V - Przedszkolanka - V

264 20 2
                                    

Tego ranka, jedyne myśli towarzyszące Grace, tylko dodawały jej energii ducha. Od dziecka marzyła aby wejść przynajmniej za kraty fabryki, tam gdzie mają dostęp dostawcy, aby poczuć zapach świetnej czekolady. A teraz los się do niej uśmiechnął i nawet dał szanse wejść, i ją zwiedzić!

Ubrała się wyjątkowo szybko. Dzisiaj postawiła na elegancką wygodę. Ubrała luźne niebieskie dżinsy, pod które wcisnęła czarne cienkie rajstopy. T-Shirt koloru szarego, schowała do spodni, narzucając na siebie jeszcze jasno-żółty sweterek. Włosy uczesała w luźnego warkocza, który swobodnie zwisał jej po plecach. Ubrała brązowe kozaki oraz tego samego koloru płaszcz.

Wybiegła z domu ponad pół godziny przed czasem, tylko po to, by upewnić się, że zdąży. Fabrykę otwierają równo o dziesiątej, ale zanim grupa wyszłaby z przedszkola, minęłoby z pół godziny. W końcu to dzieci, trzeba się nimi dobrze zająć.

☛•☚

— Jak dobrze, że już jesteś. — przywitała się z nią wychowawczyni grupy, z którą miała iść.

O ile dobrze pamietała, nazywała się Alice Jennifer. Była to farbowana brunetka o dużych zielonych oczach.

— Chodź do sali. — oznajmiła pociągając Grace za rękaw swetra. — Gdybyś mogła, popilnuj grupy, bo mamy nagły wypadek.

Czarnowłosa popatrzyła na kobietę niezrozumiale.

— A co się stało? — dopytała

— Alan ma żołądkową rewolucje. — wyjaśniła pospiesznie. — Reszta dzieci jest w swojej sali. — powiedziała, po czym szybko uciekła w stronę ubikacji dla dzieci.

— Aha. — odparła Grace, jakby sama do siebie, wiedząc, że nikogo w około niej niema.

Chwilę potem, była już w głównej sali tej grupy. Pomimo wcześniejszego przybycia, zdziwiła się, że grupa jest już w komplecie. Widocznie rodzice innych dzieci tak bardzo cieszyły się na te wieści, że podobnie jak ona, postanowili wcześniej przywieźć swoje dzieci.

Jedna z dziewczynek przyjaźnie się uśmiechnęła i na swoich małych nóżkach, i podbiegła, przytulając Grace. Według kobiety był to miły, a przede wszystkim szczery gest. Bo w końcu od kiedy takie małe dziecko może z premedytacją kłamać?

— Dzień dobry, proszę Pani. — zaczęła dziewczynka.

Brązowooka przykucnęła, aby być na poziomie głowy małej Lizi.

— Witaj skarbie. — również się przywitała.

— Mówił kiedyś Pani ktoś, że ma oczy jak czekolada? — spytała z niewinną miną.

Czarnowłosa się zdziwiła, ale nie dając po sobie tego poznać, miło odpowiedziała.

— Dziękuje za komplement, mała księżniczko. Jesteś pierwszą, która mi to mówi. — wstała z niewygodnej pozycji i chwyciła Liz za rękę, lekko się schylając. — Widzę, że już wiesz, gdzie dzisiaj idziemy.

Dziewczynka pokiwała energicznie swoją główką, mrucząc na potwierdzenie.

— Tatuś powiedział, żebym przytuliła Pana Wonke i przekazała mu taty wizytówkę. — pociągnęła kobietę do wieszaka z przyniesionymi przez dzieci rzeczami.

Półki w większości były puste. Widocznie nikt nie chciał nic w fabryce zgubić.

Brązowowłosa wyciągnęła ze swojej przegródki białą karteczkę, którą szybko przekazała kobiecie.

