mogli mieć szansy. Ich związek byłby zbyt wielkim zamieszaniem. Córka prezydenta i o wiele starszy... właśnie, kto? Dla mediów biznesmen...