Każdy cholerny krok postawiony z absurdalną ostrożnością.
Każde cholerne spojrzenie posyłane sobie ukradkiem.
Każdy cholerny moment, gdy przechodziła obok niej w autobusie.
Te wszystkie z początku nieistotne drobiazgi, okazały się na tyle znaczącymi, by skutecznie wryć się w psychikę Elizy Piaseckiej, tak jakby podświadomie zdawała sobie sprawę z tego, że coś tu było na rzeczy. A jeszcze dwa lata temu, gdy ze swego rodzinnego miasta przeprowadzała się do Otwocka, nie wyobrażała sobie nawet, że tego rodzaju dylematy mogłyby zaprzątać jej umysł.
Nieustannie próbowała wybić sobie z głowy jakąkolwiek myśl na ten temat, lecz te powracały ze zdwojoną siłą za każdym razem, gdy tylko mijała tę kobietę, to w autobusie, to na korytarzu w szkole, to gdzieś przypadkowo na ulicy.
A zbierało się to w niej od tych właśnie dwóch lat, czego nawet nie chciała do siebie dopuścić przez okres ich trwania. Na początku wymieniły kilka spojrzeń, już od tego momentu coś w nią wstąpiło, tyle że sama nie miała pojęcia, co to właściwie było. Mieszanka uczuć, której dla świętego spokoju nie zamierzała brać pod analizę. Uważała, że to tylko kolejny wymysł jej głowy i nie ufała sobie pod tym względem.
Gdy dowiedziała się, że owa kobieta uczy w szkole, do której chodzi, zaczęła się z nią witać. Ot zwykłe dzień dobry z grzeczności. Też nie wiedziała, dlaczego coś takiego wywoływało u niej jakiekolwiek emocje. Dlaczego każda, najmniejsza interakcja w ten sposób działała.
Jakkolwiek dziewczyna nienawidziła niewiedzy, w tym przypadku uważała ją za jedyne zbawienie i w przeciwieństwie do każdej innej sytuacji utrzymywała się w niej wręcz na siłę.
Wyjątek stanowiło jednak słuchanie plotek. Gdy tylko usłyszała gdzieś to nazwisko, jej skupienie natychmiast mimowolnie szło w stronę, skąd dochodził głos wypowiadający je. Z tego powodu wiedziała o wiele więcej, niż chciała, bądź twierdziła, że nie chciała wiedzieć więcej.
Między innymi dotarła do niej informacja o tym, że Aurelia Markowska nie miała zbyt dobrej reputacji wśród uczniów. Mówiono o niej, że jest wymagająca i zdystansowana, wręcz oziębła, a dialog z nią to najbardziej sztywna i wymuszona rzecz, jaka istniała.
Jednak nawet słysząc to tysiąc razy dziennie, Eliza nie uwierzyłaby, że ten uśmiech, który posyłała jej codziennie rano, mógł być wymuszony.
CZYTASZ
7:21
RomanceNie podnoś wzroku, nie patrz na nią, jeszcze nie teraz ― mówiła jedna z natrętnych myśli. Zachowuj się normalnie ― dopowiadała druga. ― Albo chociaż sprawiaj pozory. Tegoroczna maturzystka Eliza Piasecka nie spodziewała się, że w ostatniej klasie li...