— „Potrzebujesz pożyczki, a może dobrego wybicia na rynku? Zadzwoń pod ten numer XXX, a ci pomożemy." — przeczytała na głos. — Twój tata pracuje w tej firmie? — zapytała

— Nie. — odpowiedziała szybko. — Mój tatuś jest dyrektorem! — jej energiczny głos, zaczął powoli irytować Grace.

Co prawda kochała dzieci jak nic innego, ale filtr miłego i szczerego dziecka prysł w mgnieniu oka.

— Zamierzam być najlepszym dzieckiem. Chcę aby Pan Wonka mnie czymś nagrodził! Nie mogę znieść myśli, że nie będę jego ulubienicą! — teraz, kiedy czarnowłosa poznała prawdziwe oblicze tego dziecka, zapragnęła się tylko i wyłącznie, jak najszybciej ulotnić.

— W takim razie, schowaj tą karteczkę w bezpieczne miejsce, aby tego nie zgubić. — doradziła dziecku, nieszczerze się uśmiechając.

Lizi nie była głupim dzieckiem. Od razu wyczuła nieszczerość kobiety. Zmarszczyła brwi i ze złością wyrwała jej swoją własność.

☛•☚

Przed godziną dziesiątą, tłumy pod bramami fabryki się tylko powiększały.
Policjanci dokonywali sortowania ludzi: na tych, co mieli potwierdzenie rezerwacji biletów oraz na większa grupę ludzi, którzy chcieli wejść bez.

Na całe szczęście, grupa z przedszkola „Happy Time" zaliczała się do tego pierwszego przedziału.

Mundurowi odgrodzili wszystkich ludzi z biletami od reszty.
Była za dwie dziesiąta, a połowa dzieci jak i dorosłych zaczęła marudzić. Nie rozumiała ich. Przecież to tylko dwie minuty!

— Niech ta brama się już otworzy! — krzyknął jakiś chłopiec pod uchem Grace.

Z przerażeniem spojrzała na niego. Nie wiedziała, że ktoś o takim młodym wieku, może tak głośno i przeraźliwie krzyczeć.
Chłopak przyszedł ze swoją mamą, która ledwo co z nim wytrzymywała. Zbesztana brązowowłosego - najprawdopodobniej - syna.

Równo o dziesiątej, z magnetofonu została puszczona muzyczka (media https://youtu.be/CPOObJujnW4), a wrota się otworzyły.

— Proszę podejść do elektrycznych kas i pokazać kod biletu. — poinstruował wszystkich kobiecy elektryczny głos.

Drzwi, które znajdowały się za schodami, otworzyły się. A ze środka wydobywał się przyjazny zapach pianek.

Wszystkie grupy zaczęły biec w stronę kas, łącznie z dziećmi z przedszkola, dlatego dziewczyna nie wiedząc z początku co się dzieje, chwilę stała w miejscu. Dopiero po chwili obudziła ją ręka Alice.

— Idziesz? Sama dzieci nie upilnuje.

— Ah. — odpowiedziała ruszając przed siebie.

Kolejki mijały bardzo szybko. A z podekscytowania ten czas tylko i wyłącznie przyspieszał.

☛•☚

Po przejściu przez kasy, wszyscy trafili do poczekalni, gdzie mieli czekać na rozpoczęcie wszystkich atrakcji. Ściany były obleganie przez wszystkie dzieci, ponieważ znajdowały się tam różnego rodzaju automaty, zaczynajac od tych z pluszakami, kończąc na losowaniu gum do żucia. Ponieważ ludzi było bardzo dużo, zostali pomieszani na kilka grup.

Pierwsza, miała udać się najpierw na warsztaty „rzeźby cukrowej". Druga grupa zaczynała od zwiedzania fabryki, a trzecia - ostatnia, od poznawania tajników dobrej czekolady. Wszystkie trzy grona, miały się co dwie godziny wymieniać. W planie pojawiła się również atrakcja, taka jak „obiad", co chociaż do tego typu rzeczy nie mogło się zaliczyć, z pewnością ucieszyło dużo osób.

Lizakowe spojrzenie || Willy Wonka x Oc/ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz