Rozdział 6

974 54 1
                                    

– Głupie, głupie... – powiedział przedrzeźniającym tonem. – Ale w głębi duszy tego chcesz.

Eliza zastanawiała się, jakim cudem skończyło się na tym, że wygadała się im ze wszystkim. Że od samego początku, gdy tylko spojrzała na tę kobietę w autobusie, której tożsamości wtedy jeszcze nie znała, coś nią poruszyło. Że przez dwa lata siedziało to u niej z tyłu głowy i codziennie walczyła ze swoimi powoli nabierającymi siły myślami, lecz pękła w końcu, gdy przyszło jej z ową kobietą spędzać kilka godzin tygodniowo w ramach zastępstwa. Streściła wszystko przyjaciołom w bardzo emocjonalny i dramatyczny sposób na skutek ilości alkoholu we krwi, który sprawiał, że nie potrafiła utrzymać tak dobrze swojej obojętnej maski. Zresztą zwyczajnie nie mogła już znieść duszenia tego w sobie przez tak długi czas. Opowiedziała im o niemal każdym szczególe, nawet o rzeczach takich, jak trafność horoskopów.

– A obczajałaś ją na fejsie? – spytał Wiktor, który na samo wyznanie Elizy zareagował z dużym zainteresowaniem całą sytuacją, aczkolwiek brakiem zdziwienia.

– A na chuj?

– Przed chwilą zakończyłaś godzinny wywód na jej temat i przyznałaś się do wszystkiego. Na chuj? A dlaczego nie? – skwitowała Nadia, sfrustrowana upartością swojej przyjaciółki.

– Przecież to głupie...

Uległa. Miał rację, bardzo tego chciała. Może i sprawdzenie czyjegoś profilu na portalu społecznościowym nie należało do rzeczy szczególnie znaczących, lecz dziewczyna odnosiła wrażenie jakby każdy, nawet najmniejszy krok postawiony w tej sytuacji, obnażał w pewnym stopniu jej uczucia przed światem, nawet jeśli ten świat kończył się tylko na dwójce najlepszych przyjaciół.

– Dobra, robimy to kurwa, bo umrę z ciekawości – powiedziała po chwili.

– Nie mogę uwierzyć, że ty, akurat ty, nie zajrzałaś nigdy na jej profil – mówił dalej Wiktor, zadowolony, że Eliza przystała na jego pomysł.

Zdecydowanie był fanem takich akcji i w przeciwieństwie do rudej tego nie ukrywał.

– To się nazywa silna wola, mój drogi – odrzekła mu ona, opróżniając już którąś z rzędu lampkę szampana.

– Albo strach, że w pewnym momencie stracisz nad tym kontrolę – dodała Nadia, która po alkoholu potrafiła robić się bardzo szczera i bezpośrednia. 

Tak jakby bez niego wcale taka nie była... Mimo wszystko zawsze jednak miała dobre intencje. 

– Tu nawet nie ma nad czym tracić kontroli.

– Może nad twoim pragnieniem zbierania informacji? Lubisz wiedzieć, jesteś cholernie dociekliwa i wkurwia cię to, jak wiedzieć nie możesz. Poza tym taka ciekawostka: uczuć nie da się kontrolować.

Dziewczyna nie odpowiedziała, gdyż doskonale zdawała sobie sprawę z prawdziwości tych słów. Po prostu Nadii, jak zawsze, swoją wypowiedzią udało się trafić w samo sedno.

– Za czasów gimnazjum zawsze mówiłem, że Eliza powinna pracować w jakichś służbach wywiadu – zaśmiał się Wiktor, odchodząc nieco on tematu.

– Co żeś odjebała? – spytała brunetka.

– Temu tutaj – zaczęła opowiadać, lekko szturchając przyjaciela łokciem – podobał się chłopak właśnie w gimnazjum. Poprosił mnie o jakieś info na jego temat, bo gościu akurat chodził ze mną do klasy. No, a ja trochę poleciałam i skończyło się tym, że ustaliłam jego adres i sporządziłam drzewo genealogiczne do trzeciego pokolenia wstecz. A to wszystko w kilka dni. – Wzruszyła ramionami.

7:21Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz