Douglas
Wytarłem dłonie ścierką i zamknąłem maskę. Dostałbym zawału, gdybym nie znał tak dobrze Gabriela. Stał przy samochodzie z założonymi rękoma.
– Po co się skradasz? – Uniosłem brew i rzuciłem ścierkę na stół z narzędziami.
Garaż Gabriela był świetnie wyposażony. Lubiłem tutaj pobyć sam, bawiąc się autem.
– Chodź, musimy porozmawiać. Ile masz jeszcze czasu? – Zaczął iść w stronę drzwi, ale spojrzał na mnie przez ramię.
– Pół godziny i muszę wracać. Nie lubię zostawiać Rosemary samej po terapii. – Poszedłem za kuzynem. – O czym chcesz gadać? Zamierzasz mi się z czegoś zwierzyć?
– Praca.
Westchnąłem ciężko. Miałem wystarczająco dużo pracy z Rose, wszędzie za nią chodząc, obserwując, analizując zachowania osób w jej otoczeniu. Gabriel specjalnie nie dawał mi zajęć związanych z nielegalną działalnością, bo chyba bym nie spał. Dlatego liczyłem, że teraz nie zmienił zdania.
Minąłem kilku naszych ludzi, z których przywitałem się szybkim uściskiem ręki. Ostatnio byłem rzadkim gościem w domu Gabriela i Allison. Czas nie pozwalał mi na odwiedzanie rodziny.
– Gdzie jest Vincent? – spytałem, wchodząc za Gabrielem do gabinetu.
– W hotelu. – Usiadł przy biurku, więc zająłem miejsce naprzeciwko. – Na uczelni zaczęto częściej handlować narkotykami. Biorą towar z naszego źródła. Próbuję ustalić, kto rozprowadza dragi po uczelni i czy Rosemary jest daleko od tego gówna.
– Nie zauważyłem niczego alarmującego – mruknąłem zdziwiony. – Ominęły mnie takie rzeczy?
– Może jesteś zajęty gapieniem się na Rose. – Zmroził mnie wzrokiem. – Mam zdjęcia chłopaka, który sprzedawał ostatnio dwóm dziewczynom towar. To diler, który podobno działa na zlecenie innego dilera. Kojarzysz? – Podsunął mi tablet.
Spojrzałem na fotografię, skanując sylwetkę gościa. Zdjęcie było zrobione z daleka, przy zmroku. Naprawdę trudno było mi go rozpoznać.
– Kojarzę, ale więcej ci nie powiem. Słaba jakość. Jak się nazywa?
– Sprawdzamy to. Dzisiaj powinienem mieć informacje. Od razu prześlę ci nazwisko. Chcę cię uczulić, żebyś uważał na wszystko, co podejrzane. Kampania trwa, Rosemary jest na celowniku.
– Dobra, ale no nie przesadzajmy też, że Rose zacznie brać. Grzecznie się uczy, spotyka się tylko z jedną koleżanką. Nie musisz się aż tak martwić. Mam ją na oku.
– Wierzę. – Kiwnął głową, biorąc do ręki wibrujący telefon. – Tak, Allison?
Wysłałem sobie zdjęcie, które mi pokazał. Oczywiście, że zamierzałem być bardziej czujny. Przy Rose włączał mi się tryb bezpieczeństwa, jakiego wcześniej nie znałem. Nie chciałem, żeby jej chociażby włos z głowy spadł. Poza tym wtedy chyba byłbym martwy.
– Lecę – powiedziałem cicho do Gabriela, podnosząc się.
Skinął głową, kontynuując rozmowę z żoną. Wróciłem do garażu zamyślony. Miałem nadzieję, że sprawa z narkotykami nie dotknie w żaden sposób Rose. Od miesięcy nie zauważyłem niczego podejrzanego w zachowaniu studentów, którzy nas otaczali. Nikt się jej nie narzucał, nie wpraszał nam do mieszkania. Jedyne negatywne rzeczy powstały w Internecie, pod postami, artykułami i wzmiankami o naszym związku. Dbałem o to, żeby Rosemary nie czytała tak okrutnych bzdur.

CZYTASZ
Mirror: palący wybór. Tom 3|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}
Любовные романыMiałeś wybór, podjąłeś decyzję. Mogliśmy zaprzestać, oboje znaliśmy konsekwencje. Rosemary i Douglas nigdy nie mogli mieć szansy. Ich związek byłby zbyt wielkim zamieszaniem. Córka prezydenta i o wiele starszy... właśnie, kto? Dla mediów biznesmen...