Najlepszym sposobem na rozterki była ucieczka w podwójne życie. Spoglądając na Wrocław zza szyby pociągu, coraz bardziej utwierdzała się w swojej decyzji o podjęciu studiów w stolicy. Nie mogła stracić miejsca, w którym mogła się skryć i momentami odpocząć od własnej tożsamości. Wraz z upływem czasu, zmieniło się jej podejście do tęsknoty. Jej przyjaciele podejrzewali Aurelię o wpływy w tym temacie, jednak z jakichś powodów Eliza nie przyznawała się do tego nawet przed sobą.
Zapisała się na kurs prawa jazdy twierdząc, że za żadne skarby nie będzie podchodzić do tego procesu w Warszawie. Wystarczyło jej załamań nerwowych.
Wiktor, który miał już za sobą to męczące zjawisko, odebrał dziewczynę z dworca i zawiózł do siebie. Od początku widział, że coś było nie tak. Eksperymentowała z makijażem, dodając do czerni pstrokate kolory, i skróciła swoje długie włosy prawie o połowę. Do tego wspominała o jakichś przemianach i choć jej zachowanie nigdy nie należało do typowych, tym razem budziło dysonans.
Gdy już usiedli w jego pokoju, na jej ulubionej kanapie obitej w czerwoną skórę, od razu postawił whisky na stół i kazał jej mówić. Zaciągnęła się e-papierosem i wzięła konkretny łyk ze szklanki.
― Nieźle ― skomentował Dąbrowski, unosząc brew i przeszywając ją wzrokiem. ― Ostatnio się srałaś do mnie, że szesnasta to za wcześnie na picie, a teraz rzucasz się na tę łychę jak gimbus za garażami. Wal konkrety.
― Oj, będą konkrety, bo zaraz eksploduję ― odparła.
― No i to mi się podoba.
― Nie wiem, czy jestem przewrażliwiona, ale chyba osłabił mi się kontakt z Aurelią. Często zostawia mnie na wyświetlonym, pisze rzadziej, a mi już jest głupio pisać pierwszej. No i te wiadomości są jakieś takie, nie wiem... suche? ― streszczała chaotycznie. ― Od razu mam na bani same czarne scenariusze dotyczące stricte naszej znajomości, ale wiem, że u niej za kolorowo nie jest. No i nie mam totalnie pomysłu co zrobić. Stary, kurwa, mam taki mętlik, że to przechodzi ludzkie pojęcie.
Wiktor na chwilę pogrążył się w zastanowieniu, myśląc, co mógłby poradzić w tej sytuacji.
― A widziałyście się po wiadomo jakim wieczorze? ― dopytywał.
― Raz. Wyszłyśmy połazić po zmroku jak zwykle. Wyciągnęłam ją, bo już nie mogłam wytrzymać. Tematu oczywiście nie było, zresztą sama bałam się go poruszyć, a atmosfera była jakaś taka sztywna. Wiesz, że jestem strasznie wyczulona na najdrobniejsze zmiany w energii.
― Wiem, wiedźmo ― zaśmiał się. ― A co do sytuacji, to masz może jakieś mniej wrażliwe wiadomości, żebym obczaił?
Eliza z ostrożnością i precyzją chirurga, by niczego przypadkiem nie wysłać, przewinęła do jednych z boleśnie zwyczajnych, ostatnio przeważających ich coraz bardziej nikłe rozmowy, wymian zdań i pokazała mu telefon. Chłopak przeanalizował dokładnie sposób wypowiedzi, treść, ilość szczegółów, a nawet interpunkcję.
― No dobra. Nie będę cię w chuja robił, że ci się wydaje. Coś jest nie tak ― stwierdził, choć miał nadzieję, że będzie mógł uspokoić w tym momencie Piasecką. ― Wszystkie rozmowy tak wyglądają?
― Ostatnio tak. Co ja źle robię? Musiałam coś zjebać!
― Na spokojnie. Jak się zjebało, to na pewno nie z twojej winy. Ja bym dał jej czas, bo gówno możesz zrobić. Ewentualnie spytał, czy wszystko u niej w porządku i czy czegoś nie potrzebuje, ale na to już chyba wpadłaś. ― Przewrócił oczami.
― No, od razu jak wyczułam, że jest dziwnie. Ale myślisz, że mi cokolwiek chciała powiedzieć? A chuja tam! No, ale nie będę przecież naciskać, szanuję ją.
CZYTASZ
7:21
RomanceNie podnoś wzroku, nie patrz na nią, jeszcze nie teraz ― mówiła jedna z natrętnych myśli. Zachowuj się normalnie ― dopowiadała druga. ― Albo chociaż sprawiaj pozory. Tegoroczna maturzystka Eliza Piasecka nie spodziewała się, że w ostatniej klasie li...