Mag pov
Szłam do domu . Po całym dniu bolały mnie nogi i nie miałam ochoty na nic . Idąc mietoliłam w palcach naszyjnik od babci . Kocham go ! Przechodziłam obok domu pani Marleny , nagle ktoś z niego wybiegł krzycząc moje imię.
-MARGARET!!!! - wysoki blądyn zamykał właśnie furtkę . - Cześć , pamietasz mnie ?
Jak ja bym mogła go nie pamiętać ! To przecierz ten koleś przed którym zawiałam .
-Tak , pamiętam ... yy Ashton ? - spuściłam wzrok
-Tak Ashton . Czy coś jest ze mną nie tak ? - chłopak złapał się za kark
-Nie nic ... wszsystko jest w porządku tylko ja poprostu - zaczełam się jąkać jak zwykle przy chłopakach - jestem nieśmiała - uśmiechnełam się leciutko i chłopak chyba zauważył ten gest bo też się uśmiechną
-Ale romawiasz ze mną .... czyli wszsytko gra ? - Ashton wzią ręcę za siebie i uśmiech nie schodził mu z twarzy
-Tak , wrecz bardzo dobrze . Jesteś wnuczkiem pani Marleny - odruchowo spojżałam w okno . Starsza pani siedziała tam na bujanym krześle i usmiechała się .
-Tak ... Margaret ?
-Yhm ?
-Dzisiaj Michael organizuje imprezę . Przychodzisz ?
-No nie wiem ... zresztą on chyba nie chciał by żebym przyszła . Ale jeszcze pomyśle . - usmiechnełam się - A teraz musze już iść . Pa Ashton !
-Pa Margaret ! - chłopak wszedł do domu , a ja szłam przed siebie do domu . Mieszkam na takim jakby ranczu . Mam stadnine konni , małe gospodrstwo , taki ładny wiejski teren . Przy gospodrstwie pomaga nam nasz wujek Hendry - barat taty.
***
Weszłam na podjazd zrobiony z luźnych kamieni . Dalej stał nasz domek (drewniany) , a za nim były boksy . Obok gospodrstwo , i wreszcie za gospodrstwem małe jeziorko w którym kompię się czasmi latem . Ogólem nasz dom jest bardzo ładny , mamy chyba 3 hektary pól .
-Wiataj wujku ! -pomachałam mu
-Cześć młoda , jak tam zycie ? - cały wujek humor nigdy go nie opuszczał
-Jakoś leci byłam dziś u babci . Dała mi ten naszyjnik - zdjełam mały wisorek i podałam go mu .
-Ładny . Pamiętam kiedy tata twój go kupił , musiałem jechać z nim aż na sam targ za miasto . - zabrzmiał potężny głos wuja - przygotować ci Hakunę?
-Tak , a Sofokles ? Trzyma się jakoś ? - Hakuna to mój koń , Sofolkes to koń mojego taty . jest już stary i obawiam się , że niedługo umrze .
-Była dzisiaj pani McRay , mówiła , że dobrze się trzyma , aale nie daje mu zbyt wiele . - mooja twarz chyba musiała posmutnieć bo wujek przytulił mnie i szepną - Tata zawsze jest tobą . A wiesz gdzie ? Tutaj - wujek wskazał na serce na co ja tylko mocniej go przytuliłam .
-To ja idę się przebarać i zaraz będę .
Weszłam do domu , poszłam do mojego pokoju i zostawiał tam plecak i wizełam ubranai do jeżdzenia. Gdy się przebrałam usłyszałam jak ktoś puka do drzwi .
-IDĘ !! - krzyknełam z drugiego końca pokoju i szybko podeszłam do drzwi . - LUKE?! A co ty tu robisz ?
-A bo mi się nudziło , a do naszej randki mamy jeszcze 2 godziny więc pomyślałaem , że wpadnę . Moge? - Luke trzymał predzemna bukiet ogromnych czerwonych róż . WOW!
-Och ! Luke ! Jasne wejdź . - blądyn wszedł i usiadł na krzesle w kuchni .
-To całkiem inne odczucie wchodzić do twojego domu drzwiami niż oknem . Muszę częściej to robić - cichutko się zaśmiała i wstawiłam bukiet do wody . - Wytłumaczysz mi swój strój?
YOU ARE READING
Granice \L.H/
FanfictionMargaret - utalentowana 16 latka ukrywająca się w szkolnej piwnicy w opuszczonej sali od muzyki. Luke - popurals , nic go nie obchodzi , na wszystko ma wywalone , a jednak ! Czy Margaret go zmieni czy taka miłość wogóle przetrwa ?