Akcja dzieje się dzień po zabraniu Wendy do Nibyladni, tyle że z perspektywy kogoś na ziemi
Pov. Tracy
Dziś była sobota. Weekend się zaczął, był czas na odpoczynek. Słońce trochę grzało, ciepły wiatr muskał twarz. Ale nawet ta dobra pogoda nie poprawiła mi chumoru. Większość szkoły od wczoraj mnie nienawidzi i uważa za lafiryndę. Jeszcze tego pożałują i osobiście tego dopilnuje.
- Śniadanie - usłyszałam głos mojej mamy. Stała przedemną kobieta o ciemno blond włosach związanych w niedbałą kitkę. Moja mama była bardzo ładna.
Już wiem po kim mam urodę
- Dzięki mamo, ale się odchudzam - odsunęłam talerz od blatu. Siedziałam obecnie w kuchni i przyznam szczerze, że telefon który trzymałam w ręce był bardziej interesujący od śniadania.
- No dobrze, ale pamiętaj że nie możesz zupełnie nic nie jeść - powiedziała zabierając talerz.
- Wiem, wiem - przekręciłam oczami. Czasami mama była trochę nadopiekuńcza.
- Wychodzę, wrócę przed wieczorem - powiedziałam biorąc torebkę z stołu i wychodząc.
Gdzie by tu iść...
- Zakupy! Idealnie! Parę nowych ciuchów mi się przyda - zaczęłam głośno myśleć.
Nie chcąc marnować czasu, ruszyłam do głównej ulicy z sklepami.
***
Byłam już po zakupach. Kupiłam sobie buty na obcasie, czarne. Do tego jeszcze brązowy top na ramionczka. Jako dodatek kupiłam sobie zwykłe okulary przeciwsłoneczne. Dużo tego nie ma, ale nie było fajnych ubrań ani rzeczy.
Szłam w stronę domu, gdy przypomniałam sobie o jednej ważnej rzeczy. Pani od angielskiego kazała mi przekazać zeszyt Wendy, bo zabrała jej w tym tygodniu, lecz nie oddała. Na początku proponowałam by Max to zrobiła, ale ta chciała konkretnie mnie. Co za nauczycielka. W każdym razie, chcąc nie chcąc musiałam się zgodzić.
- Mam nadzieję, że mam go przy sobie - zajrzałam do torby i zaczęłam szukać zeszytu. Naszczęście był, więc nie musiałam się wracać do domu. Teraz tylko pytanie gdzie mieszka Wendy.
Napewno Max wie
- A więc idziemy do Max - powiedziałam do siebie i poszłam w kierunku jej domu. Mieszkała całkiem blisko mojego, jakieś trzy, cztery może pięć domów dalej.
***
Podczas drogi na niebie zauważyłam jakąś dziwną poruszająca się plamę, ale jakoś bardzo nie jest to ciekawy temat, więc pomińmy.
Stałam już pod domem Max. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Nie musiałam długo czekać, gdyż drzwi domu odrazu się otworzyły, a w nich stanęła starsza kobieta (gdzieś koło czterdziestki). Wywnioskowałam że to mama Maxine.
- Dzień dobry, jest może Max? - zapytałam.
- Tak, coś się stało? - odpowiedziała kobieta. Wyglądała jak starsza wersja Max. Wydawała się być miłą osobą.
- Muszę przekazać zeszyt Wendy Darling i nie wiem gdzie ona mieszka, a Max się z nią przyjaźni
- Wendy Darling...nie znam żadnej takiej osoby - powiedziała. To dziwne, sądziłam że powinna znać Wendy skoro przyjaźni się z Max. Napewno Max mówiła o tym swoim rodzicom.
- A mogłaby pani zawołać Max? Chodzę z nią do szkoły i tak właściwie to mam też do niej sprawę - poprosiłam. Rodzicielka spojrzała na mnie podejrzliwie, jednak kiwnęła głową na znak zgody. Po paru sekundach Max już stała na przeciwko mnie. Gdy mnie zauważyła, spojrzała na mnie krzywo, ale nic nie powiedziała.
CZYTASZ
Władca Nibylandii
Novela Juvenil"Druga gwiazda na prawo, a dalej prosto aż do poranka." ☁︎☁︎☁︎ - Jestem Peter! - uśmiechnął się dziwnie i dokończył - Peter pan - Wendy - Wiem - zaśmiał się. ☁︎☁︎☁︎ [data opublikowania: 27.08.2021] ⚠︎ Będą się pojawiać błędy w interpunkcji i ortogr...